Silniki Diesla mogą być znacznie czystsze. DFI eliminuje problem sadzy i tlenków azotu
Silniki Diesla bardzo zanieczyszczają powietrze. Emitują olbrzymie ilości szkodliwych substancji, takich jak tlenki azotu czy sadza. Afera z fałszowaniem przez Volkswagena danych dotyczących emisji pokazała, że niektóre modele takich silników nawet 40-krotnie przekraczają dopuszczalne normy emisji. Coraz częściej pojawiały się twierdzenia, że ten typ silnika jest zbyt szkodliwy dla ludzkiego zdrowia i dla środowiska, by nadal go stosować.
Nie jesteśmy jednak w stanie zrezygnować z diesli w najbliższym czasie. Są one mocne, trwałe, energooszczędne, a przede wszystkim mają wysoką wartość momentu obrotowego, co ma olbrzymie znaczenie przy transporcie dużych ciężarów. To dlatego diesle spotykamy w milionach ciężarówek, pociągów, statków czy maszynach budowlanych i generatorach prądu.
Charles Mueller, specjalizujący się w procesach spalania naukowiec z Sandia National Laboratories, uważa, że znalazł sposób na spowodowanie, by silniki Diesla były znacznie bardziej czyste niż obecnie. Swoją technologię nazwał ducted fuel injection (DFI) i przyznaje, że zainspirowały go szkolne palniki Bunsena, gdzie do reakcji dochodzi w dyszy, do której zasysane jest powietrze.
W silnikach benzynowych zapłon paliwa powodowany jest przez iskrę. Jednak w silnikach Diesla do zapłonu dochodzi nie z powodu iskry, a wysokiego ciśnienia wytwarzanego w cylindrze. Najpierw miniaturowe krople paliwa wpadają do cylindra z olbrzymią prędkością, mieszają się tam z powietrzem, cylinder wytwarza wysokie ciśnienie i temperaturę, przez co dochodzi do samozapłonu. To proces bardziej wydajny niż w silnikach benzynowych, ale wiąże się on m.in. z emisją toksycznych tlenków azotu. W typowych scenariuszach można minimalizować tę emisję ponownie kierując do silnika gazy ze spalania z poprzedniego cyklu pracy. Metoda ta obniża temperaturę i koncentrację tlenu w mieszaninie paliwowo-powietrznej, co prowadzi do redukcji emisji tlenków azotu. Jednak nie ma róży bez kolców. Niższa temperatura spalania oznacza mniej dokładne spalanie i produkcję większej ilości szkodliwej sadzy.
Jeśli z palnika Bunsena odkręcisz dyszę i zapalisz gaz, otrzymasz dymiący pomarańczowy płomień. Zgaś gaz, przykręć dyszę i ponownie zapal gaz. Teraz masz ładny niebieski płomień. Ma on taki kolor, gdyż nie zawiera sadzy, mówi Mueller. Uczony zaczął się zastanawiać, czy takiego rozwiązania nie można zastosować w silnikach i wraz z Christopherem Nilsenem, Drummondem Bilesem oraz Nathanem Harry rozpoczęli eksperymenty z umieszczaniem 4–6 dysz w silniku. Miałyby one działać jako wtryskiwacze paliwa.
Uczony zauważa, że obecnie stosowane wtryskiwacze dostarczają do silnika 2–10 razy więcej paliwa niż jest potrzebne do jego całkowitego spalenia. Gdy przy wysokiej temperaturze masz taki nadmiar paliwa, powstaje dużo sadzy. Nasze dysze pozwalają na dwukrotne zmniejszenie ilości sadzy, a nawet na jej całkowite wyeliminowanie, gdyż dostarczana przez nie mieszanka zawiera znacznie mniej paliwa, mówi Mueller.
Uczonym z Sandii udało się w ten sposób rozwiązać jednocześnie dwa problemy – eliminują sadzę i pozwalają na stosowanie technik redukcji tlenków azotu bez ryzyka pojawienia się większej ilości sadzy. Teraz, gdy usunęliśmy sadzę, zlikwidowaliśmy problem bilansu sadzy i tlenków azotu. Możemy więc pozbyć się tlenków azotu bez powodowania, że sadza stanie się problemem, cieszy się naukowiec.
Mueller mówi, że podczas eksperymentów jego zespół zaobserwował jednoczesną redukcję emisji sadzy i tlenków azotu o wiele rzędów wielkości. To jeszcze nie koniec korzyści. DFI świetnie działa z konwencjonalnym paliwem dla silników Diesla, ale działa jeszcze lepiej z paliwami zawierającymi dodatkowe atomy tlenu. Wiele paliw odnawialnych to paliwa dodatkowo utlenione. Wykorzystanie takich paliw z technologią DFI zmniejszy emisję na tyle, że możliwe będzie zastosowanie tańszych silników, gdyż wymagało to będzie mniej intensywnego oczyszczania spalin. W nowoczesnych ciężarówkach koszt systemu oczyszczania spalin, liczony łącznie jako koszt jego zakupu oraz eksploatacji, to około 12 000 dolarów w czasie całego życia pojazdu. Jeśli obniżymy ten koszt tylko o jakąś część, to – biorąc pod uwagę olbrzymią liczbę ciężarówek i ich znaczenie dla gospodarki – zyskamy olbrzymie oszczędności, wyjaśnia Mueller.
Nową technologią już zainteresował się przemysł motoryzacyjny. Jest ona bowiem tania, prosta, a jej zastosowanie nie wymaga wprowadzania znaczących zmian w obecnie stosowanych silnikach.
Komentarze (12)
peceed, 27 grudnia 2019, 14:13
Tzw. bullshit. Są dokładnie tak samo trwałe i mocne jak analogicznie zbudowane silniki benzynowe, nie ma żadnej przewagi jeśli chodzi o moment obrotowy. Ten ostatni jest zresztą bez znaczenia jeśli stosuje się jakąkolwiek skrzynię biegów, jedyne co ma znaczenie to moc silnika. Amerykański transport samochodowy z ich wielkimi ciężarówkami znakomicie radzi sobie przy użyciu benzyny. Jak komuś nie podoba się ekonomia silników to można zacząć stosować turbiny odzyskujące energię spalin, stosowane już w trakcie II wojny światowej w bombowcach, i wtedy różnica pomiędzy silnikami zanika praktycznie całkowicie. Ekonomia to był jedyny argument za silnikami diesla, bardzo dobry, ale już można sobie poradzić bez nich:
https://liquidpiston.com/
Fałszować musieli wszyscy producenci bo korzystają z tych samych paliw i praw fizyki. Jeśli nie dodawali siuśków. Volkswagen dał się złapać jak dziecko, wystarczyło wprowadzić ultra-czysty tryb emisji do jazdy w zamkniętych pomieszczeniach (tryb garażowy) aktywowany przez pierwsze 3 min od ostatniego zamknięcia drzwi, i wtedy zafałszowane testy byłyby przykrym efektem ubocznym czegoś tak szlachetnego jak dbanie o bezpieczeństwo ludzi, ale idioci woleli jawnie oszukiwać na czas testów i stworzyć tryb aktywowany przez drzwi cały czas otwarte...
Co oczywiście nie może być prawdą, bo nikt nie przeżyłby ekonomii takich silników. Uczony (albo redaktor) chciał napisać że w pobliżu wtryskiwacza koncentracja paliwa jest 2-10 większa od stosunku stechiometrycznego.
Przede wszystkim to mniejsza sprawność termodynamiczna. VW poza testami emisji zwiększał temperaturę spalania aby poprawić ekonomię silników.
Co doskonale pokazuje jak większość gigantycznych kwot na R&D jest zwyczajnie marnowane w dużych korporacjach, zwłaszcza przez nadmierny nacisk na błyskawiczne przełożenie finansowania na wyniki, co powoduje że zbyt wiele środków dostają rozwiązania najprostsze i najbardziej oczywiste (prawie naiwne).
ex nihilo, 27 grudnia 2019, 14:57
Lepiej byłoby "tłok", a nie "cylinder".
E... no tego.
Serio? A które to trucki na benzynie pomykają? Hmm?
No i stop. Ekonotego - oszczędzanie klawiatury
Dodam ciekawostkę do tej "jakiejkolwiek" skrzyni biegów:
24 biegi. I to jest diesel oczywiście - benzynowe w truckach nie są używane.Gdyby był benzynowy, to i czwarta wajcha by mogła nie wystarczyć
Tu inny patent (18 biegów):
peceed, 27 grudnia 2019, 15:46
25% wszystkich pomyka na benzynie, ale rzeczywiście te największe ciągniki drogowe to tylko 2%. Sprawę komplikują jeszcze półciężarówki, ale one są już traktowane jako samochody osobowe.
ex nihilo, 27 grudnia 2019, 16:10
Czyli nie o hulajnogi i inne takie chodziło. A te 2% (nie sprawdzałem) to raczej sprzęt do specjalnych zastosowań.
Ogólnie problem jest nie w tym czy takie silniki, czy inne, bo te i te mają zalety i wady, ale w ilości silników. I to trzeba ograniczyć. Elektryczne niewiele zmienią.
peceed, 27 grudnia 2019, 17:50
Class 8 truck. Ale w tak małej ilości pewnie zawierają się bardzo stare i wręcz zabytkowe modele. Przy czym ściślej jest to nie-diesel, co w USA oznacza benzynę, ale może jakieś promile egzotyki też się tam załapują.
Nie wiem czy to eko-nazizm czy tylko luddyzm. To ilość dostępnej dla cywilizacji energii decyduje o postępie i dobrobycie. W ciągu 100 lat będziemy musieli odejść od paliw kopalnych tak czy inaczej, ale to nie znaczy że musimy zrezygnować choćby z silników spalinowych- mamy wystarczający potencjał aby bawić się w "bio"paliwa - ogólniej paliwa syntetyczne. Przy masie baterii i ich sprawności na poziomie 90% zejście do 60% efektywności dla "ICE z bajerami" przy kilkadziesiąt razy mniejszej masie to czysty zysk. Samochody niekoniecznie.
Trzeba dać działać postępowi i rynkowi - dzięki informatyzacji 90% transportu samochodowego może po prostu okazać się zbędne w sposób całkowicie naturalny, ale lepiej będzie jeśli ludzie o tym sami zdecydują.
ex nihilo, 27 grudnia 2019, 19:41
Raczej całkiem zwykły realizm.
Nie. Ilość dostępnej energii decyduje o ilości zużywanej energii i co ważniejsze - innych zasobów. A na co zużywanych? No właśnie widać na co...
Jest wyliczenie, które dosyć łatwo można samemu sprawdzić - gdyby wszyscy mieli żyć na poziomie konsumpcji USA czy UE, potrzebna by była nie jedna Ziemia, a 5. I nie tylko o energię chodzi, ale w ogóle zasoby. No i pewnie następne 5, żeby było gdzie śmieci się pozbyć.
Przecież cały czas daje się działać "postępowi i rynkowi". Efekty są, jakie są.
Kiedyś, dosyć już dawno temu, w wielu artykułach czytałem, że dzięki informatyzacji 90% (nie wiem czy akurat tyle, ale...) zużycia papieru okaże się zbędne. No i co? Ano to, że dzięki informatyzacji zużycie papieru znacznie się zwiększyło.
Dotychczasowe doświadczenie wskazuje, że gatunek Hs nie ma limitu żarłoczności. Nawet gorzej - im więcej żre, tym bardziej głodny. I co jeszcze gorsze - im więcj żre, tym bardziej nieefektywnie. Ilość g. rośnie wykładniczo w stosunku do ilości efektywnie zeżartego.
tempik, 27 grudnia 2019, 19:50
Chyba nie masz pojęcia o czym mówisz. Diesel jest dużo "twardszy", ma większy stopień sprężania. Żeby benzyna to nadrobiła to trzeba by było montować jakieś monstrualne skrzynie biegów, droższe od samego silnika. Ale spoko pewnie jeździsz samochodem benzynowym który dźwiga tylko własny ciężar plus te 2t balastu. Podczep na hol jakąś osobówkę albo przyczepę to zrozumiesz o co chodzi.
Równie dobrze możesz mówić że młotem pneumatycznym zarobisz to samo co młotem hydraulicznym. Niestety nie zrobisz, nawet jak weźmiesz mocniejszego pneumatyka to nie rozwalisz granitowej ściany tak jak słabszym ale twardszym hydraulikiem.
To chyba cecha głębsza, każde zwierzę ją ma. Dlatego niektóre gatunki przez to wyginęły.
A tak po ludzku to, nie konsumujesz ciągle więcej to nie kupujesz więcej. Stagnacja, kryzys, jak żyć? Nawet jak podchodzi ci już do gardła to i tak marketingowcy zmuszą ciebie do konsumpcji.
ex nihilo, 29 grudnia 2019, 17:50
Nie całkiem - żarłoczność zwierzaków jest ograniczona biologicznie. Żarłoczność Hs nie ma żadnych ograniczeń - jeśli nie wystarczają trzy samochody, można kupić sobie samolot... i dwustumetrowy jacht też.
Odporność na to jest możliwa, ale raczej dla jednostek tylko, a nie społeczeństw.
peceed, 30 grudnia 2019, 11:10
Nie ma to żadnego znaczenia praktycznego poza większymi chwilowymi naprężeniami wewnątrz silnika. To nie jest korzyść techniczna - to wada, na którą godzimy się by uzyskać większą sprawność termodynamiczną.
Diesle o takich samych mocach i obrotach co benzyna mają taki sam moment obrotowy. Jedyna różnica jest taka, że benzynowe zazwyczaj osiągały maksymalny moment obrotowy przy nieco wyższych obrotach niż diesle, oraz faktem że diesle stosowane w silnikach aut osobowych były zazwyczaj od razu turbodoładowane co zmieniało praktyczną percepcję na korzyść diesli.
To bullshit. Przekładnia startująca z małego momentu obrotowego jest lżejsza niż taka startująca z dużego przy takim samym momencie przekazywanym na koła.
Bezprecedensowa w historii gatunku poprawa jakości i długości życia ludzi.
Już się zmniejsza. Tym razem 0 jest całkowicie realną perspektywą.
Miliony gatunków beztlenowych które wyginęły bo ktoś zaczął się bawić w fotosyntezę mogą się nie zgodzić. Żadne zwierze w przyrodzie nie dba o nic poza własnym interesem.
Tutaj też mamy ograniczenie w postaci ilości zdobytego kapitału. I nie jest to już analog żarcia, a raczej fenotyp rozszerzony w roli ogona pawia.
tempik, 30 grudnia 2019, 12:47
tak, w twojej osobówce nie ma znaczenia i jest to wada bo powoduje większe wibrację i słaby komfort. Ale w transporcie i maszynach ciężkich ma to podstawowe znaczenie bo dzięki temu można pokonać bezwładność dużych mas.
nieprawda
tak jest lżejsza jeśli zakładamy że startuje z małego momentu i kończy na dużo mniejszym momencie jak diesel. W ciężarówce ciągnącej te 20T trzeba się namachać tymi biegami żeby ruszyć i raczej nie da się przeskakiwać biegów jak w osobówce na dieslu. a na benzynie? byś musiał mieć z 3x więcej biegów a i tak byś ruszał z czkawką i ręką więcej kilometrów zrobił niż kołami.
Kapitał nie jest żadnym kryterium. Tankowiec wiozący 2mln baryłek raz jest wart 80mln USD a raz jest wart 200mln USD mimo tego zawsze zatruje środowisko w porównywalnym stopniu.
Człowiek już tak po prostu ma, że zawsze chce więcej niż ma obecnie. a jak dojdzie do momentu że już nie chce nic więcej od świata to kieruje się go na leczenie psychiatryczne. A jak leczenie się powiedzie to znowu nabiera ochoty na odwiedzenie kolejnego kraju, kupienie kolejnego ciucha, itd tego pędu nikt nie powstrzyma.
peceed, 30 grudnia 2019, 13:00
Bezwładność mas pokonuje średni moment obrotowy na kołach, a nie chwilowe
naprężenia na korbowodach.
No to mamy odkryte nowe zasady fizyki. Wypada pogratulować!
3X? A może 2.71?
Kapitał był limiterem na ilość możliwych do zdobycia dóbr przez człowieka.
tempik, 30 grudnia 2019, 14:34
a na tych kołach to krasnoludki ten moment wyczarowują?
ale spoko rozumiem że jak Archimedes nie masz problemu z podniesieniem Ziemi bo masz punkt podparcia(silnik benzynowy) i dłłłłłłłługą dźwignię(skrzynie biegów) do tego dla Ciebie nie ma różnicy czy punktem podparcia jest twarda cegła czy gumowy kołek, jak materiały wytrzymają to wszystko wyregulujesz długością dźwigni, ale czy dosięgniesz do niej? hehhehe
ale chyba rozumiesz? , że cena to tylko wynik walki podaży z popytem i jest to wirtualny i zmienny twór. Cena zależy od tego ile zdołamy wyrwać z trzewi Ziemi. A z postępem możemy coraz więcej i coraz szybciej a przez to i taniej. Cena to tylko objaw niezaspokojonych potrzeb a nie przyczyna.