Ślimak jak alga
Badacze z Uniwersytetu Maine rozwikłali zagadkę ślimaka zdolnego do... przeprowadzania fotosyntezy. Okazuje się, że jego niezwykłe umiejętności są możliwe dzięki wyrafinowanej "kradzieży".
Niezwykły mięczak, żyjący u wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, należy do gatunku Elysia chlorotica. Już kilka lat temu zaobserwowano w jego organizmie chloroplasty - elementy komórek roślinnych odpowiedzialne za przechwytywanie energii słonecznej i wytwarzanie przy jej użyciu cukrów. Dotychczas jednak pełne zrozumienie tego niezwykłego zjawiska było dla badaczy nieuchwytne.
Autorką odkrycia jest Mary Rumpho, od lat badająca to niezwykłe zwierzę. Z przeprowadzonych przez nią eksperymentów wynika, że swoją zdolność do fotosyntezy E. chlorotica zawdzięcza "kradzieży" genów występujących normalnie u alg - głównego pokarmu ślimaka.
Choć obecność chloroplastów w ciele mięczaka była bezsprzeczna, badacze nie mieli pojęcia, dlaczego jest on w stanie utrzymać je w swoim ciele przez niemal całe życie. Nie od dziś wiadomo bowiem, że własny materiał genetyczny chloroplastów koduje zaledwie około 10% białek potrzebnych do ich funkcjonowania. Pozostałe geny są ukryte w DNA jądra komórkowego alg. Od początku zadawaliśmy więc pytanie, w jaki sposób są one w stanie utrzymać się przy życiu w komórce zwierzęcej nieposiadającej tych białek, tłumaczy badaczka.
Eksperymenty przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Maine potwierdziły, że materiał genetyczny chloroplastów wyizolowanych z komórek E. chlorotica nie zawiera genów umożliwiających im długotrwałe przeżycie poza macierzystym organizmem. Oczywistym (choć jednocześnie niezwykle zaskakującym) było więc, że brakujące geny muszą pochodzić z genomu samego ślimaka. Rzeczywiście, badanie sekwencji DNA mięczaka potwierdziło to przypuszczenie.
Nie wiemy, jak to możliwe, i możemy jedynie snuć przypuszczenia, tłumaczy Rumpho.
Badacze zaproponowali dwie hipotezy mogące wyjaśniać tę zagadkę. Pierwsza z nich mówi o przechwyceniu genów alg razem z pochłanianymi komórkami. Zgodnie z nią, z niewiadomych przyczyn pokaźne fragmenty materiału genetycznego mogły zostać wbudowane do genomu E. chlorotica. Konkurencyjna teoria mówi o niezidentyfikowanym wirusie, który mógł przenieść sekwencje DNA z komórek jednego gatunku do drugiego.
Co ciekawe, geny alg znaleziono także w komórkach rozrodczych ślimaka. Oznacza to, że DNA kodujące "egzotyczne" dla niego białka jest przekazywane kolejnym pokoleniom.
E. chlorotica nie jest pierwszym odkrytym zwierzęciem wykorzystującym zdolność innych organizmów do fotosyntezy na swoją korzyść. Wyjątkowość odkrycia polega jednak na tym, że w przypadku tego organizmu dochodzi do wbudowania chloroplastów do własnych komórek i utrzymania ich w tym miejscu przez niemal cały czas trwania jego życia. Wszelkie inne zwierzęta osiągały ten sam efekt wyłącznie dzięki pochłanianiu na krótki czas całych komórek roślinnych.
O swoim odkryciu badacze z Uniwersytetu Maine informują na łamach czasopisma Proceedings of the National Academy of Sciences.
Komentarze (7)
inhet, 28 listopada 2008, 07:49
Zagadkowa historia - przy małej powierzchni ciała ślimaka zysk energetyczny z fotosyntezy jest praktycznie żaden. Może faktycznie nie mamy do czynienia z adaptacją, lecz z chorobą?
waldi888231200, 28 listopada 2008, 07:53
Nie tylko ślimaki tak robią.
mikroos, 28 listopada 2008, 08:20
Ciekawe byłoby badanie, w którym część ślimaków zostałaby pozbawiona możliwości pochłaniania zdolnych do replikacji chloroplastów, np. dzięki uprzedniemu napromienieniu alg promieniami UV. Takie doświadczenie mogłoby w łatwy sposób pomóc uzyskać odpowiedź na Twoje pytanie.
thibris, 2 grudnia 2008, 11:44
Tylko czy przy tak wnikliwych badaniach tego żyjątka nie udałoby się do tej pory znaleźć jakichś wirusów, bądź bakterii które by były odpowiedzialne za tą "chorobę" ?
mikroos, 2 grudnia 2008, 15:37
A jaką masz gwarancję, że wirus nie powstał 100 mln lat temu i do dziś nie wyginął? Przecież istnieje taka możliwość.
thibris, 2 grudnia 2008, 17:17
Czy w takim wypadku ślimaki zachowałyby cechy nabyte niejako z winy tego wirusa ? Pytam szczerze, bo jak wiesz wcale się na tym nie znam
mikroos, 2 grudnia 2008, 18:16
Oczywiście, że mogłyby. Jeżeli wirus miał zdolność przeniesienia tego brakującego genu na stałe, to nawet jeśli sam wirus zginie, przeniesiony gen pozostanie w genomie ślimaga. Oczywiście spekuluję teraz, ale chodzi mi o to, że brak odkrycia wirusa nie musi oznaczać, że nigdy on nie istniał Po prostu być może nigdy się tego nie dowiemy