Ratownik ruszył na pomoc słonikowi, który zderzył się z motocyklem. Resuscytacja odniosła skutek
W niedzielę wieczorem na drodze w Tajlandii doszło do zderzenia motoru ze słoniątkiem. Zwierzę przeżyło, bo przypadkowo znalazł się tu ratownik, który bez wahania ruszył na pomoc nietypowemu pacjentowi. Mana Srivate powiedział Reuterowi, że wykonał w życiu wiele resuscytacji (RKO), ale nie zdarzyło mu się jeszcze pracować ze słoniem.
Do zdarzenia doszło w prowincji Chanthaburi. Słoniątko uległo wypadkowi, gdy stado dzikich słoni próbowało pokonać drogę. Na szczęście jechał tędy Mana, ratownik z 26-letnim stażem. Jego koledzy udzielili pomocy kierowcy motocykla, który nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Ratując życie, działam instynktownie, ale [w tym przypadku] byłem cały czas zdenerwowany, bo słyszałem nawoływania matki i innych słoni. Mana zlokalizował serce słoniątka m.in. na podstawie filmu obejrzanego w Internecie.
Gdy słoniątko zaczęło się ruszać, prawie się rozpłakałem. Młode wstało po ok. 10 minutach. Na oględziny/leczenie przewieziono je w inne miejsce. Gdy okazało się, że i jemu nic poważnego się nie stało, zostało przetransportowane na miejsce wypadku. Stado wróciło, gdy matka usłyszała nawoływanie swojego dziecka.
Komentarze (1)
cyjanobakteria, 22 grudnia 2020, 21:49
Przykra akcja, chociaż szacunek dla ratownika za odratowanie słonika. Wielu motocyklistów, ale i kierowców jeździ zbyt szybko. Jeżeli jechał nocą ponad 50 km/h w miejscu, gdzie w każdej chwili może na jezdnię wejść dzikie zwierze, to jest sam sobie winien. Motocykle mają najczęściej słabe światła chyba, że zrobił upgrade lamp, w co wątpię. Nawet z dobrymi lampami szarego słonia na tle piachu w nocy słabo widać.
Edit: Przypomniałem sobie teraz, że kiedyś mnie zaskoczył duży jeleń, który stał przy drodze koło zarośli i nic nie robił. Zauważyłem go w ostatnim momencie i miałbym bardzo mało czasu, żeby zareagować, jakby wtargnął na jezdnię. Jechałem wtedy nie więcej niż 55 km/h, więc może motocyklista nie jechał zbyt szybko.