Kryzys piątego roku
Profesor Daniel Kahneman, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie badań z pogranicza ekonomii i psychologii z 2002 roku, twierdzi, że dla kobiet czas zadowolenia z małżeństwa i usankcjonowanego prawnie związku z partnerem trwa ok. 4 lat. Dodatkowo korzyści wynikające z małżeństwa nie równoważą, niestety, kosztów w postaci braku czasu dla przyjaciół i większego obciążenia obowiązkami domowymi.
Singielki czują się samotne i rzadziej uprawiają seks, ale jednocześnie mogą się cieszyć większą swobodą oraz większą ilością czasu na pozamałżeńskie kontakty społeczne. Nie są też w takim stopniu jak żony absorbowane pracami porządkowymi.
Kahneman przedstawił swoje wnioski na konferencji Brytyjskiego Stowarzyszenia Psychologicznego w Dublinie. Stwierdził, że Ludzie mają bardzo wysokie oczekiwania, a małżeństwo niekoniecznie je zaspokaja. Profesor powoływał się na badanie ponad 10 tys. pań (w sumie ponad 30 tys. par), znane jako German Socio-Economic Panel.
Kiedyś przestrzegano przed kryzysem nadchodzącym po 7 latach małżeństwa, teraz lepiej byłoby chyba mówić o kryzysie 5. roku, gdy oboje partnerzy zaczynają się czuć coraz bardziej rozczarowani i nie spoglądają już na to drugie przez różowe okulary. Kahneman uważa, że opisywane zjawisko można częściowo wyjaśnić ograniczonym zakresem uwagi. Jak łatwo zauważyć, współczesne społeczeństwo staje się coraz bardziej niecierpliwe.
Kiedy pary się pobierają, poziom satysfakcji skacze w górę, ale tylko na 4-5 lat. Potem krzywa opada do punktu wyjścia. Podekscytowanie zakochaniem, snucie planów na przyszłość, a w końcu ślub stymulują i zwiększają zaangażowanie, co z kolei napędza poczucie zadowolenia kobiety i mężczyzny. Ponieważ ludzka uwaga ma ograniczony zakres, idylla nie może trwać wiecznie i wiele par zmierza nieuchronnie ku rozwodowi. W zachodnich społeczeństwach tak kończy się jedno na 3 małżeństwa.
Profesor nie wyklucza, że można podtrzymać wysoki poziom satysfakcji za pośrednictwem specjalnych ćwiczeń mentalnych. Przyznał, że nie zebrano, niestety, naukowych dowodów na potwierdzenie skuteczności tego typu zabiegów. Wg niego, trzeba umieć rozpoznać korzyści wynikające z bycia singlem lub zamężną/żonatym.
Komentarze (29)
wilk, 3 kwietnia 2008, 18:21
Po prostu z czasem fascynacja przeradza się w działanie sobie nawzajem na nerwy, a stresujący tryb życia z każdym pokoleniem to przyspiesza...
Sebaci, 3 kwietnia 2008, 18:47
Po prostu okreś ślepej miłości i irracjonalnego myślenia kiedyś przechodzi, człowiek zdaje sobie wtedy sprawę, że to małżeństwo to takie fajne jednak nie jest jak się wydawało ;D
Najlepiej się w ogóle nie żenić/nie wychodzić za mąż i tyle
waldi888231200, 3 kwietnia 2008, 19:00
Trzy rodzaje substancji są odpowiedzialne za tak zwane zakochanie się, a uodpornienie zyskuje się po ok. trzech latach. Potem jest dziecko i ono wywołuje kolejne bycie na haju szczególnie u matki i zwiększa ilość godzin pracy (oraz niedospania) u ojca , który nagle z nr. jeden dla swojej kobiety robi się nr.2 przez nokaut (od takiego małego mamincycka ;D) - wielu tego nie wytrzymuje i odfruwa do innej (która jeszcze dzieci nie ma - po cichutku oczywiście) , facet silnie związany zaczyna być z dzieckiem jak to przestaje paprać pieluchy i zacznie pytać ,, co to" a to co , po co , na barana, kupisz mi, wtedy zaczynamy czuć się naprawdę dumni z gówniarza (od taplania się w gównie (swoim oczywiście ale i nie tylko)) ;D potem jest drugie , przy piątym roku zycia małego1 (8-9 po slubie) jest całkowicie nasz, mama już go nie kupi miłym ,,a gugu" za to my możemy robić różne rzeczy, a zważywszy na naiwność małego zapierajace mu dech w piersiach ;D ;D , potem jest dla małego1 szkoła , a my przesiadamy sie z uwagą na małą2 i znów ją uwalniamy od a gugu (przez zapieranie dechu) ;D aż tak po 10-12 latach małżeństwa nasza kobieta się ocknie i zakrzyknie a moje życie to gdzie.... (praca, zainteresowania itd) , wtedy trzeba jej pomóc odżyć (zapoznać z nowym światem bo ten który pamięta jest tak sprzed 10 lat) najlepiej wysłać do jekiejś szkoły by nałapała nowych przyjaciółek (bo te stare ciągle jeszcze gugają i kukają ;D)
i ani się nie obejrzysz jak minęło 15 lat małżeństwa. Kiedy dzieci już mają 15-17 zaczyna się prawdziwe życie (jak u cosbich) , małego1 zaganiamy do nauki i odganiamy od kompa, a małą ściągamy od koleżanek przed 22 do domu (równolegle prowadząc edukację mama - miesiączki, tata prewencja przed samcami i jasne ustalanie kto tu jest samiec Alfa ;D) , potem zaczynają się pytania czy mogę się sam przejechać samochodem (i dlaczego ja nie mogę ;D), jak wszystko dodamy można powiedzieć że drugie zycie zaczyna się po 40 (jak sie jest ok, to w jej oczach można zobaczyć dawny blask a jak podsumowanie wyjdzie na minus walizki przed drzwiami albo pustą szafę ) ... CDN 8)
mikroos, 3 kwietnia 2008, 19:02
Myślę, że to kwestia wyzbycia się w samym sobie oczekiwania na złote góry. Bogaty nie jest ten, co dużo ma, tylko ten, co niewiele potrzebuje I tyle w tym temacie ode mnie.
Imponderabilia, 3 kwietnia 2008, 19:20
Ej nie no, waldi bez przesady Opisałeś totalny stereotyp.
To zależy od charakteru. Jeżeli kobieta zna ten stereotyp, to do wielu sytuacji nie dopuści.
Np. dzieckiem przecież nie zajmuje sie zawsze ona sama, tylko mąż też.
Wszystkie role muszą być podzielone i dla siebie tez znajdą czas.
Opisałes swój życiorys? xD
Ludzie muszą po prostu być pewni siebie nawzajem przez cały czas, i nie myśleć cały czas motylkami, tylko czasem tez użyć rozumu. I dużo rozmawiać!
Cześc, to ja idealistka
Gość macintosh, 3 kwietnia 2008, 19:43
waldi !
przypomnij sobie początek a potem:
"pomnóż to przez nieskończoność, dodaj głębie wieczności, a może zrozumiesz..." o co Ci wtedy chodziło;
to nie może takie być, to musi być lepsze ??? > :
Gość macintosh, 3 kwietnia 2008, 19:51
mikroos :
masz racje, ale dla jasności uzupełnię po swojemu: ten, kto potrafi tak czytać, żeby przypomnieć sobie "o co tu, kurdĘ, chodzi?!?!", bo przecież życie zależy od bogatości naszych sieci neuronowych, i oby nadzieja nigdy nie umierała(a powinna "umierać ostatnia"), no i nie tylko - zawsze trzeba pamiętać o Początku a historia powinna dobrze pisać się sama
waldi888231200, 3 kwietnia 2008, 20:43
Zobaczysz że go nie dopuścisz do dziecka ... ( oczywiście że z wózkiem na spacer , itd .)
opisałem co czuje facet w tym rodzicielstwie i chyba nikt rozumny nie przyjmuje że można 20 lat zapisać w 20 linijkach.
Nie można innym doradzać jak się samemu czegoś nie przeżyło.
Mówisz jak piłkaż przed meczem ,, oczywiście ze wygramy , jesteśmy tego pewni'' a ja opisałem przebieg meczu schodząc z płyty boiska (na gorąco), i radziłbym wziąć (zapamiętać) ten schemat bo wcale się może nie powtórzyć, ale przynajmniej będziesz widzieć jak się czują inni zawodnicy w twojej drużynie ;D
Cześć to ja idealista , 20 lat później ;D
Imponderabilia, 3 kwietnia 2008, 21:01
No już nie łap mnie tak za słówka ;] Dopuszczę ;] Nie wszyscy są Twoją partnerką ;] i nie wszyscy pasują w statystyki.
A kto tu komu doradza? Zdawało mi się, że to dyskusja, i wymiana poglądów?
Widzę, że nieźle stary musisz być Czar idealisty tkwi w tym, żeby nadal nim był pomimo przeżytych doświadczeń
waldi888231200, 3 kwietnia 2008, 22:49
Ale wszyscy skoro żyją przez to przeszli tylko grali do innej bramki, a po przerwie zmiana połówek boiska i z synusia gramy tatusia ;D
Dobre ;D ;D, czas zmienia optykę zdarzeń oto przykład:
Jak miałem roczek to tata był starszy 28 razy status:gówniarz
jak miałem dwa latka to był starszy 14,5 raza status:wścibski gówniarz w trakcie szkolenia
jak miałem 28 lat to tylko 2 razy status:obieżyświat, młody tatuś
od jakiegoś czasu jesteśmy przyjaciółmi, bo baza doświadczeń w grze pt.życie jest podobna, tyle że czas dalej pracuje na jego korzyść 8) status:przyjaciel,
Tak naprawdę nikt nie jest ani strszy ani młodszy bo wszyscy jesteśmy wieczni.
Imponderabilia, 3 kwietnia 2008, 23:26
To co ja tu robię i co Ty tu robisz, skoro już sięgasz szczytu, i zawsze masz rację :]
Cokolwiek nie powiem, to i tak będzie źle, bo jeszcze zmienię punkt widzenia? I co z tego. Więc do czterdziestki nie istnieję ;P
To może ja będę mówić per pan.
waldi888231200, 4 kwietnia 2008, 00:04
Nie , nie, istniejesz tylko przeżywasz stan zwany popularnie macieżyństwem (teraz już świadomym) ;D ;D
Nikt nie jest ani młodszy ani starszy jesteśmy wieczni. Wszyscy próbujemy doświadczyć stanu człowiek (zostać człowiekiem), każdy na swój sposób z osobna i wszyscy razem.
A macieżyństwo jest zajefajne zwłaszcza jak się go rozumie.
Sebaci, 4 kwietnia 2008, 00:13
Jak nie? Ja jestem zapewne młodszy od was obu, a wiecznie żył też nie będę
Lol, wszyscy? Ja nie powiedziałem, że chciałem być człowiekiem (z resztą, jak mnie nie było, to nie mogłem przecież wyrazić własnego zdania na ten temat ;D)
PS: Kiedyś pisali, że miłość trwa do 4 lat. Zapewne to ma jakiś związek z tym newsem ;>
Imponderabilia, 4 kwietnia 2008, 00:15
Kurcze, przestań już. Sam nie masz bladego pojęcia co to jest macierzyństwo.
Jesteś ojcem, więc sama nazwa wskazuje, że nie jesteś matką.
Wertujesz każdy temat na bazie własnego doświadczenia, to nie na tym polega.
Oboje nie powinniśmy się w tym temacie w ogóle kłócić, bo żadne z nas tego osobiście nie przeżyło ;P I wypraszam sobie, ale jestem bardziej świadoma o macierzyństwie niż Ty.
No. Solówa przed wejściem na forum ;D;D
Imponderabilia, 4 kwietnia 2008, 00:17
Żebyś się nie przeliczył z tym swoim "młodym wiekiem" Właśnie, śmieszne to, że właściwie nie mamy bladego pojęcia po ile mamy lat, a w sumie powinniśmy, żeby zdawać sobie sprawę na czym opierane są nasze wypowiedzi
waldi888231200, 4 kwietnia 2008, 01:06
Złudzenie , pozornym spojrzeniem na świat. Energia jest wieczna a materia to energia o obniżonej wibracji, taka skluszczała , coś jak ciekły azot.
I odwrotnie , nie wypowiesz się mądrze na temat o którym słyszałeś, ale nie przeżyłeś. 8)
więcej nawet go nie poruszysz bo wszystko ma swój czas (coś takiego jak w grach, musisz znaleźć klucz aby dostać się na następny poziom, czas jest ograniczony na każdym poziomie równą miarą ok 7 lat (szybciej klucza nie znajdziesz albo bardzo trudno), zaprzestanie poszukiwania klucza dalej więzi na danym poziomie. (PM)
Alek, 4 kwietnia 2008, 02:59
Jestem ciekawy kiedy psychologowie odkryją naukowo, że przyjemność daje radość, że oczy służą do patrzenia, uszy do słuchania, a depresja oznacza smutek.
Imponderabilia, 4 kwietnia 2008, 12:57
To najlepiej w ogóle o niczym nie rozmawiajmy i wywalmy to forum ;P Bo sam również nie masz tu nic mądrego do powiedzenia
Zresztą kto tu powiedział, że trzeba się mądrzyć.
waldi888231200, 5 kwietnia 2008, 00:16
Do wzmożenia obserwacji na jakimś polu jest potrzebna inspiracja (tak traktuję to forum), potem obserwacja (zwrócenie uwagi, poszukanie, rozmowa) , potem przychodzi doświadczenie które znów jest inspiracją, potem obserwacja i znowu doświadczenie , zakładając wielowątkowość (do 9 bo tyle obsł. mózg - przecietny) buduje się z czasem bazę doświadczeń (własne PM) i jeśli w/w proces jest chaotyczny lub prowadzony z zewnątrz (mataczony np. przez media, środowisko itd) to osobiste PM wychodzi dziwaczne albo wręcz niezdatne do przetrwania w ziemskich warunkach (popularnie zwane śmiercią).
komandormaxbenson, 10 czerwca 2008, 17:22
A ja sobie mysle ze czlowiek wewnetrznie potrzebuje zaliczyc pewien pulap w niektorych dziedzinach zycia. Zwiazek czy malzenstwo jakkolwiek to nazwac jest taka dziedzina chocby ze wzgledu na nasze naturalne sklonnosci do plodzenia i pozniejszej opieki nad dzieckiem/dziecmi. O ile rozmnazanie sie da zrealizowac w ciagu jednej nocy na baletach z przypadkowo poznana panienka, to tego drugiego juz nie bardzo. W zasadzie cala formalna otoczka wokol tego jak np sluby i inne zobowiazania nie powinny miec tu wielkiego znaczenia. Facet za mlodu dostaje swira na punkcie laski lub odwrotnie, jakis czas za soba lataja lub nie, roznie to sie uklada, swiruja w zyciu by wkoncu np zostac razem. W tym scenariuszu pojawia sie tez ekscytujaca decyzja o byciu razem forever.. i bum! osiaga sie satysfakcje w tej dziedzinie zycia, pytanie jakie sa psychiczne zrodla tej satysfakcji i czy komus to wystarczy - mysle ze to wlasnie jest zrodlo ewentualnej pozniejszej frustracji i kryzysu. Naturalnie ekscytacja sobie bedzie wygasac i dobrze, w sumie glupio byloby ja podtrzymywac przez cale zycie, chocby dlatego ze nie byloby wtedy motywacji do osiagniecia jej na nowo. Czlowiek chce czy nie kalkuluje sobie plusy i minusy calej zabawy. Wg mnie zyc w malzenstwie jest latwo i przyjemnie jesli to komus odpowiada, innymi slowy jesli aktualna kalkulacja wychodzi na plus. A na wynik tego rownania nie ma wplywu tylko malzenstwo, a wszystko to co sie w zyciu robi, poczawszy od noszenia skarpetek w ulubionym kolorze, poprzez np ciekawa prace, skonzywszy na spelnianiu swoich fantazji erotycznych. Tak sobie mysle ze dopoki ludzie beda sie dalej realizowac w swoich dziedzinach i nie spoczna na zyciowych laurach to znudzenie ta druga osoba bedzie raczej zaleta a nie wada, rowniez latwiej bedzie sobie powiedziec 'za***iscie, ze tak sie stalo'...
dirtymesucker, 10 czerwca 2008, 19:13
"czas zadowolenia z małżeństwa i usankcjonowanego prawnie związku" to nie to samo co miłość
syzu, 22 czerwca 2008, 21:48
Jeśli ludzie szukają w małżeństwie tego to nawet dziwie się że aż 4 lata ludzie są ślepi.
ulung, 28 listopada 2008, 21:51
Na poczatku jemu i jej wydaje sie ze maja wspolne marzenia a potem faktycznie maja wspolne marzenie - zeby od siebie uciec.
Gość cogito, 1 grudnia 2008, 10:32
to juz raczej instynkty i hormony beda toba rzadzic kiedy zostaniesz matka. nie mozesz byc pewna jak sie zachowasz chociaz zycze ci zebys zachowala trzezwy umysł.
jak sobie przypomne jakie bylo trudne moje pierwsze wyjscie z domu po urodzeniu dziecka...