Hamburger, a na dokładkę statyny
Naukowcy z Imperial College London zaproponowali, by sieci fast foodów oferowały swoim klientom za darmo statyny - leki obniżające poziom złego cholesterolu LDL we krwi. W artykule, który ukazał się właśnie w piśmie American Journal of Cardiology, dr Darrel Francis i zespół wyliczają, że zapewniany przez nie spadek ryzyka chorób sercowo-naczyniowych równoważy wzrost zagrożenia zawałem w wyniku spożycia tłustych pokarmów.
Statyny nie niwelują wszystkich szkodliwych skutków spożycia burgerów i frytek. Lepiej w ogóle unikać jedzenia tłustych pokarmów. Odkryliśmy jednak, że w kategoriach prawdopodobieństwa wystąpienia zawału zażycie statyn zmniejsza ryzyko w mniej więcej takim samym stopniu, w jakim fast food jest podwyższa.
W Wielkiej Brytanii bez recepty można już kupić tabletki z niskimi dawkami jednej ze statyn – simwastatyny. W Polsce nadal musi być ona przepisywana przez lekarza. Jak wyjaśnia Francis, kiedyś ze względu na koszty leki te ordynowano w przypadkach szczególnego zagrożenia zawałem serca czy udarem. Teraz jednak cena tabletek mocno spadła, dlatego z ekonomicznego punktu widzenia ubezpieczycielowi bardziej opłaca się refundować medykament niż wizytę u lekarza. Jak na ironię, ludzie mogą wziąć w restauracji tyle saszetek z niezdrowymi sosami i dodatkami, ile tylko będą chcieli, a korzystne dla serca statyny muszą być przepisywane. Brytyjczycy podkreślają, że statyny są bardzo bezpiecznymi lekami. Poważne skutki uboczne występują u niewielkiego odsetka pacjentów, którzy je regularnie zażywają. Dla przykładu – problemy z wątrobą i nerkami stwierdza się u 1:1000-1:10.000 osób.
Wszyscy wiemy, że fast food jest dla nas niezdrowy, ale ludzie nadal jedzą [hamburgery, frytki czy kurczaki], bo są smaczne. Jesteśmy genetycznie zaprogramowani, by wybierać wysokokaloryczne pokarmy i dlatego sieci restauracji będą nadal sprzedawać swoje niezdrowe potrawy, bo opisane zjawisko gwarantuje im zbyt. Ma duży sens, by zmniejszające zagrożenia zdrowotne suplementy były równie łatwo osiągalne jak darmowe ketchup czy majonez. W przeliczeniu na klienta będą zresztą kosztować mniej więcej tyle samo co one.
Francis argumentuje, że gdy obywatele angażują się w inne ryzykowne zachowania, np. jeżdżą samochodem lub palą papierosy, zachęca się ich, by zapinali pasy czy wybierali wyroby tytoniowe z filtrem. Przyjmowanie statyn to racjonalny sposób na ograniczenie zagrożeń związanych z jedzeniem tłustych dań. Akademicy z Imperial College London posłużyli się danymi z wcześniejszych badań populacyjnych, by wyliczyć, jak zwiększa się jednostkowe ryzyko zawału serca wskutek spożycia określonej ilości tłuszczu, a zwłaszcza tłuszczów trans. Następnie porównali uzyskane w ten sposób liczby z wartościami spadków wywoływanych przez statyny (ich metaanaliza objęła 7 randomizowanych studiów). Okazało się, że większość schematów terapii statynami kompensowała relatywny wzrost ryzyka chorób serca, związany ze spożyciem cheeseburgera i małego koktajlu mlecznego.
Naukowcy podkreślają, że w przyszłości należałoby ocenić skutki (i zagrożenia) swobodnego zażywania statyn bez nadzoru lekarza.
Komentarze (12)
mruk, 16 sierpnia 2010, 15:30
Obłożyć akcyzą.
Alek, 16 sierpnia 2010, 16:11
Zaproponowano by ludzie przy zakupie hamburgera byli zmuszani do zakupu tabletek.
Manipulatorów powinno się wywalać na zbity pysk z instytucji naukowych. Jeśli, ktoś mówi, że sieć handlowa da coś za darmo, to albo jest kłamcą, albo idiotą.
Mariusz Błoński, 16 sierpnia 2010, 20:04
No, ale sami się na to zgadzamy.
Skoro oddajemy państwu prawo do decydowania o naszym życiu i śmierci (przymusowe państwowe systemy emerytalne i przymusowe państwowe systemy zdrowotne to nic innego, jak oddawanie swojego życia na łaskę i niełaskę urzędników) to logicznym jest, że administracja będzie się domagała prawa do innych decyzji. Tym bardziej, że trudno odmówić logiki stwierdzeniu, że skoro leczysz się "za państwowe", to państwo ma prawo do pilnowania, byś nie szkodził swojemu zdrowiu. A zatem ma prawo narzucić fastfoodom obowiązek dodawania "zdrowych" rzeczy do sprzedawanej żywności. Oczywiście zapłaci za to konsument. A zarobi... budżet państwa i sieci fastfoodów.
deft, 16 sierpnia 2010, 20:08
A ja nie rozumiem dlaczego cukier jest legalny. Przecież to cichy morderca, w dodatku silnie uzależnia (niektórych - tak jak z papierosami). A co do jedzenia fastfoodów - chętnie bym zjadł coś szybkiego i zdrowego tylko, że niestety w tym kraju budki z takim żarciem to tylko w snach ewentualnie. Chyba jak sobie sam nie otworzę własnej budki to nie będzie... Swoją drogą - dobry pomysł na duży biznes, bo zapotrzebowanie na to jest ogromne.
Alek, 17 sierpnia 2010, 01:07
Czemu piszecie w liczbie mnogiej? Oddajemy, zgadzamy, robimy kupę ...
To jest komuna. Zgadzamy się, oddajemy, posiadamy. Czy ktoś mnie pytał o zdanie czy ja się zgadzam? Nie wy, tylko ja do cholery. Czy ktoś mnie pytał czy chcę się z wami bawić w państwo? Chrzanicie coś o umowie społecznej, której nikt mi nie dał do podpisu. Zgodnie z prawem nie można nałożyć obowiązku na osobę, która nie jest stroną umowy. Tak, wiem, że nie weźmiecie tego pod uwagę, bo każda ideologia źle znosi istnienie elementów spoza swojego zakresu. Uznacie zatem, że podejście legalistyczne w tym przypadku jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego (tfu). Wiem, że wy uważacie, że byłoby lepiej dla mnie, gdybym miał inne zdanie i że jeśli nie rozumiem tak oczywistych oczywistości, to chyba jestem wariatem kwalifikowanym do leczenia z tytułu lewakofobii. No i dobrze. Przynajmniej wariatem będę indywidualnie, ale to tylko dzięki temu, że brzydzicie się w tym wyjątkowym przypadku liczby mnogiej - "jesteśmy wariatami".
Marek Nowakowski, 17 sierpnia 2010, 08:54
To tylko kalorie! mamy przecież suroweczkę często!
To do wódki trzeba dawać lek na kaca (kolejny alkohol do kliniwania lub zimne piwko by się poprawiło i przestało wszystko boleć). Jeśli kupuje się dopalacze i czuje źle na drugi dzień to jaki lek trzeba dać? Nie masz gwarancji, ze ktoś do hamburgera nie napluje . . .
Ale hamburger jest zdrowszy, niż już smalec ze skwarkami czy cebulą własnej produkcji podany z białym pieczywem i posolonym (zdrowie wysiądzie bardziej, niż od Fast-food'a!).
Przecież pizzę, można zjeśc na pół tak samo jak piwa można wypić pól butelki lub kilka ML wódki czy kieliszeczek winka!
Pijaństwo i obżarstwo to grzechy główne wpływające na nasz zdrowie i życie!
Jest alkohol zalegaliozwny, nikotyna i dopalacze (nikt nie każe nikomu tego spożywać czy kupować jak pokarmów z dużą zawartością kalorii).
dajmon, 17 sierpnia 2010, 10:05
Dlatego, że w państwie, które uważa się za wolne, obywatele sami i na własną odpowiedzialność powinni decydować co biorą, a czego nie biorą.
Piotrek, 17 sierpnia 2010, 10:25
Wszędzie się z butami pchają i za mnie chcą decydować. Wolę opychać się smakowitymi niezdrowymi posiłkami niż katować się dietami cud i żyć 10 lat dłużej. Nie ważne ile trwa życie i jak zdrowotnie ono przebiega, grunt by było szczęśliwe.
Wystarczy spojrzeć obok jak kobiety z otoczenia katują się głodując i odmawiając różnorakiego jedzenia po to by wyglądać "jak z obrazka" co się przekłada na relacje interpersonalne, zamiast...trochę poćwiczyć...albo ważę 50 kg, muszę zrzucić wagę by schudnąć. Waga z talią ma powiązanie, ale bez przesady.
@Alek
Czyżbyś wyznawał poglądy kosmopolityczne?
Del_Fin, 17 sierpnia 2010, 10:47
Jak dla mnie ta moda na "zdrowy styl życia" to jedna wielka manipulacja. Tak jak w tym artykule jest napisane, jesteśmy genetycznie zaprogramowani do spożywania takich pokarmów. Dlaczego? Bo są dla nas dobre. Jeżeli coś nam smakuje to znaczy że jest zdrowe.
Moim zdaniem ta cała moda na jedzenie sałatek i "zdrowe odżywianie" to manipulacja ze strony firm farmaceutycznych, które zbiły fortunę na suplementach diet i właśnie tych tabletkach ze statynami. Wciskają ludziom ściemę o jakimś złym i dobrym cholesterolu co jest totalną głupotą bo cholesterol jest tylko jeden, a ludzie w to wierzą bo już się tak utarło i nikt nie mów inaczej.
Chciałbym też zobaczyć jakieś konkretne badania, które faktycznie pokazałyby jaki jest związek między otyłością, poziomem cholesterolu a zawałami serca, bo szczerze mówiąc to jest już uznane za pewnik, że jak ktoś ma wysoki cholesterol to pada na zawał ale na ofiarami zawałów są też przecież ludzie z normalną posturą.
Moim zdaniem wystarczy mniej jeść (nie ważne co) i więcej się ruszać (nieważne jak) żeby zdrowo żyć, cholesterol nie ma nic do gadania.
czesiu, 17 sierpnia 2010, 13:43
a wiec batoniki typu mars czy snickers to samo zdrowie, a frytki z McDonaldsa czy chińskie zupki to już danie wprost dietetyczne, ze względu na to że smakują *większości* osób, które je jadły. JUPI...
No to wróć, przeczytaj i oświeć mnie, jaki związek z "zdrowymi sałatkami" mają firmy farmaceutyczne, w których interesie przecież nie jest abys się zdrowo odżywiał. Przecież dla kogoś kto sprzedaje "naprawiacze" najważniejsze jest, abyś ich jak najwięcej potrzebował. Zresztą odnośnie apetyczności jedzenia słyszałeś już o takim "złym" wynalazku jak http://pl.wikipedia.org/wiki/Glutaminian_sodu
Tja, a o miażdżycy i jej efektach już słyszałeś? To że ktoś jest otyły oznacza, że przesadza z kaloriami, o ile oczywiście nie ma choroby genetycznej. A przesadzić z cholesterolem równie dobrze może osoba chuda jak szczapa z beznadziejną, tłustą dietą.
Del_Fin, 17 sierpnia 2010, 14:29
Tylko że zwężenie naczynia następuje poprzez proces powstawania płytki z miażdżycowej z lipidów w tym cholesterolu wewnątrz ściany tego naczynia krwionośnego a nie poprzez osadzanie się cholesterolu z przepływającej krwi. Więc poziom cholesterolu we krwi nie ma wpływu na powstawanie miażdżycy.
Nie mam nic przeciwko zielonemu jedzeniu, ale faszerowanie sie do tego jakimiś tabletkami to już gruba przesada.
deft, 18 sierpnia 2010, 09:50
częściowo się zgadzam, ponieważ jesteśmy codziennie okłamywani nie tylko przez polityków, ale także przez 'naukowców' i wszystkich dookoła. W jednych artykułach piszą, że mleko trzeba pić bo zawiera wapń - gówno prawda, mleko z wodą które nam sprzedają koło wapnia nawet nie leżało, chyba, że jest jako dodatek np wapń + witamina D. Takie mleko jest dostępne tylko w JEDNYM z kilkunastu hipermarketów (od początku jak się urodziłem miałem wrażenie, że mieszkamy w 40 milionowej wsi - dzisiaj wiem, że to prawda).