Naoczny dowód na naturę światła
Z fizyki wiemy, że światło ma naturę korpuskularno-falową, czyli jest jednocześnie falą i cząstką. Dotychczas jednak nie udało się jednocześnie zaobserwować obu właściwości światła. Dokonali tego dopiero naukowcy ze szwajcarskiej Politechniki Federalnej w Lozannie (EPFL – Ecole Polytechnique Federale de Lausanne).
Zespół Fabrizio Carbone'a przeprowadził eksperyment, dzięki któremu zaobserwowano światło zachowujące się jednocześnie jak fala i cząstka. Najpierw do niewielkiego metalicznego nanokabla wpuszczono laserowy impuls światła. Światło dodało energii naładowanym cząsteczkom w nanokablu, powodując, że zaczęły one wirować. Jako, że światło podróżowało w dwóch przeciwnych kierunkach, w pewnym momencie się spotykało i tworzyło falę, która wyglądała, jakby stała w miejscu. Fala ta stała się źródłem światła dla eksperymentu. Następnie naukowcy wystrzelili w pobliżu nanokabla strumień elektronów, które posłużyły do zobrazowania stojącej fali światła. Gdy elektrony trafiły na tę falę przyspieszały lub zwalniały. Zespół Carbone'a wykorzystał następnie superszybki mikroskok, dzięki którym udało się określić, w którym miejscu elektrony zwalniały, a gdzie przyspieszały. W ten sposób otrzymano obraz stojącej fali, która jednocześnie była zbiorem cząstek.
Eksperyment ten po raz pierwszy pokazuje, że możemy bezpośrednio zaobserwować naturę światła. Otwiera on też nowe możliwości przed badaniami na polu komputerów kwantowych - mówi Carbone.
Komentarze (33)
Jarek Duda, 4 marca 2015, 06:57
Eksperyment sprzed dekady pokazujący że światło ma równocześnie naturę falową i korpuskularną:
http://en.wikipedia.org/wiki/Afshar_experiment
Dla wyobrażenia sobie jak cząstka może być równocześnie falą i korpuskułą polecam ekserymenty Coudera - np. w interferencji korpuskuła porusza się jedną trajektorą, a sprzężona z nią fala ("pilot wave") pomaga w wyborze trajektorii
Astroboy, 4 marca 2015, 18:34
Ciekawy artykuł (zdaniem całkowitego hobbysty, czyli mnie ). Bez wnikania jednak w interpretacje mechaniki kwantowej, czy związek Englerta-Greenbergera, Twoja interpretacja doświadczenia Afshara (właściwie jego własna interpretacja) niekoniecznie jest poprawna. Polecam wczytać się w krytykę nie doświadczenia, a wniosków Afshara.
Osobiście poleciłbym nie wyobrażać sobie tego, podobnie, jak przestrzeni o więcej niż trzech wymiarach. Dobry fizyk, jak sądzę, nie wyobraża sobie przestrzeni, dajmy, o jedenastu wymiarach. Wystarcza mu, że sprawnie w niej rachuje. Ponoć to Feynman powiedział, że "ktokolwiek mówi, że rozumie mechanikę kwantową, ten albo kłamie, albo jest szalony".
Jarek Duda, 4 marca 2015, 21:46
Rzeczywiście to zdanie robi wrażenie wręcz centralnego dogmatu ortodoksyjnego spojrzenia na mechanikę kwantową - nieunikniona niepojętość.
No i z ortodoksami rozmawia się dokładnie jak ewolucjonista z kreacjonistą - głęboko wierzącym że wszelkie próby zrozumienia jakichś mechanizmów za tym co obserwujemy są z definicji skazane na porażkę ...
Skoro o Feynmanie mowa, może przypomnijmy też inny jego cytat - o interfererencji z jego wykładów:
" … In this chapter we shall tackle immediately the basic element of the mysterious behavior in its most strange form. We choose to examin a phenomenon which is impossible, absolutely impossible, to explain in any classical way and which is at the heart of quantum mechanics. In reality it contains the only mystery. We cannot make the mystery go away by explaining how it works . We will just tell you how it works.… "
... a tu niespodzianka - Couder dostaje interferencję na dwóch szczelinach dla klasycznych kropelek: http://prl.aps.org/abstract/PRL/v97/i15/e154101
Mianowicie korpuskuła porusza się jedną trajektorą, a fala z nią sprzężona po wszystkich trajektoriach, "pilotując" korpuskułę.
Dostaje też odpowiednik tunelowania ( http://prl.aps.org/abstract/PRL/v102/i24/e240401 ), czy nawet kwantowania orbit ( http://www.pnas.org/content/107/41/17515 ) - że w celu wejścia w rezonans z polem, wewnętrzny zegar cząstki (tzw. zitterbewegung) musi wykonać całkowitą ilość cylki podczas orbity.
Doskonale zdaję sobie sprawę że jest to dyskusja jak z kreacjonistą - mówi że uwierzy jak dasz mu dowody na wszystkie kroki ewolucji ... a tak naprawdę na żaden z dowodów nawet nie spojrzy ... ale jeśli uważasz że jakiegoś "kwantowego" zjawiska nie da się wytłumaczyć ze zrozumieniem (np. de Broglie-Bohmem), chętnie pomogę
... o niespodzianka ... dBB jest równoważne innym interpretacjom QM - wstawiasz psi = rho * exp(i*S) do Schrodingera - dla gęstości (rho) dostajesz zwykłe równanie ciągłości, dla działania (S) dostajesz ("klasycznego") Hamiltona-Jacobiego z dodatkiowymi poprawkami rzędu stałej Plancka - na oddziaływanie z "falą pilotującą": http://en.wikipedia.org/wiki/Pilot_wave
A jak nie podoba Ci się interepretacja dualizmu że cząstka jest równocześnie korpuskułą i sprzężoną z nią falą "pilotującą", to proszę podaj inną ... sensowną?
Stanley, 5 marca 2015, 00:55
Proponuje Ci przeczytać zdanie "Z fizyki wiemy, że światło ma naturę korpuskularno-falową, czyli jest jednocześnie falą i cząstką" i chwilkę nad nim zastanowić mając na uwadzę przytoczone przez Ciebie przeciwstawienie ewolucji i kreacjonizmu. Zastanów się nad tym uważnie bo problem jest poważny. Doskonale zdaję sobie sprawe że zarówno kreacjonista ale również ewolucjonista-ateista jest jak ściana w którą można uderzać a ona stoi w miejscu i ani drgnie. Gdyby zechcieli ze sobą porozmawiać, jedni i drudzy chwile zastanowić bylibyśmy lata świetlne do przodu w zrozumieniu historii naszego gatunku lub conajmniej historii kształtowania rozwiniętych cywilizacji.
ex nihilo, 5 marca 2015, 03:49
Wrzucę coś, co z sieci wykopałem, a co - pomijając kilka szczegółów - bardzo mi się podoba:
@Trurl.cum.Clapaucio
Tyle szumu o jeden z licznych eksperymentów z zakresu optyki kwantowej !
Stara rzecz z roku 2001,powtarzana aż do 2007 a obecnie prawie zapomniana.Setka krytyków ( w tym ośrodek gdański i warszawski panowski - świetne ,analityczne wykazanie błędów w interpretacji Afshara tego co dzieje sie w układzie) ,jedni za ,ale większość przeciw tezie Afshara ,że Bohra nalezy wyrzucić.
Najpoważniejsze krytyki z wykonaniem eksperymentów obalających interpretację Afshara -Unruh,Reitzner,Motl.
Byłem w 2005 roku w Grazu u Drezeta,miał stanowisko z parą interferometrów Macha-Zhendera,działające i potwierdzające zasadę komplementarności Bohra !Słuchałem jego bardzo życzliwej krytyki ale druzgocącą interpretację Afshara.
W czym rzecz?
Przecież nie w nauce czystej i uczciwej,lecz w tajemnicy spoczywającej w fotonach.
Moje zdanie; kwantowe nanoobwody oraz rózne układy(zestawy) interferometrów M-Z pokazują niezbicie ,że na tym poziomie rzeczywistości kreuje się fenomeny samym pomiarem i obserwacją i ta kreacja jest absolutnie nieprzewidywalna i niejednoznaczna.
Tym samym filozofia fizyki kwantowej powstała w latach 1930-1960 pod nazwa "kopenhaska" raczej zostaje wzmocniona, a nie obalona.Własnie Bohr tak argumentował a Einstein z Brogliem wściekali się bo to naiwni realiści.
Heisenberg pod koniec życia zawsze powtarzał: jestesmy na tym poziomie rzeczywistości na którym znika granica pomiędzy podmiotem a przedmiotem a świadomość badacza stwarza byty.
Jeżeli miał on rację to w optyce kwantowej natrafiamy na granicę pojecia obiektywności,powtarzalności i powszechności.Byt w tej skali jest kipielą, w której nie obowiązuje zasada niesprzeczności i ma miejsce stwarzanie ex nihilo.
Afshar natrafił w eksperymencie na coś, co zaistniało i zniknęło.
Bo tak jest z fotonami,termin "istnieć" dla nich jest bez sensu.
EINE2.01.2010 11:51
Wygrzebane stąd:
http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/147167,o-nauke-uczciwa-i-czysta
Astroboy, 5 marca 2015, 05:24
Jarku. Nie odmawiam teorii de Broglie-Bohma miana interpretacji QM. Rzecz jest bardzo ciekawa i warta rozważania. Chciałem Ci tylko zwrócić uwagę, że nie jest to jedyna interpretacja. Bardzo chciałbym wiedzieć, która z nich mówi o Rzeczywistości (może żadna?), ale tymczasem kwestia dalej pozostaje nierozstrzygnięta… Gdyby kierować się estetyką (klasyk ), to zamiana jednej paskudy na dwie może nie sycić intelektu niektórych.
Bardzo się cieszę, że na forum jest ktoś od nielokalnego realizmu.
Jarek Duda, 5 marca 2015, 06:50
Stanley, w takim razie co uważasz że ewolucjoniści mogliby się nauczyć dzięki ... ekspertyzie kreacjonistów?
Jak Adam i Ewa wyskoczyli z Etny? Jak zmieścić wszystkie zwierzęta na arce? Inną ciekawą "teorię" jaką usłyszałem to to że małpy pochodzą od ludzi - uprawiających kazirodztwo
Wracając do dualizmu, ortodoksi się szczycą magicznością efektów kwantowych - jak bardzo są intelektualnie nieosiągalne.
Na przykład doświadczenie Wheelera (zrealizowane przez Aspecta: http://arxiv.org/abs/quant-ph/0610241 ) - "wybieramy między 'klasycznym' a 'kwantowym' zachowaniem później niż tez wybór został dokonany" ... i można się delektować transcendentalną magią tej sytuacji mmmmmmmmmm
A co gdy użyjemy zdania "Z fizyki wiemy, że światło ma naturę korpuskularno-falową, czyli jest jednocześnie falą i cząstką" i dBB ... czar pryska - nie ma żadnej magii. Niezależnie od tego co zrobimy w przyszłości, na pierwszym lusterku korpuskuła idzie w jednym kierunku, sprzężona z nią fala idzie po wszystkich ścieżkach - i ewentulanie "pilotuje" korpuskułę na ostatnim lusterku, prowadząc do interferencji - jak na tym obrazku: https://dl.dropboxusercontent.com/u/12405967/croca.jpg
ex nihilo, "(...) że na tym poziomie rzeczywistości kreuje się fenomeny samym pomiarem i obserwacją i ta kreacja jest absolutnie nieprzewidywalna i niejednoznaczna (...) ." brzmi dokładnie jak argumentacja kreacjonisty - że serce mu mówi że szukanie zrozumienia, realizmu po prostu z definicji nie ma sensu ...
Astroboy, a kreacjonista powie że ewolucjonizm to nie jest jedyna teoria ... i że wszystkich należy uczyć te biedne dzieci w szkole. A może wszechmogąca istota po prostu zrobiła pstryk i wszystko stało się jak jest - udowodnij że tak nie jest Podobnie jest z "niedeterministyczną fizyką" - czyli twierdzeniem że fizyka nie odpowiada na wszystie swoje pytania - że potrzebujesz jakiegoś dodatkowego nadfizycznego bytu który odpowiada na pytania z którymi fizyka sobie nie radzi ... i zamiast szukać zrozumienia, zwalasz wszystko na ten byt.
Jak przypomniałem, matematycznie wszystkie interetacje powinny być równoważne (podstaw psi = rho * exp(i S) do Schrodingera) ... pytanie czy chcemy się delektować intelektualną nieosiągalnością nieobiektywnego, niedeterministycznego czy nierealnego spojrzenia ... czy może po prostu chcemy zrozumieć co tam się dzieje.
ex nihilo, 5 marca 2015, 07:29
Nie chciałem ingerować w oryginalny tekst EINE czy w tym momencie go komentować, dlatego napisałem "a co - pomijając kilka szczegółów - bardzo mi się podoba". Te "kilka szczegółów" to właśnie wszelkie sugestie odnoszące do sprawczej roli świadomości - ludzkiej czy "wyższej". Wszelkich obserwatorów itd. bym wsadził w "zajączki" i już byłoby (prawie) ok.
Zamiast "obserwatora" interakcja "część <-> całość" (jako hasło). Czyli szukanie zrozumienia i realizmu (w sensie niezależności od umysłu) jak najbardziej ma sens. Tyle że ten realizm może być daleki od naszej możliwości rozumienia (ścisłego lub w miarę precyzyjnych intuicji), a przede wszystkim w tych skalach wymiarów bardzo odległy od determinizmu. Uważam, że determinizm to nie ścieżka, a autostrada - do kreacjonizmu i "siły wyższej", a to jest dla mnie skrajnie mało prawdopodobne.
Jarek Duda, 5 marca 2015, 07:54
No tak, świadomy obserwator to ważna sprawa - może zabić kota samym spojrzeniem Może dobrze że od niedawna mamy świadomość - wcześniej koty mogły czuć się bezpiecznie
Dla mnie jednak fizyka jest obiektywna: w nosie ma obserwatora, tylko mechnicznie kieruje się swoimi prawami/równaniami - też w sprawie atomów budujących obserwatora ...
Owszem - szukanie głębszego zrozumienia: fizyki która sama odpowiada na swoje pytania (deterministycznej), która nie zależy od (świadomego?) obserwatora (obiektywnej), która nie potrzebuje "spooky action at a distance" (lokalnej) to jest autostrada - otwierana przez dBB, Coudera i wielu innych.
Zamiast tego mainstream, podobnie jak kreacjonizm, koncentruje się na delektowaniu intelektualną nieosiągalnością.
Jajcenty, 5 marca 2015, 08:19
Faul Przecież to tylko projekcja zdarzenia powodującego wyjście z superpozycji
Jarek Duda, 5 marca 2015, 08:34
Czym jest ta "superpozycja" - życia i śmierci?
Czy to że my nie wiemy czy kot żyje oznacza że fizyka też nie wie? (obiektywizm).
Myślałem nad możliwością realizacji eksperymentu z kotem Schrodingera - ze względu na skończoną prędkość propagacji informacji, pełne odizolowanie informacyjne można osiągnąć poprzez dystans.
Wyobraźmy sobie że rok świetlny od nas w rakiecie jest kot który jest zabijany przez rozpad promieniotwórczy - jakakolowiek informacja o tym może do nas dotrzeć dopiero rok po śmierci - przez ten czas, z perspektywy naszej informacji, "kot jest dla nas w superpozycji" ... podczas gdy dla astronauty w rakiecie kot jest obiektywnie żywy lub martwy.
Jajcenty, 5 marca 2015, 09:03
Ocieramy się o EPR i dlaczego twierdzenie Bella znika ten paradoks. Nic Cię kosmiczna odległość nie ratuje bo jak nie ma paradoksu EPR i skutek może się pojawić przed przyczyną to...
Niestety jestem za słaby by być partnerem dla Ciebie w tej dyskusji, ale zgadzam się z Tobą że rzeczy są policzalne i "zrozumialne"
Jarek Duda, 5 marca 2015, 09:19
NIe widzę paradoksu w powyższej sytuacji(?), tylko to że praktyczna mechanika kwantowa do której mamy dostęp, opisuje ograniczoną informację obserwatora.
To nie jest teoria przewidująca konkretne rezultaty, tylko podobnie jak termodynamika/fizyka statystyczna: rozkłady prawodopodbieństwa ... uśredniając po brakującej wiedzy - w przypadku mechaniki kwantowej: po brakującej wiedzy o dokładnym stanie otoczenia np. atomu modelowanego Schrodingerem.
Można by temu zapobiec rozszerzają rozważany układ o otoczenie - żeby się go pozbyć całkowicie musielibyśmy rozważyć funkcję falową wszechświata. Wtedy już nie byłoby otoczenia prowadzącego do kolapsu funkcji falowej - ewolucja byłaby czysto unitarna - deterministyczna.
Dopiero wtedy możnaby było mówić o fundamentalnej mechanice kwantowej.
Jajcenty, 5 marca 2015, 10:02
Pogubiłem się. Negujesz istnienie stanu superpozycji (bezstanu ) ? W sensie: cząstka "wie" jaki spin ma pokazać gdy przyjdzie do interakcji z obserwatorem?
Jestem za, lubię determinizm, determinizm jest dobry.
Jarek Duda, 5 marca 2015, 10:36
Superpozycja jest czymś bardzo naturalnym z perspektywy matematyki, jak równanie falowe.
Rozważając np. dwa sprzężone wahadła - połaczone sprężyną, możemy rozłożyć ewolucję na tzw. mody normalne ( http://en.wikipedia.org/wiki/Normal_mode ) - w tym przypadku dwa mody: gdy wahają zgodnie lub w przeciwnych kierunkach.
Możemy widzieć ewolucję jako superpozycję dwóch niezlależnych modów.
Analogicznie rozważająć nieskończoną sieć wahadeł, dostajemy model kryształu - z fononami/falami płaskimi jako niezależne mody nomalne, całą ewolucję możemy rozłożyć na ich superozycję.
Dokładając nieliniowość do teorii, dostajemy interakcję dla takich "cząstek".
Pomiar jest czymś bardzo subtelnym - każe wybrać jednen z takich modów normalnych (operatora pomiaru).
Najlepszym modelem żeby go zrozumieć jest chyba doświadcznie Sterna-Gerlacha ( http://en.wikipedia.org/wiki/Stern%E2%80%93Gerlach_experiment ).
Początkowo cząstka ma pewien nieznany/losowy kierunek spinu, silne pole magnetyczne nakazuje mu wybrać kierunek równoległy do pola - jeden z dwóch.
Pomiar niszczy skomplikowany stan początkowy, nakazując wybór jednej z możliwości.
... ale wracając do kota - jest trochę zbyt skomplikowany na tego typu prawdziwy pomiar. W tym przypadku, jak w realizacji z rakietą, superpozycja raczej reprezentuje tylko nasz brak informacji.
Astroboy, 5 marca 2015, 14:42
Tu właśnie jest problem Jarku. Ja naprawdę z radością powitałbym autostradę, jakąkolwiek, niechby i tę. Problem leży w tym, że z historii fizyki znamy przykłady, gdy jakaś "autostrada" okazywała się jedynie dojazdówką do autostrady. To jeszcze szczęśliwie, bo bywało i tak, że autostrada kończyła się czasami potężnym wałem ziemnym.
Poniekąd to samo. Podstawienie jakoś nie zapewnia intelektualnej podniety ani jakiegokolwiek rozumienia. Jest tylko, i jedynie, "trikiem" zapewniającym "matematyczną równoważność". Nie jest to jakikolwiek dowód na cokolwiek. Rozumienie jednorożców nie jest gwarantem ich istnienia.
Mógłbyś to nieco rozjaśnić, bo tak właśnie czytam, że "z równania fali pilotującej wynika, że prędkość każdej cząstki jest zależna od położeń wszystkich cząstek Wszechświata" (dBB). Nielokalność zawsze budziła mój niepokój.
Determinizmie dobry jak chleb. Dobrze trzymać w dłoni pewny uchwyt w tramwaju. Nikt jednak nie da Ci gwarancji, że ten tramwaj ma jednak uchwyty.
Religia jak każda inna. By policzyć, trzeba się jednak zgodzić co do tego, czym jest "rzecz" (czyli to, o czym mówimy – "na rzeczy", "do rzeczy" ); później można ściągać skarpetki i rachować na paluchach. Tak myślę o tych wirtualnych i zastanawiam się, czy ściągać skarpetki…
Jajcenty, 5 marca 2015, 16:26
Można by tak sądzić. Ja jednak uważam, że moja religia odróżnia się od innych liczbą zakończonych sukcesem iteracji: nie rozumiem->badam->liczę->rozumiem. Nic nie wskazuje na to, że dobra passa się kończy.
Astroboy, 5 marca 2015, 16:42
Kwestia skali. Bile na stole i piłki golfowe są upierdliwie przewidywalne. Jakoś tak niemo zakładałem, że przeszliśmy w dyskusji z poziomu epistemologii na poziom ontologiczny.
Jajcenty, 5 marca 2015, 17:14
Ależ jak najbardziej! Sukcesy mojej epistemologicznej fizyki uzasadniają ją ontologicznie. Bila, piłka golfowa, elektron, kwark są równie przewidywalne. Bo koniec końców zderzając bile zderzamy/zbliżamy elektrony.
Astroboy, 5 marca 2015, 17:37
Czy nie zgodzisz się jednak, że jajcentycentryczna przewidywalność tegoż to jednak epistemologia?
Jeśli można, to bardzo ciekaw byłbym jajcentycentrycznej wykładni ontologii. Czym z natury jest lepton, kwark, bozon pośredniczący? Może Jarek dorzuci coś o pustych funkcjach falowych…
Jajcenty, 5 marca 2015, 22:04
Niestety z przykrością odmawiam. Myślałem, że moja niechęć do rozważań: "cóż jest byt, i wogóle", jest widoczna. Zresztą ontologia jest martwa odkąd znamy odpowiedź na pytanie o Życie Wszechwiat i całą resztę. Odpowiedź oczywiście brzmi 42.
Naszło mnie czy pytanie o istotę istoty bytu jest metametafizyką?
thikim, 5 marca 2015, 22:15
Myślę że błędem jest lecieć w obserwatorów - dla mnie to ślepy zaułek. To co miało być prostym przykładem zwyczajnie się nie sprawdza. Wywołuje tylko niepotrzebny zamęt.
Istotny jest pomiar, oddziaływania które musi zachodzić zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga. A pomiar to pojęcie wtórne wzlędem Heisenberga, obserwator to pojęcie wtórne względem pomiaru.
Gadanie o obserwatorach może i być jakimś jednym przykładem ale generalnie odwraca naszą uwagę od Heisenberga a tu tkwi problem do zrozumienia, nie w obserwatorze.
Dla Astroboya - każda " " = tak mi się przynajmniej wydaje LOL
ex nihilo, 5 marca 2015, 23:40
Zróbmy może protokół zbieżności i rozbieżności:
zbieżności:
- jak rozumiem zakładasz niezależność rzeczywistości fizycznej od jakiejkolwiek świadomości: ludzkiej lub nadprzyrodzonej. Zgoda.
- lokalność. Prawie zgoda - lokalność jako zasada, która odnosi się do większości zdarzeń i oddziaływań, ale niekoniecznie do wszystkich. Zresztą u dBB z lokalnością raczej nie jest najlepiej
rozbieżości:
- zakładasz zasadniczą poznawalność świata. Uważam, że nie istnieje racjonalna podstawa do zakładania pełnej poznawalności świata - ograniczenie pierwsze, to skończone możliwości poznawcze skończonego układu (rozumu); ograniczenie drugie: dlaczego właściwie świat miałby być poznawalny, jeśli "ma nas w nosie"?; i trzecie, podstawowe, wynika z następnej rozbieżności:
- zakładasz, że świat jest z natury swojej deterministyczny, a losowość jest złudzeniem wynikającym z braku wiedzy. Uważam odwrotnie - że świat jest z natury losowy, a determinizm jest złudzeniem wynikającym ze statystyki.
Determinizm. Obojętnie jak kombinuję, zawsze wychodzi mi ten sam wynik: że samorzutne powstanie deterministycznego "zegara Laplace'a", bez interwencji "Zegarmistrza" (a Zegarmistrza obaj odrzucamy), jest skrajnie mało prawdopodobne, mniej nawet niż możliwość istnienia Zegarmistrza. A do tego, że warunkiem względnej trwałości takiego zegara byłby albo Zegarmistrz, albo całkowite oddzielenie od możliwych wpływów zewnętrznych (inne wszechświaty). Założenie, że nasz wszechwiat jest jedynym istniejącym, jest założeniem raczej "magicznym". Pełne oddzielenie byłoby bardziej prawdopodobne, ale... takie założenie (jako "twarde"), też nie ma silnych podstaw. W sumie założenie determinizmu z jednoczesnym brakiem "inteligentnego projektu" to sprzeczność. Losowość nie powoduje takich sprzeczności - los jest wszechmocny, bez konieczności istnienia "Wszechmogącego" Los jest całkowicie samowystarczalny - nie potrzebuje niczego, oprócz samego siebie. Resztę sam zrobi, jak nie w pierwszej próbie, to w nn!, ale w końcu pewnie zrobi
A poznawalność jest fajna... jako hipoteza robocza, ale raczej nic więcej...
Edycja:
Może tak: zakładając determinizm jako zasadę podstawową, zakładasz automatycznie istnienie procesów zachodzących ze 100 procentową pewnością i sprawnością. Czy nie jest to przypadkiem () założenie trochę magiczne? Taka doskonałość świata?
Astroboy, 6 marca 2015, 08:26
Myślę, że jeśli chodzi o obrzędy i święta (metodologia i zasady zachowania), to nasze religie nie są rozróżnialne. Fizyk to raczej taka bestia, której do intelektualnego ślinotoku nie wystarczy: "Jest jeden trwały lepton".
Swoją drogą (miałem zapytać o to wcześniej), dlaczego odpowiedź wynosi 42? Jakoś byłem przekonany, że 108…
Tak się zastanawiam, czy fizycy jednak na okrągło nie zajmują się metafizyką. Kiedyś spotkałem bardzo ciekawą rzecz: "Metafizyka kwantowa". Było całkiem na poważnie.