Przyjaciel z pierwszego dnia
Pierwszy dzień na uczelni, w szkole czy w pracy jest ciężkim doświadczeniem dla większości osób. Wokół same nieznane twarze, nowe wyzwania i niepewność. Kto się z kim zaprzyjaźni, kto kogo polubi? Od dość dawna badacze podejrzewali, że ludzie wiążą się najsilniej z osobą spotkaną na samym początku. Psycholodzy z Uniwersytetu w Lipsku zaprojektowali specjalny eksperyment, by sprawdzić, czy tak jest w rzeczywistości (Psychological Science).
Dr Mitja Back i zespół zebrali grupę świeżo upieczonych studentów psychologii. Poprosili ich o zajęcie miejsc przy którymś ze stołów (gwarantowało to losowe rozmieszczenie badanych). Potem każdy musiał stanąć naprzeciw reszty kolegów i krótko się przedstawić. Zaraz potem był oceniany na dwóch skalach: 1) w jakim stopniu spodobał się danemu słuchaczowi (pierwsze wrażenie) i 2) pod względem chęci głębszego poznania go.
Tak jak przypuszczali naukowcy, okazało się, że wolontariusze najbardziej lubili i chcieli dalej poznawać osoby, które siadły obok nich. Dlaczego? Ich kontakt trwał nieco dłużej niż z pozostałymi, można to więc uznać za pierwociny efektu ekspozycji. Niewykluczone też, że poczuli powinowactwo do kogoś, kto ulokował się tak blisko.
Badania powtórzono po roku. Studenci zdążyli się oswoić ze sobą i z uczelnią, mieli też okazję naprawdę się popoznawać. Sytuacja była już zupełnie inna, ale nie zmienił się rozkład sympatii. Ludzie siedzący przed 12 miesiącami w tym samym rzędzie lubili się bardziej niż osoby z różnych rzędów, a największą sympatią darzono kogoś, kto znalazł się wtedy tuż obok.
Komentarze (6)
syzu, 6 czerwca 2008, 15:11
Przecież zawsze tak jest. Magia pierwszego wrażenia. Niezależne od płci, aktualnego nastawienia, orientacji seksualnej. Chyba że znajdujemy się wtedy obok kogoś bo nie ma nigdzie indziej miejsca, czyli jesteśmy w jakiś sposób zmuszani do przebywania z kimś.
inhet, 6 czerwca 2008, 19:36
Dostrzegam tu raczej nastawienie pojednawcze. Im bliżej nas ktoś jest,tym bezpieczniej zdobyć jego sympatię.
mikroos, 6 czerwca 2008, 20:33
A może zezwolenie uczestnikom badania na dowolny wybór miejsc do siedzenia wcale nie dawało gwarancji losowości? Moim zdaniem losowości w tym nie było ani trochę. Absolutnie oczywistym jest, że mając wybór, siadamy obok osoby wyglądającej na sympatyczniejszą we własnym subiektywnym mniemaniu. Moim zdaniem twierdzenie, że taka metoda daje efekt losowego wymieszania, to błąd metodologiczny.
inhet, 7 czerwca 2008, 09:35
Żadnego błędu nie było. Sytuacja miała maksymalnie naśladować autentyczną.
Gość tymeknafali, 7 czerwca 2008, 10:07
Gdyby każdemu uczestnikowi eksperymentu przypożądkowano jakieś miejsce (jak w kinie z biletem i numerkiem siedzenia), to wtedy można by mieć pewność że nie było błędów merytorycznych.
mikroos, 7 czerwca 2008, 10:55
Okej, naśladowała autentyczną, ale nieuprawnionym jest twierdzenie, że dawało to gwarancję losowości.