Afera szczepionkowa
Dziennikarze z gazety Sunday Times of London przeprowadzili szczegółowe dochodzenie na temat poczynań dr. Andrew Wakefielda, który zasłynął jako odkrywca rzekomego związku pomiędzy stosowaniem jednej ze szczepionek oraz autyzmem. Z artykułu wynika, że prezentowane przez niego "wyniki badań" nie były zwyczajnie błędne - zostały one świadomie zafałszowane.
Prezentowane przez Wakefielda dane dotyczyły tzw. szczepionki MMR, skierowanej przeciw odrze, nagminnemu zapaleniu przyusznic (czyli popularnej śwince) oraz różyczce. W 1998 lekarz ogłosił na łamach prestiżowego czasopisma Lancet, że co najmniej ośmioro jego młodych pacjentów zaczęło prezentować objawy autyzmu w krótkim czasie po podaniu leku. Miało to rzekomo sugerować jasny związek pomiędzy jednym i drugim zdarzeniem. Zdaniem dziennikarzy z Sunday Times of London, dane przedstawione przez dr. Wakefielda były całkowicie nieprawdziwe.
Rewelacje opublikowane na łamach Lancetu w błyskawicznym tempie dotarły do szerokiej grupy pacjentów. Efektem tego zdarzenia była panika, która doprowadziła do zredukowania odsetka dzieci szczepionych preparatem MMR z 92% do 80% oraz zwiększenia liczby zachorowań na odrę z 56 w 1998 r. do 1348 przypadków w roku 2008. Niestety, dwoje dzieci zmarło.
Zdaniem Wakefielda, aktywny (choć osłabiony) wirus odry wchodzący w skład szczepionki spowodował niezamierzoną infekcję jelit małych pacjentów, co doprowadziło do rozwoju stanu zapalnego. Efektem zakażenia, według lekarza, miał być właśnie autyzm.
Dochodzenie londyńskich dziennikarzy bezlitośnie obnaża serię mistyfikacji, jakich dokonano w związku "aferą szczepionkową". W swoim artykule brytyjski reporter Brian Deer dowodzi, że objawy autyzmu pojawiły się u dzieci znacznie wcześniej, co wyklucza rzekomy wpływ podania MMR. Pikanterii całej historii dodaje fakt, że za całą sprawą nie stoi pomyłka, lecz świadome działanie dr. Wakefielda.
Z informacji zebranych przez Deera wynika, że u części autystycznych dzieci nie stwierdzono w ogóle zapalenia jelit, choć zapisy takie znalazły się w dokumentacji medycznej. Wszystko wskazuje na to, że dr Wakefield osobiście naciskał na członków swojej grupy, by sfałszowali kartoteki. W ciągu 6 lat od publikacji na łamach Lancetu aż 10 spośród 13 autorów badania poprosiło o usunięcie ich nazwisk z listy twórców artykułu, twierdząc, że w rzeczywistości nie stwierdzono realnego związku pomiędzy szczepionką MMR i autyzmem, ponieważ ilość danych była niewystarczająca.
Zdaniem dziennikarza Sunday Times of London, Wakefield zainteresował się kontrowersyjnym tematem, gdy został powołany jako biegły sądowy mający zbadać związek pomiędzy pojedynczym przypadkiem autyzmu i podaniem szczepionki. Zdaniem Deera, lekarz otrzymał od prawnika reprezentującego rodzinę chorego dziecka znaczną sumę pieniędzy, dzięki której uruchomiono program badań przesiewowych mających potwierdzić istnienie związku pomiędzy podawaniem MMR i autyzmem. Dalszą część historii już znamy.
W związku z licznymi nieprawidłowościami dr Wakefield oraz dr John Walker-Smith i dr Simon Murch, czyli cała trójka twierdząca do samego końca, że opublikowane w Lancecie dane są prawdziwe, została formalnie oskarżona o popełnienie błędu w sztuce lekarskiej. Warto jednak zaznaczyć, że pierwotne oskarżenia dotyczyły etycznych aspektów prowadzenia badań na dzieciach. Nietrudno jednak przewidzieć, że publikacja Briana Deera stanie się pretekstem do uruchomienia kolejnego postępowania.
Prawnicy reprezentujący dr. Wakefielda zaprzeczają, jakoby którekolwiek zarzuty skierowane przeciwko ich klientowi były prawdziwe. Mimo to, odmówili wydania oficjalnego oświadczenia dla mediów.
Komentarze (11)
waldi888231200, 14 lutego 2009, 02:14
To biegłego sądowego można kupić??
wilkoquak, 14 lutego 2009, 23:59
no niestety zawsze sie znajdzie ktos kto chce byc slawny za nic i nie patrzy na to ze przy okazji moze komus zrobic krzywde. ciekawe ile bedzie pozwow przeciwko temu sz. p. dr moja piekna naczytala sie o jego badaniach i musialem jej obiecac ze nie bedziemy szczepic naszych dzieci ;]
jak zawsze wnosisz duzo do tematu ;]
mikroos, 15 lutego 2009, 00:24
@wilkoquak - miej świadomość, że w Polsce jest na to paragraf
inhet, 15 lutego 2009, 00:53
Nie tylko w Polsce... Ale ileż teraz będzie trzeba starań, żeby skutki mistyfikacji Wakefielda odkręć?
thibris, 15 lutego 2009, 08:57
Ale na wściekliznę by wypadało - tak z racji rodzica/rodziców
wilkoquak, 15 lutego 2009, 13:38
@mikroos: wiem ze sa paragrafy ale same w sobie nie gwarantuja postepowania zgodnie z nimi ;]
@thibris: spoko rodzice na ciele zdrowi
thibris, 15 lutego 2009, 16:30
Nie wątpię - ale wilkołaki
cogito, 15 lutego 2009, 17:29
No pieknie panika wsrod majek bo jjakiemus lekarzowi zachcialo sie badan na dzieciach. Ja swoje zaszczepilam. I uwazam ze to sluszne.
cogito, 15 lutego 2009, 17:36
Eh panika matek bo jakiemus lekarzowi sie zachcialo badan na dzieciach.
Moje maluszki maja komplet szczepien i uwazam ze to sluszne.
Panstwu Wilkoquak polecam jeszcze nosowke
mikroos, 16 lutego 2009, 02:22
Być może niekoniecznie o to chodziło. Nie znam szczegółów tego dochodzenia, ale mogło przecież chodzić choćby o podejrzenie molestowania seksualnego.
Chociaż faktem jest, że na podobnej zasadzie niejaki Zbigniew Z. doprowadził do śmierci polskiej transplantologii poprzez nieprzemyślane wygłoszenie zarzutów w stosunku do jednego z lekarzy (słynne słowa "nikt już nie będzie przez tego pana pozbawiony życia"), także efekty podobnej paniki możemy oglądać w polskich szpitalach.
Gość macintosh, 16 lutego 2009, 02:32
podaj mi jego nr ubezpieczenia >