Szczur śniady uniewinniony?
Zespół prof. Nilsa Christiana Stensetha z Uniwersytetu w Oslo uważa, że za średniowieczną czarną śmiercią i nawrotami epidemii na przestrzeni 400 lat stały nie szczury śniade, ale myszoskoczki.
Jak wyjaśniają autorzy publikacji z PNAS, powszechnie sądzi się, że po początkowym zawleczeniu z Azji choroba zachowała się w Europie dzięki szczurzym rezerwuarom. Przeczą temu jednak dane klimatyczne.
Naukowcy przyjrzeli się słojom drzewnym z Europy z czasów 7711 wybuchów epidemii. Sprawdzali, czy warunki pogodowe były optymalne dla epidemii napędzanej przez szczury. Do tego potrzeba ciepłego lata z niezbyt dużą ilością opadów. Suchego, ale nie za bardzo suchego. Analizowaliśmy dużą liczbę wskaźników klimatycznych i nie było związku między pojawieniem się dżumy a pogodą.
Zamiast tego okazało się, że warunki pogodowe w Azji mogły sprzyjać innym gryzoniom - myszoskoczkom, co prowadziło do późniejszych epidemii w Europie. Pokazaliśmy, że gdziekolwiek w środkowej Azji wystąpiły dobre warunki dla myszoskoczków i pcheł, kilka lat później bakteria [pałeczka dżumy, Yersinia pestis] pokazywała się w europejskich miastach portowych i rozprzestrzeniała się po kontynencie.
Jak wyjaśnia Stenseth, wzrostowi liczby myszoskoczków sprzyja mokra wiosna, po której następuje ciepłe lato. Takie warunki są również dobre dla pcheł, które następnie przechodzą na zwierzęta domowe lub ludzi. Ponieważ był to czas rozkwitu handlu między Wschodem a Zachodem, dżuma dotarła do Europy via Jedwabny Szlak.
Zespół wspomina o badaniu DNA bakterii wyizolowanych m.in. ze szkieletów z Europy, w tym Norwegii. Jeśli zróżnicowanie będzie spore, potwierdzi to przypuszczenia naukowców (fale epidemii z Azji zapewnią większe zróżnicowanie niż szczep pochodzący ze szczurzego rezerwuaru). Barbara Bramati z Centrum Syntezy Ekologicznej i Ewolucyjnej (CEES) Uniwersytetu w Oslo wyjaśnia, że skoro u wielu ofiar pałeczki dżumy dostały się do krwiobiegu, dotarły też do miazgi zęba. Jeśli jakość uzyskanego materiału genetycznego będzie wystarczająco dobra, badaczka porówna go z referencyjnym genomem Y. pestis.
Skupiając się na zdolności myszkoskoczków do rozprzestrzeniania dżumy, akademicy zaznaczają, że choć istnieją duże różnice indywidualne, wiele osobników może przenosić absurdalnie dużo bakterii. Czasem mysz zabija pojedyncza bakteria. Szczur wędrowny może tolerować iniekcję 10 tys. pałeczek. Myszoskoczek toleruje zaś 100 mld bakterii [...] - opowiada Pernille Nilsson.
Testy przeprowadzono w laboratorium dżumy w pobliżu Yumenu, w którym latem zeszłego roku wybuchła epidemia. Naukowcy wstrzyknęli gryzoniom tyle bakterii, że niemal połowa z nich zdechła, co było wstępem do porównywania genomów zwierząt, które zmarły i które przeżyły. Na razie nie udało się wskazać regionów odróżniających zwierzęta przeżywające i umierające, nie wiadomo więc, co stoi za ich opornością na Y. pestis. Mimo to biolodzy podejrzewają, że ma to związek z dziedziczeniem i wrodzonym układem odpornościowym.
Komentarze (2)
Sławko, 24 lutego 2015, 14:55
I kto by pomyślał? Takie miłe zwierzątko.
seraph, 25 lutego 2015, 07:55
Szczury tez są miłe i bardzo inteligentne. Można go trzymać w domu i nawet jest się w stanie z kotem dogadać