Ból decyduje o winie

| Psychologia
jilly999, CC

Ból związany z torturami powoduje, że nawet osoba niewinna zaczyna się prześladowcy wydawać winna. W ten sposób przekonuje on sam siebie, że dręczenie było dobrym pomysłem (Journal of Experimental Social Psychology).

Niektórzy uczestnicy eksperymentu Kurta Graya i prof. Daniela M. Wegnera, psychologów z Uniwersytetu Harvarda, spotykali kobietę podejrzaną o oszustwo dla zdobycia pieniędzy. Była ona potem torturowana przez zanurzenie ręki w lodowatej wodzie. Badani słyszeli przez interkom, jak przebiega przesłuchanie. Podejrzana do niczego się nie przyznawała, ale im bardziej cierpiała podczas sesji, tym częściej uznawano ją za winną zarzucanego czynu.

Nasze badania sugerują, że tortury nie ujawniają winy na tyle, by uzasadnić opisaną percepcję sytuacji. Jest raczej tak, że ludzie, którzy zdają sobie sprawę z cierpienia ofiary, muszą się jakoś przekonać, że dręczenie było dobrym pomysłem – dlatego zaczynają wierzyć, iż osoba torturowana na to zasłużyła – wyjaśnia Gray. Stąd postępujące zmiany ideologiczne u zwolenników tortur. Wcielając je w życie, coraz bardziej utwierdzają się w swoich przekonaniach.

Nie wszystkie ofiary uznawano za winne. Jeśli ochotnicy słuchali tylko przebiegu wcześniejszego przesłuchania i nie byli świadkami odbywającej się właśnie sesji tortur, wtedy postrzegali osobę odczuwającą silniejszy ból jako mniej winną. Gray wyjaśnia to stopniem współodpowiedzialności. "Ci, którzy czuli się współwinni, musieli jakoś usprawiedliwić torturę, stąd połączenie cudzego bólu z winą. [...] Ludzie zdystansowani od tortur nie mieli potrzeby usprawiedliwiania i dlatego mogli współczuć ofierze, łącząc cierpienie z niewinnością.

W studium akademików z Harvardu wzięło udział 78 osób. Połowa spotykała torturowaną kobietę (pomocnicę eksperymentatorów), połowa nie. Wszystkim powiedziano, że badanie dotyczy moralności zachowania i że kobieta mogła oszukiwać, biorąc więcej pieniędzy, niż jej przysługiwało. Psycholog sugerował, że stresująca sytuacja daje szansę na to, by się przyznała. Wolontariusze słuchali więc jej spowiedzi przez ukryty interkom.

Torturowana nigdy nie przyznawała się do oszustwa, ale reagowała na dwa różne sposoby: 1) obojętnością lub 2) mówiąc płaczliwym głosem i błagając o litość. Dla badanych, którzy ją spotkali, była tym bardziej winna, im bardziej cierpiała, a dla osób, które nie widziały jej na oczy, stawała się bardziej winna, cierpiąc mniej.

tortury dręczenie prześladowca ból winny usprawiedliwiać współodpowiedzialność Kurt Gray Daniel M. Wegner