Chiny agresywnie promują niesprawdzone metody walki z COVID-19 i sprzedają za granicę 'leki' TCM
Chiński rząd intensywnie promuje tzw. tradycyjną chińską medycynę (TCM), która rzekomo ma pomagać w walce z COVID-19. Środki opracowane zgodnie z jej zaleceniami zostały nawet wysłane do Iranu i Włoch. Jednak naukowcy spoza Chin ostrzegają, że stosowanie niezbadanych terapii może być niebezpieczne.
Obecnie nie istnieją żadne specyficzne leki na nowego koronawirusa. Dotychczas tylko w przypadku remdesiviru kontrolowane ślepe testy kliniczne wykazały, że może on w pewnym stopniu wspomagać proces leczenia.
Tymczasem w Chinach zarówno władze, jak i rządowe media twierdzą, że tradycyjna chińska medycyna łagodzi objawy COVID-19 i zmniejsza odsetek zgonów. Brak jednak naukowych dowodów na poparcie tych twierdzeń.
Faktem jest, że niektóre leki TCM są testowane pod kątem ich wykorzystania do walki z epidemią, jednak sposób prowadzenia badań jest krytykowany przez wielu naukowców. Twierdzą oni, że błędy w metodologii badawczej spowodują, że uzyskane wyniki nie będą wiarygodne. Tymczasem władze w Pekinie i osoby praktykujące TCM zapewniają, że środki te są bezpieczne, gdyż są używane od tysięcy lat. Nie przemawia do nich fakt pojawiania się poważnych skutków ubocznych.
Mamy do czynienia z poważną infekcją, która wymaga skutecznego leczenia. Jeśli chodzi o TCM to brak jest dowodów naukowych potwierdzających ich skuteczność. Zatem używanie tego typu środków jest nie tylko nierozsądne, ale i niebezpieczne, mówi Edzrad Ernst, emerytowany naukowiec z Wielkiej Brytanii.
Liderzy w innych krajach również chwalili środki, co do których nie wiadomo, czy działają na COVID-19. Dość wspomnieć prezydenta Trumpa, który mówił o skuteczności hydroksychlorochiny, leku przeciwmalarycznego o poważnych skutkach ubocznych, którego skuteczność przeciwko COVID-19 wciąż jest badana. Z kolei prezydent Madagaskaru Andry Rajoelina stwierdził, że napar z ziół leczy COVID-19. Jednak zarówno w USA jak i na Madagaskarze twierdzenia władz spotkały się z ostrą reakcją i krytyką środowisk naukowych. W Chinach wszelka krytyka jest tłumiona. A Pekin postanowił najwyraźniej agresywnie promować miejscowy przemysł tzw. tradycyjnej medycyny, który już obecnie wart jest miliardy dolarów.
Tradycyjna medycyna ludowa bazuje na teoriach o qi, energii witalnej, która pomaga zachować zdrowie. Niejaki Zhang Boli, rektor Uniwersytetu Tradycyjnej Chińskiej Medycyny Tianjin, który wchodzi w skład państwowego zespołu koordynującego walkę z COVID-19, stwierdził, że poważne przypadki zachorowań są związane ze szkodliwym zawilgoceniem, które zaburza qi.
to jednak nie wszystko. Już w marcu chińskie Ministerstwo Zdrowia umieściło różnego typu wywary, proszki i pigułki na liście środków zalecanych w walce z koronawirusem.
Tymczasem państwowa prasa rozpisuje się o rzekomych pozytywnych wynikach testów takich środków. China Daily informował, że osoby, które przyjmowały Jinhua Qinggan, granulki ziołowe opracowane w 2009 roku do walki z grypą H1N1, zdrowiały szybciej niż osoby, które granulek nie przyjmowały. Nie podano jednak żadnych szczegółów tych badań. Ta sama gazeta opisywała zastrzyki z Xuebijing, wywaru z pięciu ziół, który ma jakoby odtruwać krew i zapobiegać jej bezruchowi. Jak twierdzili dziennikarze, stosowanie tych zastrzyków, w połączeniu z tradycyjnymi lekami, zmniejszało zgony wśród najciężej chorych pacjentów o 8,8%.
Huang Luqi, który zajmuje się TCM i stoi na czele Chińskiej Akademii Chińskich Nauk Medycznych w Pekinie twierdzi, że od stycznia prowadzi testy trzech środków TCM. Badania miały wykazać, że środki te są efektywne i bezpieczne. Problem w tym, że na oficjalnej rządowej stronie dotyczącej badań klinicznych środki te opisano jedynie jako środki TCM, nie wiadomo więc, czym są. Pondto z opisu badań wynika, że zarówno prowadzący badania jak i osoby w nich uczestniczące wiedzą, kto jaki środek otrzymuje. Nie mamy tu więc do czynienia z podwójną ślepą próbą – złotym standardem badań klinicznych. Huang Luqi nie chciał podać więcej szczegółów. Jest działaniem nieetycznym zalecanie metod TCM, co do skuteczności których brak jest dowodów naukowych, mówi Dan Larhammar, biolog komórkowy z Uniwersytetu w Uppsali.
Naukowcy podkreślają, że przekonanie, iż przyjmowanie jakiegokolwiek środka zamiast nieprzyjmowania niczego, jest błędne. Ludzie myślą, że lepiej coś wziąć, niż niczego nie brać. Historia pokazuje, że nie nieprawda, mówi Paul Offit, specjalista chorób zakaźnych ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii. Niektóre ze środków TCM znajdujących się na liście zaleceń chińskiego Ministerstwa Zdrowia, zawierają zioło o nazwie przęśl. W jego skład wchodzi pseudoefedryna, środek pobudzający, której zabroniono w USA i niektórych krajach Europy po tym, jak w latach 90. i na początku obecnego wieku zabiła ona wiele osób przyjmujących zawierające ją środki dietetyczne i energetyczne.
Chiny próbują agresywnie promować środki TCM i zarabiać na nich wysyłając je do innych krajów. Co interesujące, jeszcze na początku epidemii WHO nie zalecało takich środków twierdząc, że nie działają one przeciwko COVID-19 i mogą być szkodliwe. Od tamtego jednak czasu zalecenia zmieniono i ostrzeżenia przeciwko TCM zostały usunięte z witryny WHO.
Komentarze (32)
Szkoda Mojego Czasu, 6 maja 2020, 15:55
Takie artykuły czynią niesamowitą szkodę medycynie, a jeszcze większa farmacji. Bo nie jest mądrym wypowiadanie sie na temat rzeczy, których sie nie liznęło nawet we śnie.
Przeciętny lekarz medycyny zachodniej ma ok 14 godzin zajęć o ziołach w trakcie całych studiów. Tyle o ziołach moje dziecko dowiedziało się w ciągu tygodnia. :-)
Tendencyjnośc aż bije w oczy, gdyż brak tu nawet wzmianki, że identyczną (niesprawdzoną) strategię stosuje obecnie cała medycyna zachodnia: wszyscy pacjenci z Covid, o których wiem, mają w terapi dwa niesprawdzone w Covid leki: Tamiflu (oseltamivir) i Ibuprom. Brak jest jakichkolwiek badań, by ktorykolwiek z nich działał konkretnie w Covid. A jednak się je podaje w nadziei, że zadziałają łagodząco. Widzimy więc, że ta sama filozofia w wykonaniu jednych jest dopuszczalna, a w wykonaniu innych naganna. Typowe i ordynarne zagranie, by budować atmosferę niechęci do Chińczyków. Typowe, gdy brak argumentów merytorycznych, a chce się wygrać gospodarczo.
Tą samą taktykę zastosowano w odniesieniu do 5G - brak jakichkolwiek dowodów 'przeciw' z wyjątkiem straszenia 'złymi żółtkami'.
Warai Otoko, 6 maja 2020, 16:11
Nie jest tak do końca, wystarczy wziąć pod uwagę nie wybiórcze tematy tylko osiągniecia medycyny chińskiej vs zachodniej, zachodnia bije na głowę Chińską w skuteczności. Mało tego, są badania wykazujace, że ludzie umierają na nowtwory które za wczasu dałoby się wyleczyć medycyną zachodnią, ale niestety zwlekali zbyt długo stosując w między czasie "medycynę chińską". Dlaczego w cudzysłowie? Dlatego, że medycyna korzysta z metody naukowej, a "medycyna chińska" nie. Ta część ziołolecznictwa która jest potwierdzona badaniami jest jak najbardziej w porządku i również stosuje się na zachodzie. Wiele leków pochodzi z roślin. Tutaj chodzi o podejście, czyli własnie metodę.
Szkoda Mojego Czasu, 6 maja 2020, 16:23
Rozumiem, co chciałbyś powiedzieć, ale proszę - zapoznaj sie wpierw z rzeczywistością. Tylko dla przykładu: instytuty biochemii w Chinach, zajmujące sie aspektami TCM są jednymi z najbardziej strzeżonych jednostek badawczych. Z powodu skali i istotności badań tam prowadzonych.
Fajnie by było, gdybyś też - zamiast powtarzać slogany - zrozumiał definicję "wyleczyć z nowotworu" , która obowiązuje w medycynie zachodniej. Nie musisz nawet wiedzieć, że kilkukrotnie zmieniono kryteria statystyczne opisujace to "wylecenie", by krzywa wskazywała na efektywność. To ma prawo Ci umknąć.
A tak całkiem PS: w Herba Ephedrae jest efedryna, a nie pseudoefedryna. Ten lek i jego analogi sa w niejednym syropie na kaszel. A zakaz wziął się stąd, że ćpuny nie odpuszczały.
Warai Otoko, 6 maja 2020, 16:33
Zupełnie nieistotne.
Proszę o porównanie badań naukowych gdzie skuteczność medycyny chińskiej jest wyższa niż zachodniej. Albo chociaż badania wykazujące skuteczność medycyny chińskiej, nie pojedyncze, jakąś metanalizę albo przegląd. Dysponujesz takimi? Bo jeśli nie, to skąd wiesz jaka jest skitecznośc medycyny chińskiej?
Szkoda Mojego Czasu, 6 maja 2020, 17:25
Nie jestem w stanie podjąć z Tobą dyskusji, jeśli na merytoryczne stwierdzenie opisujące tajność, wydatki, skalę i złożoność badań odpowiadasz "zupełnie nieistotne".
Badania są w sieci, te złe Chińczyki czasami publikują w obcych językach. Zacznij od uniwersytetów w Chengdu, Pekinie i Szanghaju. Ten ostatni wydaje masę publikacji drukiem. Możesz nawet zakupić za kilka dolców.
Musze też poinformować, że zarzut braku ślepej próby niekoniecznie dotrze do Chińczyków, gdyż naczelną ideą TCM jest indywidualny dobór terapii do symptomów/wzorców. Innymi słowy oni nie szukają leków statystycznie skutecznych, ale skutecznych w konkretnej terapii. Od pewnego czasu nie pozwalają też zachodnim koncernom wykupywać swoich fabryk (z patentami), a potem ich zamykać, gdyż zorientowali się, że właśnie tak zachód walczy z ich opatentowanymi lekami. Poszukaj, to nie jest wiedza tajna.
Mariusz Błoński, 6 maja 2020, 17:33
Przypuszczam, że instytut, w którym pracował Łysenko też był chroniony. Co więcej, pewnie za wyniesienie stamtąd jakiejkolwiek "tajemnicy", nawet jeśli tajemnicą nie była, a powszechnie znanym faktem, groziła kulka w łeb. Czy to dowód na prawdziwość łysenkizmu?
Ponadto taki sposób rozumowania zakłada, że zachodnia medycyna jest nic niewarta. Po jej środki, metody, sposoby są bardzo szczegółowo opisane, a badania nie są prowadzone w żadnych "tajnych" laboratoriach.
Szkoda Mojego Czasu, 6 maja 2020, 17:45
Szanowny Autorze (założę jednak, że po prostu oparłes tekst o jakiegoś New Yorkera) - pokaz mi proszę w swoim artykule jedno miejsce, gdzie przytaczasz 'dowód' na nieskutecznośc. Operujesz jedynie brakiem dowodu (brakiem dotarcia do dowodu) na skuteczność. Ale obaj wiemy, że brak dowodu to żaden dowód.
Nie wiem co to jest dowód na prawdziwość łysenkizmu, ale wygląda mi to na przeniesienie platformy rozmowy na pole spisko-absurdu. Tą techniką na pewno mnie dopadniesz; przeniesienie to podstawowy zabieg erystyki dowodzenia :-)
Nie przedstawiłem sposobu rozumowania zakładającego, że medycyna zachodnia jest nic nie warta. Ale owszem, masę badań zachodnich prowadzi się w sposób utajniony, aż do chwili publikacji wyników (uzyskania patentu). Ten, kto wykłada pieniądze na grant ma prawo oczekiwać zysku ze sprzedaży patentu.
Nie idźmy w stronę tak prowadzonych dyskusji.
nantaniel, 6 maja 2020, 18:43
Udowodnij, że nie jesteś wielbłądem
natkan, 6 maja 2020, 21:53
Przykro to mówić ale ręce opadają jak czytam takie komentarze. Uzurpowanie sobie prawa do oceny wszystkich zjawisk za pomocą tzw metod naukowych to ignorancja. Metody naukowe stworzyli ludzie znacznie później . Ludzie też stworzyli TCM. 3 tys lat doświadczenia i ogromna baza wiedzy, jeden nauczycieli TCM powiedział kiedyś że trzeba trzech wcieleń żeby poznać TCM. A tu przychodzi chłopek z mikroskopem i ustawia resztę po kątach . Kpina. Medycyna zachodnia ( akademicka ) leży na łopatkach i kwiczy w porównaniu z TCM. Medycyna akademicka nie wyleczy ,żadnej , ale to żadnej choroby przewlekłej, przyszyje nogę, zrobi , przeszczep, czy uratuje życie w wypadku , owszem ale nic więcej. Przykłady ? wystarczy mój mojej rodziny i znajomych w przeciwieństwie do tych którzy korzystają z medycyny naukowej i nieustannie odwiedzają apteki i napełniają kieszenie farmacji
ex nihilo, 6 maja 2020, 22:15
No faktycznie, doskonały przykład, całkowicie wystarczający... do dyskwalifikacji dyskutanta, który takiego "przykładu" użył
peceed, 6 maja 2020, 23:10
To jest przykład ogromnej arogancji. Przede wszystkim jak najbardziej w porządku jest ta część ziołolecznictwa która działa, i tylko ta.
Ludzie którzy tworzyli medycynę chińską i ziołolecznictwo jak najbardziej stosowali obserwację i wyciąganie wniosków. Pod wieloma względami byli znacznie uczciwsi od obecnych lekarzy gdyż zioła nie miały wysokiego budżetu na marketing farmaceutyczny a doświadczenia zbierano i korygowano przez wiele tysięcy lat.
Do tego orędownicy "metody naukowej" nie do końca rozumieją potęgę wolnego rynku i konkurencji oraz doboru naturalnego. Lekarze skuteczni byli nagradzani i mieli większą szansę na przekazywanie swojej wiedzy. Ci gorsi nie. Po kilku tysiącach lat taki system wyciska praktyczne maksimum z dostępnej biosfery nie przejmując się indywidualnymi przekonaniami poszczególnych jednostek. Ignorowanie takiej wiedzy jest po prostu głupie.
Jakościowa różnica pomiędzy czystą medycyną zachodnią a wschodnią jest znikoma, smutna prawda jest taka, że 95% postępu zachodniej medycyny pochodzi spoza świata medycyny. Nie wolno też zapominać że zachodnia medycyna w swojej arogancji zwalczała tradycyjne (i skuteczne) metody leczenia w zamian oferując szkodliwe (i nie działające) substancje chemiczne.
Zresztą pojęcie chińska medycyna to bardzo szerokie pojęcie obejmujące wiele zjawisk. Chińska medycyna to bardzo wiele nurtów od naciągaczy przez wioskowych szamanów aż po oficjalną wiedzę akademicką. Mieszanie ich to tak jakby do "zachodniej medycyny" zaliczać też cudowne tabletki na powiększanie penisa.
Z punktu widzenia osoby która ma wokoło zerową wiedzę lepiej trzymać się standardów które funkcjonują w jego otoczeniu, czyli medycyny zachodniej.
A dlaczego? Anegdotyczne przypadki też tworzą bazę do statystyki. Sam mam w rodzinie osobę której pomógł chiński lek. Zaordynowany przez lek.med. Szanse na to że to przypadek są jak 25 lat do dwóch tygodni. Członka rodziny nie mogłem sobie wybrać post factum.
Metoda naukowa dla wielu osób pełni rolę protezy mózgu, dla wielu innych to rodzaj rytuału. Bardzo dobrze widać to w bezmyślnym wykonywaniu schematycznych badań klinicznych, których konstrukcja jest idiotyczna dla każdej osoby orientującej się w statystyce.
Tymczasem tysiące lat temu też żyli fenomenalnie uzdolnieni ludzie interesujący się tworzeniem skutecznych modeli świata, którym udało się tworzyć wielkie cywilizację.
I oni bardzo często stosowali metodę naukową, nie nazywając jej w ten sposób: określenie zdrowy rozsądek było wystarczające.
Viagra zdecydowanie przebiła sproszkowany róg nosorożca.
Kikkhull, 6 maja 2020, 23:23
Ibuprom to podaje konował. Pogarsza on przebieg zapalenia płuc.
ex nihilo, 7 maja 2020, 02:00
Owszem, ale jeśli coś ma być przykładem, argumentem w dyskusji, bazą do statystyki, musi być chociażby w minimalnym stopniu weryfikowalne.
Mnie od lat skutecznie leczy Józek spod spożywczaka - zawsze jak dam mu na piwo mówi mi "Niech ci Bozia w zdrowiu wynagrodzi". No i fakt, nawet jak jakaś zaraza się mnie czepi (b. rzadko), to natentychmiast znika...
peceed, 7 maja 2020, 02:13
Kanał Galaxy Geographic na HoloTube: "Badany obiekt obdarowuje naszego androida drobnymi kwotami pieniędzy. Po zwyczajowym "Niech ci Bozia w zdrowiu wynagrodzi" nanoboty usuwają jego drobne schorzenia. To najpopularniejszy podglądany samiec podgatunku "malkontent polski" co usprawiedliwia naszą ingerencję. Co ciekawe obiekt obserwuje korelację pomiędzy spotkaniem z androidem i poprawą stanu zdrowia ale racjonalizuje ją sobie zbiegiem okoliczności. Nie przeszkadza mu to w poszukiwaniu kontaktu z androidem gdy tylko jego stan zdrowia ulegnie pogorszeniu."
Jajcenty, 7 maja 2020, 07:39
No to z definicji. Gdyby dawała się leczyć nie byłaby przewlekła.
Także, ten zarzut nie jest, de facto, zarzutem. Ta fascynacja jakimiś magicznymi proszkami jest mocno niezdrowa i pozwala całkiem sporej liczbie szarlatanów sprzedawać proszek z huby i sesje bioc*rvaenergo przez telefon za nieprawdopodobne kwoty. Za sprzedawanie magicznych proszków tarzałbym w smole i wyganiał z miasta, za recydywę na odzysk, albo na narządy.
tempik, 7 maja 2020, 08:17
Bańki sobie postaw i całej rodzinie do 3 wcielenia wstecz. z NFZ też się wypisz bo to strata pieniędzy, przecież do lekarzy i aptek nie chodzisz.
A najlepiej jako patriota stawiaj na polskie rozwiązania. Przecież poziom szarlataneri w Polsce jest na poziomie chińskim, jak nie wyższym, wybór jest ogromny!
Możesz wybierać od zwykłej ale jednak cudownej wody Zbyszka Nowaka poprzez bardziej inwazyjne terapie. Wspieraj polski biznes a nie chiński!
Szkoda Mojego Czasu, 7 maja 2020, 11:03
O!O!!! Gdyby ta dyskusja (i cały artykuł) była poprzedzona takim zwrotem, to wszystko byłoby jasne i nie trzebaby pluć na rzeczy, których sie nie chce poznawać
PS
Nie wiedziałeś, że bańki wywołują silną odpowiedź immunologiczną?
Jajcenty, 7 maja 2020, 11:27
Czyli co? Można po tym "zabiegu medycznym" wyłysieć? Według ustaleń medycyny zachodniej (tak wiem, żaden autorytet) bańki nie są skuteczniejsze od placebo, akupunktury, akupresury i retrofrenologii.
helmut, 7 maja 2020, 11:58
Mam wielu znajomych "po tamtej stronie", którzy stosowali wyłącznie metody medycyny akademickiej. Nie żadnego żadnego, kto zrezygnowałby z chemioterapii i radioterapii na rzecz medycyny alternatywnej. Mam jednego znajomego, który w 2001 roku leczył kilka lat swą bezsenność i częstomocz u lekarza rodzinnego. Dopiero jego szwagier powiedział mu, że dobrze byłoby zrobić sobie PSA skoro w nocy wstajesz. WYNIK? Pierwszy 18, a drugi 19. Pytanie, kto zbyt długo zwlekał? Lekarz pierwszego kontaktu? Diagnoza: rak prostaty z możliwością przerzutów w stronę kości. Chemia... i medycyna tybetańska jak i pan profesor, który stosował medycynę niekonwencjonalną (kryształy itp.) Co go wyleczyło lub raczej utrzymuje ciągle w stanie względnego zdrowia i strachu? Przecież nie medycyna akademicka, skoro lekarz w Chorzowie, gdy pacjentowi wzrosło PSA powiedział: Ma pan szczęście, bo ja nie znam przypadku, by rak prostaty pozwolił pacjentowi żyć prawie 20 lat. A propos "zwlekał". Moja znajoma leczyła się u dermatologa, później trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdzie leczono jej stan załamania nerwowego i bezsenność i utratę wagi, by w końcu stwierdzić, że to rak trzustki z przerzutami. Kto miał postawić diagnozę? Kto miał nie zwlekać? Dzisiaj czeka w urnie na lepsze czasy na pogrzeb. Kto ma wiedzieć, że krosty po wewnętrznej stronie ud, z treścią, pozostawiające po sobie brązowy ślad, są objawem chorej trzustki? Dermatolog czy pacjentka? Jak pan myśli, co by się stało, gdyby znachor zastosował maści na te krosty, a co się stało, gdy zrobił to dermatolog? Mogę pana dzisiaj do niego zapisać na prywatną wizytę. Znam dwa przypadki, kiedy pacjent zrezygnował z terapii. Teściowa mego brata uciekła po diagnozie rak wątroby, ze szpitala w piżamie i przeżyła z tym rakiem ponad 20 lat. Umarła na tego raka przed 80, a rokowania były marne. Mój chrzestny po tej samej diagnozie poddał się klasycznej terapii. Żył 1 rok. Nie wiem czy TCM jest skuteczna w przypadku koronawirusa. Wiem, że jeśli Chińczycy nie fałszują statystyk, dzisiaj mają 404 aktywnych chorych, a Amerykanie około milina. Dzisiaj, swym zwyczajem, szukają winnych, a z pewnością nie znajdą żadnej winy u siebie. A to WHO winne, a to Chiny, mimo że wiedziano o epidemii już wtenczas, gdy w USA były pojedyncze przypadki koronawirusa. Głupia Korea Północna zamknęła granice już w drugiej połowie stycznia. Politycy obawiają się, i słusznie, wzrostu znaczenia totalitaryzmu. Przecież Kim może wyrżnąć pierwszych zarażonych zamknąć granice, do czego jest przyzwyczajony, i mieć tylko tyle ofiar COVID-19, ile zarażonych, które sam zabił. AROGANCJA władz USA i brak służby zdrowia w rozumieniu europejskim (może i chińskim), to przyczyna rozwoju koronawirusa w tam. Gdyby medycyna akademicka notowała spektakularne sukcesy w walce z chorobami nowotworowymi, nie byłoby żadnych szarlatanów. Po cóż szarlatan, gdy kilka tabletek pozbawia nas choroby? Niestety co jakiś czas pojawia się "chemia nowej generacji" kilka razy droższa..., która w 32% przypadków przedłuża życie o dwa tygodnie, o czym dowiadujemy się od producentów, a nie od niezależnych instytutów, gdy wytrwałość nam pozwoli. Kto zrezygnuje z interesu, który przynosi złote jaja? "Darmowa" chemioterapia mego znajomego, kosztuje 45 tys. złotych za dawkę, serwowaną w Tomaszowie Mazowieckim. Kto okrada NFZ? Nie pomogła. Została radioterapia, a później... ewentualnie zmowy ileś dawek po 45 tys. złotych. A to już drugi nawrót. Ktoś chyba nie poradził sobie z przyczyną, a leczył tylko objawy?
"Gwen Olsen, laureatka nagrody Human Rights Award, która przez wiele lat pracowała dla największych koncernów farmaceutycznych, powiedziała: "Chcę obalić mit, że przemysł farmaceutyczny ma na celu poprawę zdrowia i leczenie. W rzeczywistości jego celem jest utrzymanie chorób i zarządzanie objawami. Przemysł ten nie jest zainteresowany leczeniem raka, alzheimera czy chorób serca, ponieważ gdyby tak było, działałby na własną szkodę - utraty biznesu, a to nie ma sensu". Czy np. opłaca się firmom farmaceutycznym produkować lek, uzdrawiający prostatę? Oczywiście, że nie. Najlepiej byłoby, gdyby taki lek usuwał objawy na kilkanaście godzin, nie dopuszczał do rozwoju choroby, stabilizował ją, a jego zastosowanie powinno oznaczać konieczność przyjmowania go co kilka lub kilkanaście godzin do końca życia, a po zaprzestaniu jego przyjmowania, objawy powinny się nasilać. Żadnego całkowitego wyleczenia, bo to jest nieopłacalne. Proszę popatrzeć na reklamy, w których dominuje zdanie "Wystarczy jedna tabletka dziennie"... do końca życia. Największą tragedią dla przemysłu farmaceutycznego byłoby znalezienie skutecznego, prostego sposobu na leczenie poważnych chorób (np. onkologicznych), który to sposób kanalizowałby ogromne dochody koncernów farmaceutycznych. Stąd też terapeutyczna moc modlitwy i cuda Jana Pawła II nie są zagrożeniem dla interesów firm, ale już z dietą Gersona, witaminą B17, antyneoplastony, a nawet z badaniami nad modyfikacją genetyczną wirusów, by te zżerały skutecznie komórki nowotworowe, trzeba walczyć.
A wracając do COVID-19. Po cóż sztuczna inteligencja i projektowanie superleków przez superkomputery, skoro znowu przypadkiem dowiadujemy się, że lek na malarię czy zgagę pozwala na walkę z koronawirusem? Czyżby znowu pierwsza była baba zagniatająca pajęczynę w ciasto (penicylina), a później Fleming? Trochę dystansu i mniej wiary zawsze się przyda.
Szkoda Mojego Czasu, 7 maja 2020, 12:54
Sam sobie tworzysz wyobrażenie, wkręcasz się w nie, a potem do niego zadajesz pytania, sugerując, że to są pytania do mnie
Uważam, że medycyna zachodnia jest skuteczna w wielu dziedzinach; szczególnie w ratownictwie i traumatologii. W wielu kierunkach nie jest, bo nie jest w tą stronę dostatecznie rozwijana. Ilość chorób przewlekłych rośnie, a nie maleje nie bez powodu. ...ale pomów o tym ze znajomym lekarzem bo widzę, że musi Ci to wyjaśnić ktoś z conajmniej dyplomem doktora nauk medycznych.
...Z jakiej to publikacji naukowej wziąłeś zestawienie z ostatniego zdania?
Kończmy Waść wątek bo widzę, że świat na patyku nosisz.
tempik, 7 maja 2020, 13:01
Oczywiście. To normalne mechanizmy rynkowe. Jest nieograniczony popyt na zdrowie, a podaż słaba, w takich warunkach zawsze wkraczają do gry oszuści. Czy to oszukując prawdziwe masło, iphona czy lek na raka.
Ludzi którzy ponieśli fiasko lecząc się jeszcze zrozumiem bo nie mają nic do stracenia próbując czarów i magii, ale też to jest słabe bo pieniądze można lepiej wykorzystać lub przyjemniej przetrwonić.
Ale ludzi którzy na starcie sięgają po takie praktyki nie próbując normalnego leczenia chyba nie zrozumiem nigdy.
Jajcenty, 7 maja 2020, 13:23
Z wiki. A tam znajdziesz źródła. Nie bardzo mi się chce udowadniać, że nie jestem wielbłądem, zwłaszcza że nie wygląda na to, byś dopuszczał jakiekolwiek fakty przeczące Twoim poglądom. Odpuściłbym, gdyby chodziło o wyższość jednej wyższości nad inną wyższością, ale tu jesteś po prostu szkodnikiem. Szkodzisz innym wmawiając im, że magiczny proszek im pomoże. I nie ma znaczenia, że szkodzisz tylko dostatecznie głupim by się na to nabrać. Szkodzisz i już.
Bardzo dobry pomysł.
Szkoda Mojego Czasu, 7 maja 2020, 13:38
A, 'z wiki'. Tak, wiki to wybitne źródło naukowe. Jak coś jest na wiki, to można spać spokojnie.
" Szkodzisz innym wmawiając im, że magiczny proszek im pomoże." Po raz kolejny i jednoznaczny dowiodłeś, że sam wymyślasz rzeczywistość i wkładasz ją w usta innych ludzi Z tego zdania jednoznacznie wynika, że nawet nie umiesz przeczytać wypowiedzi rozmówcy, ale świetnie Ci wychodzi konfabulacja.
EOT bo to juz żenadą zalatuje.
Daniel O'Really, 7 maja 2020, 13:41
Generalnie zgadzam się z Twoim poglądem na temat medycyny, ale wyobraź sobie człowieka, który przez 10 lat szuka lekarstwa na swoją przypadłość przy pomocy lekarzy medycyny zachodniej, bez skutku, wydając majątek. Pewnego dnia trafia do praktyka medycyny chińskiej i po tygodniu leczenia objawy znikają (powód nie istotny, samoistna remisja, wynikająca z przyjęcia wschodnich praktyk zmiana diety i trybu życia, placebo). Taki człowiek z dużą dozą prawdopodobieństwa przy okazji pojawienia się innej choroby, postanowi ominąć, w jego mniemaniu nieskuteczną i drogą ścieżkę zachodniej medycyny.