Skuteczna regeneracja nawet w starszym wieku
Nawet w starszym wieku ponawiana wielokrotnie regeneracja nie zmniejsza zdolności traszek do regeneracji tkanek. Doniesienia zespołu prof. Panagiotisa Tsonisa z University of Dayton przeczą więc podtrzymywanym od 250 lat teoriom, zgodnie z którymi wiek i liczne amputacje niekorzystnie wpływają na regenerację.
W ciągu 16 lat Tsonis osiemnaście razy usunął soczewki z oczu sześciu traszek japońskich (Cynops pyrrhogaster). Zawsze dochodziło do regeneracji, lecz nie z pozostałej tkanki soczewki, ale z komórek nabłonka barwnikowego górnej części tęczówki. Pod koniec studium w 2010 r. traszki osiągnęły sędziwy wiek co najmniej 30 lat. Choć długość ich życia była kilkakrotnie dłuższa niż w przypadku płazów hodowanych w terrariach, soczewki utworzone po dwóch ostatnich amputacjach były nieodróżnialne od soczewek 14-letnich osobników, które nigdy nie musiały regenerować tej części oka. Co ważne, ekspresja genów kluczowych dla regeneracji (czyli np. genu krystaliny – białka wypełniającego cytoplazmę komórek soczewki – oraz genów regulatorowych) była w obu przypadkach podobna. Nie odnotowano znaczących różnic w tempie różnicowania i wzrostu regenerowanych soczewek.
Tsonis uważa, że dokładne zrozumienie zdolności regeneracyjnych traszek pozwoli kiedyś wykorzystać ten proces w leczeniu ludzi. Na razie przed nami długa droga, nim będziemy mogli odnieść to do ludzi, ale traszka stanowi doskonałe źródło odpowiedzi na pytania dotyczące regeneracji, zwłaszcza w starszym wieku. W przyszłości Amerykanie i współpracujący z nimi Japończycy zamierzają porównać możliwości regeneracyjne młodych i starych traszek. Chcą sprawdzić, jak zmienia się mechanizm regenerowania i czy wykorzystywane są np. różne komórki. Inne studium mogłoby też dotyczyć kwestii, co dzieje się z telomerami traszek (telomery zabezpieczają chromosomy przed uszkodzeniami podczas kopiowania; po każdym podziale komórki stają się coraz krótsze).
W 1994 r. opisywane studium zainicjował mentor Tsonisa Japończyk Goro Eguchi. Sześć lat temu Tsonis i jego żona doprowadzili do przełomu w regeneracji (oczywiście u traszek). Zazwyczaj po urazie grzbietowa część tęczówki może odtworzyć zniszczoną soczewkę, ale brzuszna nie. W części grzbietowej i brzusznej występują te same komórki i po usunięciu soczewki wykazują one tę samą aktywność, ale z nieznanych powodów część brzuszna "wyhamowuje" przed rozpoczęciem regeneracji. Okazało się jednak, że wystarczy dodać mieszaninę określonych czynników wzrostu, by brzuszna część tęczówki również odtworzyła soczewkę.
W 2009 r. Tsonis stwierdził, że proces regeneracji u traszek przypomina tworzenie indukowanych pluripotencjalnych komórek macierzystych (ang. induced pluripotent stem cells, iPSC). Reprogramowanie tych ostatnich polega na aktywowaniu w komórkach 4 normalnie uśpionych czynników. To skłoniło naukowca do sporządzenia mapy wszystkich genów, do których ekspresji dochodzi w czasie regeneracji (chodziło o transkryptom, czyli cząsteczek mRNA obecnych w danym momencie w komórce lub grupie komórek).
Komentarze (12)
Pan_Feanor, 13 lipca 2011, 11:11
Chciałbym dożyć czasów kiedy po utracie ręki/nogi do kikuta dołączają "szkielet" dla wzrostu komórek macieżystych, zalewają to protobreją i po kilku miesiącach mamy nową kończynę wymagającą jedynie rehabilitacji, rozruszania i nadbudowania tkanki mięśniowej .
este perfil es muy tonto, 13 lipca 2011, 17:35
ja bym chciał dożyć czasów gdy nie trzeba będzie pracować bo roboty będą robić wszystko
romero, 13 lipca 2011, 18:57
Były takie czasy gdy niewolnicy robili "wszystko". Proletariat krzyczał "chleba i igrzysk".
Wiadomo w czasach robotów pracę będą mieli ludzie tworzący takie roboty, politycy, wszelkiego rodzaju usługodawcy umysłowi, artyści i inni dostarczyciele funu. Ty jakbyś był w tych czasach zwykłym "bezrobotnym", będziesz miał darmowe wyżywienie i rozrywkę, ale sądze że bardzo chciałbys trafić do kasty tych mających pracę. I w zwiazku z tym duże pieniądze, pozwalajace im mieć "takie" roboty, o których bezrobotny tylko mógłby pomarzyć.
este perfil es muy tonto, 14 lipca 2011, 12:59
Zasadniczo tak i już wiele myślałem o tym stanie (to samo robił Lem - brał jakiś stan który może nadejść, analizował jego konsekwencje społeczne i genialnie opisywał w książkach). Tylko że po jakimś czasie to roboty będą robić roboty, a my będziemy żyć a autarkicznym ekosystemie, niby raju, jak jacyś Elojowie. Poza tym piękne czasy gdy część mogła się opieprzać a reszta zapierdalała niewolniczo (lewicowcy utrzymują że w gruncie rzeczy nadal tak jest) mogły by wrócić z bardziej racjonalnym niż urodzenie czy majątek kryterium - iloraz inteligencji. Jak czasem widzę poziom umysłowy masy o przeciętnej mądrości, to bym ich prawa zredukował do poziomu praw zwierząt.
romero, 15 lipca 2011, 00:41
Roboty tworzące roboty, czyli o znacznej sztucznej inteligencji, to już mi pachnie buntem i wojną roboto-ludzką i byc może końcem ludzkości. Jest o tym spora część literatury s-f, ale w jakim kierunku potoczy się rozwój ludzkości tego nie wiemy. Możemy gdybać czy jeśli Hitler by się nie narodził to byłby kto inny na jego miejsce i tak by była kolejna wojna światowa, czy raczej przez kilkadziesiąt lat ludnośc rozwijała się bez wojny to doszło by do takiego dobrobytu, jak mniej więcej teraz i już nikomu z Europy zachodniej nie chciało się podbijać sąsiadów. Na razie eugenika nie mieści się we współczesnej poprawności politycznej, ale kto wie co będzie za kilkadziesiąt lat. Może zaczniemy manipulować genami swoich dzieci tak by rodzili się piękni, zdrowi i długowieczni geniusze? A coś mi się zdaje, że dostęp do takich praktyk nie będzie jednakowy dla wszystkich.
este perfil es muy tonto, 15 lipca 2011, 16:29
Wtedy bycie pięknym i zdrowym spowszednieje i straci na wartości i może zaczną kombinować tworząc dziwadełka. Ogólnie fajnie można sobie porozważać. Istotny jest też ogromny rozwój wirtualnej rzeczywistości, gdzie prawdopodobnie przeniesie się większość umysłowej aktywności ludzkiej. Takie środowisko chyba bardziej odpowiada naszej psychice niż "rzeczywistość". W wirtualnej materii dużo szybciej jest tworzone coś nowego - trudniej o nowy materiał czy nowe rozwiązanie w "hardware" niż w "software".
romero, 16 lipca 2011, 13:32
Te dziwadełka, to może być trzecia droga, cyborgi, połączenie genetycznych ideałów i zaawansowanej techniki, zwłaszcza mózgu biologicznego z komputerowym. Ja bym np. chciał móc łączyć się z netem poprzez jedynie pomyślenie o tym. Wtedy moja pamięć, wiedza byłaby równa całej wiedzy ludzkości. Człowiek czułby się jak Bóg, oczywiście wiąże się to z zagrożeniem schizofrenią, wktórej ludzie mogli by nie odróżniać co jest rzeczywistością i własnym zdaniem, własnymi myślami, a co rozwiązaniami "zobaczonymi" w internecie. I stąd niebezpieczeństwo łatwego przejęcia kontroli nad takimi cyberludźmi przez rządy czy jakiś hakerów. Na razie to s-f, ale wkrótce może nasza rzeczywistość.
Oczywiście z góry i'm sorry for OT
este perfil es muy tonto, 17 lipca 2011, 00:55
oj co to za problem off topic jak mało kto pisze w ogóle? poza tym mimo tych wszystkich udogodnień dających w przyszłości niemal nieograniczone możliwości zaspokajania swych pragnień, a nawet co niezwykle ciekawe, modyfikacji samych pragnień i ogólnej autokreacji siebie, pozostaje mi smutne poczucie bezsensowności tego wszystkiego (zapewne można je usunąć modyfikując swe odczuwanie). Mam teorię, że chęć uzyskania "ogólnego celu i sensu" działań, bierze się z błędu wynikającego z tego jak funkcjonuje świadomość i mózg w ogóle. Świadomość działa w oparciu o procesy myślowe oparte na powinności układające się w piramidę, na której wierzchołku, na najwyższym poziomie autorefleksji pozostaje puste miejsce.
Gość simian raticus, 18 lipca 2011, 14:19
Pamiętam za młodu jak widziałem utopioną krowę. Obok były wodne zbiorniczki i rowy meloracyjne z traszkami, które łapałem. Inne co widziałem do sarenkę albo jelonka utopionego w nieogrodzonej studni porośniętej trawami. Nie umiałem pływać i sam bym mógł życie stracić! Nikt by nie usłuszał i bym się stamtąd niewydostał. Może policja, żołnieże i straż pożarna znaleźli o ile byłby tam grunt.
romero, 18 lipca 2011, 20:52
Taką piramidę potrzeb rysują psycholodzy, na jej podstawie są potrzeby podstawowe fizjologiczne (jedzenie, picie, sen), piętro wyżej są potrzeby bezpieczeństwa (mieszkania, leczenie) później potrzeba miłości, przynależności do grupy, jeszcze wyżej potrzeby wyróżnienia się- prestiżu a na końcu potrzeby samorealizacji. Można by się nie zgodzić czy te dwa ostatnie poziomy nie zamienić miejscami (w zasadzie potrzebę miłości, przynależności do grupy też czasem można postawić przed potrzebami bezpieczeństwa, ale to raczej wyjątki) ale te pierwsze trzy są w zasadzie takie same dla ludzi jaki dla zwierząt.
Tak stworzyła nas ewolucja. I trzeba teraz stwierdzić - zakładając że nie ma żadnego boskiego planu - że ewolucja niby tworzy coraz doskonalsze formy, ale nigdzie nie jest powiedziane że w ewolucja musi ciągle iść naprzód - ulepszać.
Może ona też stworzyć taką formę życia, która unicestwi całe życie na planecie - no prawie całe bo raczej proste formy życia zawsze przetrwają i dalej zaczną ewoluować w stronę coraz doskonalszych.
Więc ewolucja może oczywiście nie rozwijać najdoskonalszych form życia liniowo naprzód, ale też zapętlać się. Ewolucja jest czasem, chyba jedynie życzeniowo, utożsamianiu jej z jakimś boskim zamiarem -ale nie jest (nie musi) działać inteligentnie dla dobra ogółu życia planety. To tylko przecież prosty mechanizm ze sprzężeniem zwrotnym: mutacja jest korzystna więc jest w większym stopniu przekazywana, niekorzystna to trudniej przekazać te zmutowane geny dalej.
Jeśli stwierdzasz że na najwyższym poziomie tej piramidy u większości rodzaju ludzkiego jest puste miejsce, to może to tak ewolucji przypadkiem wyszło. Nie jest to dobre ani złe, słuszne czy niesłuszne, po prostu tak jest. Ci ludzie jak będą mieli wszystko - te roboty do dla nich zrobią - to będą chcieli tylko chleba i igrzysk. Nie ma błędu funkcjonowania mózgu, tak to ewolucji wyszło, chyba że zakładamy że człowieka stworzył Bóg - wtedy można mówić, o tu Pan popełnił błąd
waldi888231200, 18 lipca 2011, 21:26
Życie to proces ciągłego uzasadnianie sensu jego trwania , a jak skostniejesz to się kończy z nudów , ale jeśli nie dbasz o swój organizm to życie skrzypi jak styropian na szybie ograniczając twoje możliwości.
Tak więc uczyń swoje życie zasadnym i zdrowym do 100 a potem się zobaczy.
Ty jesteś Panem tego co stworzył Bóg (za jego zgodą 8) ) a jeśli nie jesteś to oP(ęt)anie się nazywa i to trzeba leczyć .
este perfil es muy tonto, 19 lipca 2011, 20:18
nie do końca o to taki poziom piramidy mi chodziło (dużo głębiej "w głowie"), ale tym zajmę się przy obwieszczaniu światu mojej ogólnej teorii wszystkiego, może jakaś książeczka się wyda 8)