Biegnie na oślep szybciej od sprintera, a i tak z niczym się nie zderzy
Chrząszcze z podrodziny trzyszczowatych są znakomitymi biegaczami. Najszybsze rozwijają prędkość nawet 5 mil na godzinę, co pozwala im w czasie sekundy pokonać aż 120 długości ciała. Niestety, puszczając się w pogoń za ofiarą lub partnerką, oślepiają się. Obraz staje się rozmazany, bo oko nie jest w stanie wychwycić ilości światła potrzebnej do uformowania obrazu. By sobie z tym jakoś poradzić, owad musi przystanąć, by jeszcze raz zerknąć, gdzie powinien biec. Później znowu bije rekordy szybkości.
Choć taka strategia wydaje się raczej dziwna, chrząszcze mogą sobie pozwolić na przerwy w polowaniu, bo są naprawdę szybkie. Przystanek w niczym im nie przeszkadza...
Cole Gilbert i Daniel Zurek z Uniwersytetu Cornella postanowili ostatnio sprawdzić, jak trzyszczowate radzą sobie z przeszkodami. Sprawy nie ułatwia już sama prędkość, a gdy dochodzi do tego oślepienie biegiem, zadanie staje się arcytrudne. Jak twierdzi Zurek, chrząszcze znajdują się w permanentnym trybie kolizyjnym. Obserwacje przedstawicieli gatunku Cicindela hirticollis wykazały, że kluczem do uniknięcia wypadków są czułki trzymane w ustalonej pozycji. Owad unosi je tuż nad ziemią (układają się one w literę "V") i nigdy nie porusza nimi w czasie szaleńczego biegu.
Gdy czułki uderzają w przeszkodę, czubki odginają się ku tyłowi. Choć chrząszcz przemieszcza się za szybko, by zmienić kurs, może lekko unieść ciało w górę i przebiec po napotkanym obiekcie.
Zurek filmował C. hirticollis, które pokonywały długą trasę z umieszczonym pośrodku kawałkiem drewna. Z nietkniętymi czułkami owady pokonywały przeszkodę w większości przypadków (nawet gdy biolog zamalował im oczy). Po usunięciu czułków często dochodziło do kolizji.
Trzyszczowate mogły, oczywiście, wyewoluować oczy z dobrą rozdzielczością czasową, ale byłoby to bardziej kosztowne rozwiązanie. Poza tym później trzeba by było przetworzyć pozyskane dane, a z tym z kolei nie poradziłby sobie zapewne ich mózg.
Komentarze (0)