Wróżenie z uśmiechów na zdjęciach
Analizując intensywność uśmiechu ludzi na zdjęciach, można przewidzieć losy ich przyszłych związków – to, czy ktoś się rozwiedzie, czy uda się mu się zbudować szczęśliwą i trwałą relację. Badacze z DePauw University dowodzą, że reguła ta sprawdza się już w odniesieniu do fotografii 5-letnich dzieci (Motivation and Emotion).
Amerykanie poprosili ok. 650 dorosłych w wieku od 21 do 87 lat o dostarczenie zdjęć z ostatniego roku nauki w szkole. Potem przystąpili do oceniania uśmiechów. Miejsce przypisane na skali "szerokości uśmiechu" porównywano z odpowiedzią na pytanie o przebyte rozwody. Intensywność uśmiechania się pozwalała przewidzieć, czy uczestnicy badania rozwiedli się na jakimś etapie swojego życia. W im mniejszym stopniu ktoś się uśmiechał, z tym większym prawdopodobieństwem się potem rozwodził. Okazało się, że osoby uśmiechające się najsłabiej były 3-krotnie częściej rozwiedzione.
Uzyskane wyniki potwierdził drugi eksperyment, w którym wykorzystano zdjęcia 5-letnich dzieci.
Naukowcy przypuszczają, że optymiści usilniej starają się przepracować trudności napotykane w związkach, poza tym mają tendencję do poślubiania równie pogodnych osób. Nie można też wykluczyć wytłumaczenia, że radość życia jest zaraźliwa, przez co partnerzy rzadziej się kłócą lub potrafią dojść do porozumienia.
Komentarze (1)
ФvХ, 21 kwietnia 2009, 13:14
To jest trochę idiotyczne stwierdzenie (osobowość człowieka jest zbyt plastyczna i zmienna by uwierzyć takim badaniom). Etap życia człowieka i dojrzewania jest zbyt rozległy by uogólniać i "proroczyć oraz przepowiadać" ze zdjęć przyszło pożycie małżeńskie.
Przed rozwodami "coś" w tych związkach musiało być (ale obydwoje lub któraś ze stron nie umiała tego pielęgnować czy podtrzymywać).
Człek, który śmiał się za młodu na fotkach mógł mieć hebefrenię, a na starość zostać depresantem. Z kolei smutas z fotek na starość odkryje talent komiczny. Nie ma reguły na nic w tym życiu, bo śmierci, choroby lub wypadku człek nie przewidzi.
Można życie widzieć jako komedyjkę, karę za grzechy, czy nawet wypełnienie "ewolucyjnego obowiązku".