Wąglikowe śledztwo
Po tym, jak w ubiegłym tygodniu z laboratorium CDC w Atlancie mógł wydostać się aktywny wąglik, naukowcy sprawdzają, czy mimo wszystko sytuacja nie była mniej niebezpieczna niż sądzono. Prowadzony przez CDC test ma dać odpowiedź na pytanie, czy mimo tego, że do dwóch mniej bezpiecznych laboratoriów wysłano próbki wąglika, które były dezaktywowane niezgodnie ze standardami CDC, wąglik nie został rzeczywiście unieszkodliwiony. Jeśli przeprowadzona procedura zabiła bakterie, to 84 osobom, które miały kontakt z próbkami z CDC niepotrzebnie podano potężne dawki antybiotyków.
Ciągle sprawdzamy, co się stało. Wciąż nie jest jasne, czy zakażony materiał w ogóle opuścił superbezpieczne laboratorium - mówi dyrektor CDC, doktor Thomas Frieden.
Dotychczasowe śledztwo wykazało, że próbki, które w dniach 6-13 czerwca zostały wysłane do laboratoriów CDC o niższej klasie zabezpieczeń, były przez 24 godziny przetrzymywane w kwasie. CDC sprawdza, czy to wystarczy, by zabić niebezpieczne bakterie. Takie same eksperymenty prowadzi niezależne laboratorium.
Protokoły CDC przewidują, że poprzez całodobowe zanurzenie w kwasie można dezaktywować inne bakterie, ale nie laseczki wąglika. Tymczasem naukowcy, którzy wysyłali próbki najpierw zanurzyli wąglika w kwasie, następnie po 10 minutach z zanurzonych próbek pobrali część materiału, umieścili go na szalkach laboratoryjnych bogatych w składniki odżywcze, a szalki wsadzili do inkubatora. Reszta próbek z powrotem powędrowała do kwasu. Po 24 godzinach szalki wyjęto z inkubatora, by sprawdzić, czy wąglik się rozmnożył. Okazało się, że nie, zatem wyjęto z kwasu próbki, które znajdowały się w nich przez 24 godziny i wysłano do dwóch innych laboratoriów CDC. Okazało się jednak, że materiał z szalek zaczął się namnażać. Proces taki zajmuje zwykle 48 godzin, a nie 24. Nie jest jasne, dlaczego nie poczekano 48 godzin.
Teraz trwa sprawdzanie, czy 24-godzinna kąpiel w kwasie wystarczyła, bo zabić wąglika.
Wciąż prowadzone są też działania, które mają na celu sprawdzenie, kto mógł być narażony na kontakt z aktywnym wąglikiem. Pobierane są też próbki z obu mniej bezpiecznych laboratoriów. CDC bada je pod kątem obecności wąglika. Z kolei wicedyrektor CDC prowadzi osobne śledztwo dotyczące możliwego złamania procedur. Własne śledztwo prowadzi też Animal and Plant Health Inspection Service.
Komentarze (0)