Stop kosmicznemu wandalizmowi
Podpisy "Byłem tu" i inne pamiątki po turystach można znaleźć właściwie w każdym zakątku świata. Ponieważ człowiek zaczyna też podróżować po Układzie Słonecznym, naukowcy zastanawiają się nad ochroną pozaziemskich środowisk i kosmowandalizmem. Eugene Hargrove z Uniwersytetu Północnego Teksasu wygłosił na ten temat referat. Mogli go wysłuchać uczestnicy konferencji Instytutu Księżycowego i Planetarnego NASA.
Choć wydaje się, że ludzi prawie na Księżycu nie było albo że zatrzymali się tam na bardzo krótko, to nieprawda. Każda misja Apollo wiązała się z emisją gazów, a gdy statki zaczną lądować na Srebrnym Globie bardziej regularnie, zanieczyszczenie rakietowymi spalinami stanie się prawdopodobnie normą.
Wizja przyszłości Hargrove'a jest daleka od świetlanej. Filozof uważa, że jeśli wszystko ułoży się podobnie jak w filmach SF i ludzie skolonizują Księżyc, Marsa oraz inne ciała niebieskie i będą wydobywać ich surowce naturalne, mogą nie zauważyć powodowanych przez siebie zniszczeń. Da się to, wg Edwarda O. Wilsona, wyjaśnić biofilią, czyli zamiłowaniem do ziemskiej biosfery. Zjawisko to uznaje się za produkt uboczny wyewoluowania w konkretnym środowisku. Wyszliśmy z wody na Ziemi, nie na Saturnie, nie będziemy się więc przejmować, do czego dojdzie gdzie indziej wskutek naszej niszczycielskiej działalności.
Wg Hargrove'a, podejście do ochrony środowisk pozaziemskich będzie się zmieniać jak stosunek do przyrody w kulturze zachodniej na przestrzeni dziejów. W średniowieczu wykształceni Europejczycy uważali, że natura nie jest piękna. Potem stopniowo zaczęli ją doceniać i zabezpieczać przed zniszczeniem. Amerykanin podkreśla, że zgodnie z hipotezą W. Hartmanna, społeczeństwa kosmiczne popierające kosmiczną eksplorację podzielą się na dwa opozycyjne ugrupowania, analogiczne do konserwatystów i preekologów z początku XX. Pierwsi będą utrzymywać, że wykorzystanie pozaplanetarnych surowców zmniejszy eksploatację zasobów ziemskich. Drudzy będą utrzymywać, że to zwykłe przedłużenie niszczycielskiej działalności prowadzonej u siebie.
H. Rolston zaproponował przewodnik po ochronie pozaziemskich abiologicznych środowisk. Uznał on, że należy szanować: 1) miejsca, które są na tyle istotne, że zasługują na własną nazwę; 2) pozaziemską egzotykę; 3) obszary o znaczącej wartości historycznej; 4) miejsca, w których powstaje lub może powstać coś nowego; 5) obszary mające walory estetyczne; 6) miejsca, które się zmieniają. I tak księżycowe Morze Spokoju (łac. Mare Tranquillitatis) można zaliczyć do kategorii 1. lub 3., a gejzery na Io lub Tytanie do kategorii 2. lub 6.
Skoro staramy się nie naruszać utworów geologicznych na Ziemi, tak samo powinno być i na Księżycu. NASA musi koniecznie przestrzec astronautów, by nie zostawiali na Srebrnym Globie swoich podpisów. Należy też zadbać o naturalny wygląd naszego satelity (tyczy się to głównie zasad prowadzenia ewentualnej działalności górniczej).
W przypadku Układu Słonecznego możemy się zastanowić nad swoim postępowaniem, zanim stanie się coś złego. Warto się uczyć na swoich ziemskich błędach, pozostaje więc mieć nadzieję, że tak właśnie postąpią kosmiczni eksploratorzy.
Komentarze (1)
wilk, 23 lipca 2008, 15:29
Oj, bez sensu trochę. Wszystkie miejsca można nazwać i od razu będą podpadały pod pkt. 1. Naturalnym jest, ze miejsca gdzie wykryto życie, ślady lub pozostałości życia powinny być odizolowane tak jak typowe miejsca archeologiczne, poza tym miejsca zawierające unikalne okazy geologiczne tak samo powinny stanowić rezerwaty. Ale jesteśmy cywilizacją rozwijającą się i potrzebujemy surowców, by nie przeorac do cna naszej Ziemi. I póki nie napotkamy silniejszej cywilizacji, ktora przerobi nas na wykałaczki, to cały US i galaktyka są nasze. Wątpię by obecnie trzeba było się obawiać o wielkie kopalnie minerałów i huty na Marsie czy statki kradnące wodór z atmosfery Jowisza/Saturna. To dość odległa przyszłość, a sądzę że do tego czasu opracujemy bardziej ekologiczne i mniej inwazyjne metody. Zaś co do turystyki... Spójrzmy na to jak nasza własna orbita jest zasyfiona resztkami satelitów, członami napędowymi rakiet itd. Prędzej wkrótce statki prócz osłon termicznych będą potrzebowały pancerza by się przez to przebić, bo nie będzie już "okien startowych". Lepiej niech szanowni panowie naukowcy zajmą się jak nie zniszczyć Ziemi, jak utylizować produkowane odpadki, w tym gazy i jak pozbyć sie ton odpadów radioaktywnych, a nie bawią się w wizje rodem ze Star Treka.