Turbiny wiatrowe mogą być 10-krotnie bardziej wydajne
Naukowcy z California Institute of Technology (Caltech) twierdzą, że wydajność turbin wiatrowych można bardzo łatwo zwiększyć co najmniej 10-krotnie. Wystarczy... odpowiednio dobrać umiejscowienie turbiny. Specjaliści doszli do takich wniosków po przeprowadzeniu badań na eksperymentalnej 1-hektarowej farmie wiatrowej w pobliżu Los Angeles.
Badania prowadził zespół kierowany przez profesora Johna Dabiri, specjalisty ds. aeronautyki i bioinżynierii.
Na wspomnianej farmie stoją 24 wiatraki o wysokości 10 metrów. Wykorzystują one turbiny typu VAWT (vertical-axis wind turbines) o rozpiętości 1,2 metra każda. To turbiny o pionowej osi obrotu. Znane są od lat, jednak ich zastosowanie ograniczały możliwości technologiczne i materiałowe. Mają one jednak potencjalnie wyższą sprawność energetyczną od powszechnie stosowanych turbin o osi poziomej HAWT. Mają też prostszą konstrukcję, pracują przy wietrze wiejącym z różnych kierunków i o różnej sile. Pracują ponadto ciszej i są bezpieczniejsze.
Profesor Dabiri zauważa, że obecnie buduje się farmy wiatrowe, które wykorzystują turbiny HAWT. Muszą one stać w dużej odległości od siebie, nie tylko dlatego, by skrzydła nie zahaczały o siebie. Ruch wirnika zakłóca bowiem przepływ powietrza, przez co sąsiednia zbyt blisko umiejscowiona turbina, byłaby mniej efektywna. Ograniczenia te powodują, że na farmie korzystającej HAWT zdecydowana większość energii wiatru jest marnowana. Próbuje się temu zaradzić budując wysokie turbiny, które wykorzystują wiatr o wyższej energii. To z kolei oznacza wyższe koszty, większe problemy inżynieryjne i większy wpływ na środowisko.
Z wyliczeń Dabiriego wynika jednak, że wiatry wiejące na wysokości 10 metrów są na tyle silne, teoretycznie zapewniłyby całej ludzkości wielokrotnie więcej energii, niż jest zużywane. To pokazuje, jak ważne jest wyłapanie jak największej ilości energii wiatru pojawiającego się na obszarze farmy.
Dabiri uważa, że to tego celu najlepiej nadają się turbiny VAWT, gdyż można je umieszczać bardzo blisko siebie, przechwytując niemal całą energię wiatru z danej wysokości. Uczony, po obserwacji... ryb poruszających się w ławicy wysnuł wniosek, że VAWT można umieścić jeszcze bliżej siebie niż zwykle, jeśli sąsiadujące turbiny będą obracały się w przeciwnych kierunkach.
Latem ubiegłego roku Dabiri wraz ze swoim zespołem postanowili sprawdzić prędkość obrotową i wydajność 6 turbin ustawianych w różnych konfiguracjach. Jedna turbina znajdowała się w ustalonej pozycji, a 5 pozostałych przemieszczano. Testy wykazały, że ustawienie turbin w odległości 4 średnic wirnika od siebie, czyli około 5 metrów, całkowicie eliminowało aerodynamiczne interferencje pomiędzy nimi. W przypadku turbin HAWT odległość ta wynosi 20 średnic.
VAWT okazały się też znacznie bardziej wydajne. Można było z nich uzyskać 21-47 watów na każdy metr kwadratowy terenu. Z HAWT podobnej wielkości pozyskuje się 2-3 watów.
Obecnie Dabiri z zespołem prowadzą podobne eksperymenty z użyciem 18 turbin VAWT. Ich celem jest udoskonalenie komercyjnych turbin i sposobu ich instalacji tak, by farmy wiatrowe stały się co najmniej 10-krotnie bardziej wydajne od obecnie stosowanych rozwiązań.
Komentarze (11)
Alek, 14 lipca 2011, 16:25
Zastanawiam się, czemu tak wiele mówi się o wiatrakach, a mało o turbinach wodnych. Te drugie nie psują krajobrazu, a wzburzone morze oferuje spory potencjał energii.
wilk, 14 lipca 2011, 22:39
Problem z elektrowniami wodnymi jest taki, że wymagają one dodatkowej infrastruktury spiętrzającej wodę (zapora wodna), a wiatrak postawisz sobie teoretycznie na każdym polu. Natomiast elektrownie morskie (maremotoryczne) wykorzystujące fale pływowe lub prądy morskie, to jeszcze coś innego. Sporemu potencjałowi energii na przeszkodzie stają problemy techniczne związane ze zmęczeniem materiału.
mikroos, 14 lipca 2011, 22:43
Warto też dodać, że nie znamy jeszcze możliwego wpływu elektrowni morskich na środowisko.
romero, 15 lipca 2011, 00:19
Oczywiście wszystko wpływa na środowisko, np. zatopiony statek może być ostoją dla wielu organizmów morskich, ale tego nie zaliczyłbym do wpływów negatywnych. Wydaje mi się że poza ograniczeniami w żegludze, elektrownia z fal morskich nie będzie miała innych negatywnych następstw dla środowiska. O elektrowniach przegradzających prądy morskie nie wypowiadam się bo na razie wydaje się to być technologiczną mrzonką.
amur49, 15 lipca 2011, 21:21
Entuzjaści turbin wiatrowych zapominają zazwyczaj o jednym, ważnym fakcie. Otóż, ponieważ wiatr jest bardzo kapryśnym źródłem energii (wieje czasem za silnie, a czasem wcale), więc żeby skutecznie tą energią dysponować, trzeba albo ją magazynować, np. z wykorzystaniem elektrowni pompowych, albo pogodzić się z tym, że farmy wiatrowe będą tylko niewielką częścią całego systemu energetycznego, w którym muszą się znaleźć również inne elektrownie, takie, którw można w razie potrzeby szybko uruchomić i równie szybko zatrzymać.To daję pod uwagę zwłaszcza tym technicznym naiwniakom, którym marzy się budowa odpowiedniej (i to ogromnej) ilości farm wiatrowych, zamiast elektrowni atomowej.
radar, 18 lipca 2011, 14:41
Kurka, no aż się zalogowałem, od nie wiem jakiego czasu, żeby odpowiedzieć na ten "tekst".
Primo: pod uwagę technicznym "wymiataczom" daję fakt, że energia geotermii jest osiągalna przez całą dobę 365 dni w roku. Elektrownie słoneczne buduje się nawet w Kanadzie (o tym, że słońce jest/będzie dostępne non stop było nawet na kopalni - elektrownia orbitalna - no, ale to przyszłość). Ciekawe, że Niemcy rezygnują z atomu (mają 17 elektrowni) na rzecz energii odnawialnej... ale to przecież naiwniaki, nie wiedzą co czynią... My MUSIMY wybudować sobie 2, zbawią nas.
Secundo: pod uwagę ekonomicznym naiwniakom daję pod uwagę, że:
1) trzeba mieć technologie albo za nią zapłacić (tyle ile zażąda sprzedawca)
2) trzeba mieć paliwo albo za nie zapłacić (tyle ile zażąda sprzedawca, żeby nie skończyło się jak z gazem z Rosji)
3) trzeba mieć wykształconych pracowników albo zapłacić za ich wykształcenie
4) trzeba mieć miejsce do przechowywania odpadów
5) jak się nie ma na to kasy to trzeba ją pożyczyć (100mld, po stawkach dziwnie mniejszych jak na zachodzie, a autostrady czy stadiony to u nas są najdroższe...)
6) jak się pożycza dużo kasy na długi okres to się oddaje jakieś 2x tyle (kto ma hipotekę ten wie)
7) zanim spłacimy tę pożyczkę to trzeba będzie elektrownie zamknąć... i za to zapłacić! (ponoć więcej jak za budowę)
8) szacowane pokrycie zapotrzebowania na energię w PL w 2021 to zaledwie od kilku do kilkunastu %
9) i ostatnie: budować elektrownie atomową w kraju, w którym nie potrafią zrobić autostrady, bezcenne.
pozdrawiam technicznych debeściaków
radar
Gość simian raticus, 18 lipca 2011, 15:59
Smarowanie w wodzie i nierdzwene łożyska . . .
mikroos, 18 lipca 2011, 18:22
To akurat żaden argument. Socjalista rozporządza nie swoimi pieniędzmi, więc rachunek ekonomiczny i rozsądek ma głęboko w poważaniu, gdy plebs rzuca swoje wymagania
radar, 19 lipca 2011, 09:21
Pytanie co to znaczy "gdy plebs rzuca swoje wymagania" ? Masz na myśli to, że takie "wymagania" mają dopiero po katastrofie w Japonii? Jeśli tak to "niestety", ale plany zamknięcia mieli już przed katastrofą... ale co mi tam, znaj "pańskie serce: nawet jeśli to nie jest argument to co powiesz na pozostałe?
Ile elektrowni geotermalnych (24/7) można wybudować za 100 mld?
Ile słonecznych?
(nie jestem entuzjastą wiatrowych po przeczytaniu ciekawego art. w WiZ o tym, że jednak odbierając energię wiatru przyczyniamy się do zwiększenia średniej temp. o 2st. C na obszarze tej elektrowni co źle wpływa na środowisko wokół. O hałasie, "pejzażu", zabijaniu ptaków/nietoperzy i niestałości wiatrów nie wspomnę.)
I ile wcześniej można by zaspokoić nasze potrzeby energetyczne w PL zanim podobno (patrz autostrady A4, A2 itd.) w 2021 powstanie u nas pierwsza siłownia atomowa?
No sorry, Francja jak ma 58 siłowni to może sobie wybudować jeszcze parę... nam ta jedna/dwie nie jest do niczego potrzebna. Musimy gonić Europę zachodnią w rozwoju, ale czy koniecznie musimy iść dokładnie tą samą drogą i popełniać te same błędy?
pozdr
mikroos, 19 lipca 2011, 18:13
Ale ale Ja nie napisałem nic na temat słuszności korzystania z energii jądrowej (i tym razem ominę ten temat szerokim łukiem). Napisałem jedynie, że w żadnym wypadku nie wolno zakładać, że określone rozwiązania są prawidłowe, kiedy wprowadzają je urzędnicy państwowi
radar, 20 lipca 2011, 12:57
Masz rację... nie mniej jeśli miałbym wybrać pomiędzy zaufaniem do naszych "urzędników", a zagranicznych (obojętnie, wschód czy zachód) to chyba wybrał bym zagranicznych. Przy czym lepiej by było powiedzieć polityków, bo urzędnicy często działają tak jak im każe beznadziejne polskie prawo, a nie ze złośliwości.
Co do atomu, tj. tylko taka moja mała irytacja wywołana ostatnią "kampanią" jak to my jesteśmy niby "skazani na atom" i związanego z tym posta Amur49... tyle.