Samotnik z Arizony
W październiku w północnych regionach Grand Canyon National Park kilkukrotnie zauważono wilka. Zwierzę, na którego szyi widać nieaktywny nadajnik GPS, może być pierwszym od 70 lat wilkiem szarym przemierzającym Arizonę. Gatunek ten został doszczętnie wytępiony w tym stanie w latach 40. ubiegłego wieku.
Władze federalne badają doniesienia o zauważeniu zwierzęcia, a urzędnicy z U.S. Fish and Wildlife Service (FWS) próbują zebrać próbki jego odchodów, by stwierdzić, czy mamy do czynienia z wilkiem czy z hybrydą psa i wilka.
Michael Robinson, specjalista ds. wilków pracujący dla niedochodowej organizacji Center for Biological Diversity mówi, że na zdjęciach zwierzę wygląda jak wilk, a nie hybryda, jednak pewność można uzyskać dopiero po badaniach genetycznych.
Do czasu, aż nie dowiemy się więcej o tym zwierzęciu, ludzie odwiedzający wspomniany teren muszą pamiętać, że wilk może pochodzić z populacji zamieszkującej północne obszary Gór Skalistych i jest on chroniony na podstawie ustawy Endangered Species Act - oświadczyli przedstawiciele FWS. Jeśli urzędnicy FWS mają rację, to wilk musiał przebyć setki kilometrów zanim trafił do Arizony.
W przeszłości wilki zamieszkiwały większą część kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Jednak w XX wieku zostały niemal całkowicie wytępione. Jedynymi miejscami na południe od Kanady, w którym zwierzęta te przetrwały, były niewielkie skrawki północnej Minnesoty oraz Isle Royale w stanie Michigan, gdzie żyje niezwykle interesująca populacja. W latach 70. wilki zaczęto chronić na podstawie ustawy Endangered Species Act. Wysiłki na rzecz zachowania gatunku opłaciły się. Obecnie na terenie kontynentalnych USA żyje ponad 5000 wilków szarych. Zamieszkują one przede wszystkim stany Michigan, Minnesota, Wisconsin, Idaho, Montana i Wyoming, chociaż spotkać je można również w Oregonie i stanie Waszyngton. W części Arizony i Nowego Meksyku reintrodukowano niewielkie populacje wilków z Meksyku, które są podgatunkiem wilka szarego. Wilk, którego zauważono w Grand Canyon National Park najprawdopodobniej pochodzi z tych populacji.
Samotny wilk z Arizony przywołuje na myśl słynnego OR-7, który z czasem zyskał imię Journey. O wilku tym zrobiło się głośno w 2012 roku, kiedy to zwierzę opuściło swoje stado w Oregonie i przeszło do Kalifornii. Było pierwszym wilkiem, którego zauważono w tym stanie od 87 lat. Dzięki nadajnikowi GPS wiadomo, że Journey wielokrotnie podróżował pomiędzy oboma stanami. W bieżącym roku Journey dochował się młodych. Jego historia daje nadzieję, że pewnego dnia dzikie wilki powrócą do Kalifornii. Podobną nadzieję można mieć w związku z samotnym wilkiem w Arizonie.
Obrońcy przyrody przypominają jednak, że losy wielu samotnych wilków znajdują tragiczne zakończenie. W ubiegłym roku myśliwi polujący na kojoty zabili wilki w Missouri i Kansas. Z kolei w 2009 roku ludzie otruli wilka, który podróżował pomiędzy Montaną a Kolorado. Na ironię losu zakrawa fakt, że ludzie najpierw wytępili wilki, przez co nadmiernie rozrosła się populacja kojotów i stwarza ona poważne problemy. Teraz ludzie walcząc z kojotami zabijają wilki, przez co zwierzęta te nie mogą się osiedlić, a zatem nie mogą ponownie regulować populacji kojotów.
Sytuacja wilków w USA znowu jest niepewna. Urzędnicy z FWS zaproponowali bowiem, by usunąć gatunek z listy chronionych. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem wielu specjalistów i ekologów. Ostateczną decyzję FWS podejmie do końca roku.
Komentarze (0)