Osiem kroków do czystej wody
ONZ twierdzi, że ponad 780 milionów ludzi nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej. Jednak szacunki te bazują na bardzo elastycznej definicji tego, co jest bezpieczne i obejmują też dostęp do wody butelkowanej. Dlatego też profesor Peter Scales z Univeristy of Melbourne uważa, że na świecie żyją trzy miliardy ludzi, którzy nie mają dostępu do takiej wody, jaką w Australii nazwalibyśmy pitną. Coraz więcej miast ma problemy z dostarczeniem swoim mieszkańcom wody o odpowiedniej jakości. Rzeki są niezwykle zanieczyszczone, szybko zużywamy wody podziemne zarówno na potrzeby bezpośredniej konsumpcji, rolnictwa jak i wydobycia ropy naftowej czy gazu.
Niedawno profesor Scales był w indonezyjskim mieście Surabaya. Przekonał się, że poziom polichlorowanych bifenoli w miejscowych rzekach jest szaleńczo wysoki. Ponadto z powodu używania nieulegających biodegradacji detergentów ich rzeki spływają pianą. Rozwiązaniem tego problemu mógłby być nowy system oczyszczania stworzony przez zespół Scalesa, który od kilkunastu miesięcy jest testowany w Hobart.
Scales mówi, że jego intencją było przerwanie cyklu zanieczyszczania. Uczony zauważa, że przez ostatnie 200 lat istnienia nowoczesnych systemów kanalizacji, ich głównym zadaniem było przetransportowanie ścieków gdzieś z dala od gęsto zaludnionych terenów. I pomimo, że wykorzystywane technologie oczyszczania pozwalają na pozbycie się ze ścieków wielu patogenów, to nie usuwają z nich - często niezwykle niebezpiecznych - środków chemicznych. Gdy zapytamy kogoś, co się najbardziej zmieniło w życiu w mieście w ciągu ostatnich 40 lat, to najpewniej powie o komputerach i samochodach. Ale tak naprawdę zmieniła się liczba związków chemicznych w naszym codziennym życiu. Są one zupełnie nowe. Przeciętne miasto używało niegdyś około 4000 związków chemicznych. Obecnie używa ponad 70 000, a większość z nich kończy w wodzie - mówi uczony. Do ścieków trafiają antybiotyki, hormony, środka antyseptyczne, środki higieny osobistej w tym dezodoranty, triklosan z pasty do zębów, DEET ze środków odstraszających owady, bisfenol A z plastików, przemysłowe i rolnicze związki chemiczne, pestycydy, wybielacze, opóźniacze zapłonu itp. itd. Okazuje się jednak, że można pozbyć się z wody tych szkodliwych dla człowieka i środowiska substancji. Wystarczy osiem barier jedna po drugiej - mówi Scales.
Opracowany w Melbourne proces oczyszczania zaczyna się w tradycyjny sposób, co pozwala pozbyć się wielu zanieczyszczeń organicznych. Potem dodajemy ozon, który rozbija molekuły/. Następnie filtrujemy i pozbywamy się tych rozbitych molekuł, cząstek, nawet niektórych patogenów - opowiada uczony. Później woda przechodzi przez aktywowany węgiel, a następnie jest poddawana procesowi odwróconej osmozy, dzięki czemu pozbywamy się soli i najmniejszych molekuł. W tym momencie, po przejściu pięciu barier, mamy wodę, która jest lepszej jakości niż 98% wody pitnej na świecie. Następnie jednak, by upewnić się, że nie ma w niej patogenów, dodajemy dwie kolejne bariery. Jedna to światło ultrafioletowe zabijające wirusy i bakterie, druga to chlor, który dezynfekuje wodę, zapobiega wtórnemu zanieczyszczeniu i chroni wodociągi przed zarastaniem. Ostatnim elementem jest dodanie do wody kalcytu, gdyż naprawdę czysta woda powoduje silną korozję. Jak zapewnia Scales, opracowany i przetestowany przezeń system może oczyścić nawet najbardziej zanieczyszczoną wodę z kanalizacji. Prototyp z Hobart zostanie niedługo przewieziony na Stację Davis w Antarktyce, gdzie będzie oczyszczał wodę dla 150 osób. Opracowana technologia pozwala na przeskalowanie oczyszczalni do zakładu zapewniającego wodę dla 10 milionów osób.
Miasta spożytkowują około 20-30% wody, reszta trafia do ścieków, które zanieczyszczają okolice. Profesor Scales chciałby przerwać ten krąg, oczyszczać ścieki i kierować tę wodę z powrotem do kranów. W ten sposób efektywność wykorzystania wody można by zwiększyć do co najmniej 50%. To kolosalna różnica. Olbrzymim problemem będzie jednak przekonanie ludzi, by używali już raz użytej wody. Gdy w 2006 roku susza dotknęła miasta Toowoomba w Queensland i zaproponowano wprowadzenie systemu recyklingu wody, projekt został odrzucony przez 60% mieszkańców. Wprowadzenie systemów podobnych do tego opracowanego w Melbourne może więc potrwać całe dziesięciolecia.
Komentarze (3)
lester, 2 grudnia 2016, 13:33
Odwrócona osmoza? A ktoś zdał sobie sprawę z kosztów? Poza tym taka woda jest nie tyle korozyjna (co akurat jest prawdą) ale jest po prostu niezdrowa. Zwykła woda jest niezłym źródłem soli mineralnych, a przynajmniej zawierając je, zapobiega wypłukiwaniu organizmu. Nie wiem czy kalcyt będzie w stanie je zastąpić w dłuższym okresie użytkowania. Poza tym może zamiast oczyszczać gigantyczne ilości wody dość drogą i nieekologiczną metodą po prostu przestać ją zanieczyszczać? I sprawa trzecia - z trzecim światem jest tak że ile byś nie dał zawsze okaże się za mało. Napoisz i nakarmisz 780 mln, to zaraz będzie 1,5 mld i znowu okaże się, że komuś brak dostępu do bezpiecznej wody pitnej. IMO najpierw edukacja (również seksualna) i zadbanie o własne środowisko (w końcu sami trują swoje rzeki), potem pomoc z zewnątrz pozwalająca rozprawić się z resztkami zanieczyszczeń.
Jajcenty, 2 grudnia 2016, 16:32
To duża nowina dla mnie - możesz wskazać jakieś źródło? Solanka agresywna, zdemineralizowana agresywna, normalnie znikąd ratunku. Z tego co pamiętam z laboratorium to woda destylowana słabo przewodzi i raczej nie powinna być agresywana. Jaki jest mechanizm takiej korozji?
Co do reszty pełna zgoda. Jeśli chcemy pomóc, to handlujmy z nimi. Dawanie tylko odsunie problem w czasie.
lester, 2 grudnia 2016, 23:19
Korozja to nie tylko rdza, to niszczenie struktury materiału. Woda wypłukuje wszystko co tylko zechce się w niej rozpuścić, szczególnie przy braku jakichkolwiek innych jonów soli (niskie ciśnienie osmotyczne). Często dochodzi jeszcze rozpuszczony dwutlenek węgla, nawet w instalacjach zamkniętych - kontakt z powietrzem podczas spuszczania i ponownego napełnienia instalacji, zbiorniki uzupełniające, remonty. Wady i niejednorodności materiałowe bez inhibitorów korozji wcześniej czy później dadzą o sobie znać. Dlatego często stosuje się instalacje plastikowe, bo te są odporne i znacznie tańsze od nierdzewki SS 316 albo wyższej.
Niestety ze źródłem będzie kiepsko, bo to wiedza związana z pracą - głównie szkolenia i materiały wewnętrzne. W przemyśle często stosuje się wodę czwórkę, czyli o twardości 4 °dH (1 °dH = 17,86 ppm CaCO3). Taka twardość wystarczająco zabezpiecza instalacje przed korozyjnością wody i jest również wystarczająco miękka, by mogła być stosowana w wielu układach, bez ryzyka tworzenia nadmiernych osadów. A przy okazji można ograniczyć zużycie drogich inhibitorów. Przy czym ze względu na cenę przygotowania wody rzadko kiedy stosuje się wodę osmotyczną, raczej wykorzystuje się wodę zmiękczoną.
Znałem kiedyś gościa który mając dostęp do dużej ilości wody osmotycznej nalał jej sobie bez inhibitorów do instalacji grzewczej w domu... w środku zimy zalało mu chałupę i dopóki nie położył instalacji na nowo, nie miał CO. Wypłukało mu najpierw stare osady (chroniły i uszczelniały jednocześnie) a potem przeżarło luty na łączeniach