W szklanych butelkach znaleziono więcej mikroplastiku niż w plastikowych. Winne są kapsle
Badania przeprowadzone przez Laboratorium Bezpieczeństwa Żywności ANSES w Boulogne-sur-Mer wykazały, że napoje sprzedawane we Francji, niezależnie od rodzaju, zawierają mikroplastik. Co jednak zaskakujące, najwyższe stężenie stwierdzono w przypadku produktów pakowanych w butelki szklane. Analizie poddano wodę, napoje gazowane, herbaty mrożone, lemoniady, piwo oraz wino, przy czym porównywano różne typy opakowań – plastik, szkło, karton, puszki i pojemniki typu cubitainer.
Wyniki badań tylko pozornie przeczą wynikom wielu wcześniejszych, których autorzy znajdowali setki tysięcy kawałków plastiku w wodzie z plastikowych butelek. Eksperci z Boulogne-sur-Mer przyznają, że zastosowana przez nich metoda nie wykrywała ani najmniejszych fragmentów mikroplastiku, ani nanoplastiku, a to właśnie ten drugi jest głównym źródłem zanieczyszczeń wody w plastikowych pojemnikach. Dlatego też Francuzi skupili się na mikroplastiku o rozmiarach od 30 do 500 mikrometrów.
Średnie poziomy zanieczyszczenia były zróżnicowane: od kilku cząstek na litr w wodzie i winie po ponad sto w piwie, lemoniadach czy niektórych colach. Wyraźny wzrost stężenia w butelkach szklanych dotyczył niemal wszystkich badanych napojów poza winem, które zwykle zamykane jest korkiem. Analiza wskazała że głównym źródłem zanieczyszczeń mikroplastikiem w szklanych butelkach są kapsle. Na trop tego źródła badacze wpadli, gdy zauważyli, że mikroplastik wyizolowany z napojów miał tę samą barwę, co farba kapsli, a mikroskopowe obserwacje ujawniły na nich drobne zarysowania powstające prawdopodobnie w czasie przechowywania i transportu.
Hipotezę tę potwierdziły eksperymenty z czystymi butelkami i nowymi kapslami. Woda w butelkach zamkniętych nieoczyszczonymi kapslami zawierała średnio blisko 300 cząstek na litr. Przedmuchanie kapsli sprężonym powietrzem zmniejszało tę liczbę trzykrotnie, a połączenie przedmuchu z płukaniem wodą i alkoholem powodowało dalszy spadek zanieczyszczeń. W zależności od tego, czy kapsle przed zamknięciem butelki czyszczono i w jaki sposób, liczba fragmentów mikroplastiku znajdowanych w napojach z butelek szklanych, była od 2 do nawet 50 razy większa niż w płynach z butelek plastikowych. W płynach po płukaniu znajdowano dziesiątki cząstek odpowiadających barwą kapslom, co potwierdzało skuteczność tej metody.
Badacze podkreślają, że choć brak obecnie wystarczających danych toksykologicznych, by ocenić ryzyko zdrowotne związane z wykrytymi stężeniami mikroplastiku, to sama jego wszechobecność w żywności, wodzie i powietrzu stanowi powód do poszukiwania sposobów ograniczenia ekspozycji. W przypadku producentów napojów oznacza to możliwość modyfikacji warunków przechowywania kapsli, wprowadzenia procedur ich oczyszczania przed zakręceniem lub zmiany składu stosowanych farb.
Więcej informacji: Microplastic contaminations in a set of beverages sold in France.
Komentarze (3)
AlexiaX, 13 sierpnia 2025, 15:32
Czyli ten mikroplastik dostaje się do wnętrza butelki podczas fabrycznego kapslowania? I w dodatku pochodzi z zewnętrznej strony kapsla? Dobrze zrozumiałam?
A co z zakrętkami twist-off? Kupuję mleko w szklanych butelkach i ono ma takie zakrętki. Nie wiem czy na ich powierzchni jest jakaś farba. Są jednolicie złote, jak zakrętki słoików, ale mają papierową naklejkę
Mariusz Błoński, 13 sierpnia 2025, 16:42
@AlexiaX problemem są nakrętki/kapsle malowane na zewnątrz. I szczerze mówiąc, nie sądzę, by ktokolwiek cokolwiek z tym zrobił. Skoro dopuszcza się powszechne zanieczyszczenie żywności setkami tysięcy fragmentów nanoplastiku (a ten wnika do wnętrza komórek czy przekracza barierę krew-mózg), to nikt nie zakaże zanieczyszczania żywności kilkudziesięcioma kawałkami mikroplastiku.
AlexiaX, 13 sierpnia 2025, 17:49
Z tego co się dowiedziałam, to złoty kolor zakrętek twist-off również jest farbą. Także wnętrze takich zakrętek powleczone jest warstwą polimeru... No ale chyba nie da się inaczej zabezpieczyć metalu przed korozją?
Chociaż pewnie i tak największym problemem są wszelkie jogurciki i serki smakowe w plastikowych kubeczkach. W dodatku najczęściej kupowane małym dzieciom...
Ja i tak pozostanę przy mleku w szklanych butelkach, bo mam bardzo czuły węch i to w plastikowych prawie zawsze paskudnie śmierdzi. Jedynie w takich nieprzezroczystych jest w miarę OK, ale jak dłużej postoi otwarte w lodówce, to też zaczyna śmierdzieć. Nie jest to zapach chemiczny, tylko taki obrzydliwy, ale nie potrafię go opisać. Podobno to dlatego, że plastik przepuszcza powietrze i się to mleko jakoś utlenia...