Dwa rodzaje przywództwa na różne czasy
Wspaniałomyślność nie zawsze jest postrzegana jako zaleta. W przypadku liderów, zwłaszcza w trudnych czasach, uchodzi za przejaw słabości. Robert Livingston ze Szkoły Zarządzania Kellogga Northwestern University wykazał bowiem, że wspaniałomyślność, definiowana jako działanie dla dobra publicznego, wpływa na pozycję danej osoby na dwóch wymiarach: prestiżu i dominacji.
Osoby o wysokim prestiżu są często postrzegane jako święci, którzy poświęcają się dla innych i mają silne zasady moralne. Ponieważ jednak ludzie ci chcą się dzielić własnymi zasobami z grupą, nie są postrzegani jako twardzi przywódcy. Dominacja jest uznawana za wskaźnik pozycji alfa, a prestiż wyraża podziw innych osób.
Współautor studium, Nir Halevy z Uniwersytetu Stanforda, dodaje, że ludzie chcą, by cieszący się szacunkiem i podziwiani członkowie grupy dowodzili nimi w czasach pokoju, ale kiedy robi się ciężko, pragną dla grupy dominującego, dążącego do władzy lidera.
Amerykanie przeprowadzili serię 3 eksperymentów. Badani mogli zatrzymać dla siebie 10 żetonów do gry, których wartość wynosiła 20 dolarów, albo dołożyć się do puli całej grupy. Czasem dorzucenie się było korzystne dla członków własnej grupy, w innym wariancie oznaczało jednak przyczynianie się do dobra swoich i szkodzenie członkom innej grupy.
W pierwszych dwóch eksperymentach ujawniono, że samolubność i nienawiść w stosunku do obcych wzmacniały postrzeganie czyjejś dominacji, ale obniżały szacunek i podziw. Przejawianie umiłowania członków własnej grupy i hojne dzielenie się zasobami nasilały podziw i szacunek, ale obniżały postrzeganie dominacji. Trzeci eksperyment zademonstrował, że uniwersalizm, czyli dzielenie się dobrami z przedstawicielami własnej oraz innej grupy, obniżał zarówno postrzeganie dominacji, jak i szacunek oraz podziw (w porównaniu do osób dzielących się wyłącznie ze swoimi).
Komentarze (3)
este perfil es muy tonto, 29 września 2011, 12:27
dlatego jak demokracja zbankrutuje będzie dyktatura
bart, 29 września 2011, 12:29
Takie badania pokazują jak wiele jeszcze nam ludziom brak aby żyć ze sobą w zgodzie i harmonii.
Jednocześnie widać jak wielki wpływ ma na nas (niby tak samoświadomych) ewolucja.
Czy kiedykolwiek będziemy w stanie się jej przeciwstawić i żyć ponad dobro jednostki/naszej grupy?
thikim, 2 października 2011, 09:11
Na szczęście zawsze są śmiałkowie chętni spróbować i przez to wyeliminować swoje geny z procesu dziedziczenia...
Tym samym masz odpowiedź. Nigdy tak nie będzie ponieważ zawsze takie postawy będą silniej eliminowane niż postawy samolubne. Jest pewna granica powyżej której nie opłaca się być wspaniałomyślnym.