Nie lekceważmy małych wulkanów
Nawet niewielka erupcja wulkaniczna może przyczynić się do globalnego spadku temperatury. Pod warunkiem, że pochodzące z niej aerozole zostaną wyniesione do stratosfery.
Jeśli areozole znajdują się w niższych partiach atmosfery, to szybko zostaną zmyte przez deszcz i trafią na ziemię - wyjaśnia Adam Bourassa z kanadyjskiego University of Saskatchewan, który stał na czele grupy badawczej. Jeśli jednak trafią do stratosfery, mogą tam pozostać przez lata, wywierając długotrwały wpływ na powierzchnię planety - dodaje. Aerozole w wyższych partiach atmosfery rozpraszają promienie słoneczne, przyczyniając się do ochłodzenia Ziemi. Gdy w 1991 roku doszło do potężnej erupcji filipińskiego wulkanu Pinatubo, temperatura na całej planecie obniżyła się tymczasowo o 0,5 stopnia Celsjusza.
Dotychczas jednak sądzono, że do stratosfery mogą trafić tylko aerozole z bardzo silnych erupcji.
Naukowcy z Saskatchewan oraz amerykańskich Rutgers University, National Center for Atmospheric Research i University of Wyoming przyjrzeli się erupcji wulkanu Nabro, do której doszło w Erytrei w czerwcu ubiegłego roku. Wiatry popchnęły gaz i areozol w kierunku azjatyckiego letniego monsunu. Ten wyniósł je (cięższe pyły pozostały na pierwotnej wysokości) do stratosfery, gdzie zostały wykryte przez instrument OSIRIS znajdujący się na pokładzie szwedzkiego satelity Odin. Pomiary wykazały, że aerozole pochodzące z wulkanu Nabro to największa chmura aerozoli zanotowana przez OSIRIS w ciągu jego dotychczasowej 10-letniej misji.
Wspomniane badania pomogą w udoskonaleniiu modeli klimatycznych.
Komentarze (0)