Cała(?) prawda o zanieczyszczeniu
Badania arktycznych lodowców dostarczają interesujących danych na temat skażenia środowiska przez przemysł - informują naukowcy z amerykańskiego Desert Research Institute. O swoich odkryciach donoszą na łamach czasopisma Proceedings of the National Academy of Sciences.
Analiza pobranego z lodowców materiału, którego pochodzenie szacuje się na lata 1772-2003, wykazała wysoką zawartość zanieczyszczeń towarzyszących spalania węgla. Chodzi głównie o metale ciężkie, tal oraz ołów, których stężenie w badanych próbkach było znacznie wyższe, niż przewidywano. Co ciekawe, okresy maksymalnego zanieczyszczenia przypadały na inne lata, niż sugerowały zebrane dotychczas informacje.
Zwykło się uważać, że toksyczne metale ciężkie wykazywały najwyższe stężenie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dwudziestego wieku, u szczytu aktywności przemysłowej w Europie i w Stanach Zjednoczonych, przed podpisaniem ustawy o czystym powietrzu [ang. Clean Air Act - przyp. red.] we wczesnych latach siedemdziesiątych, mówi dr Joe McConnell, główny autor analizy. Okazuje się jednak, że stopień skażenia południowej Grenlandii był wyższy sto lat temu, gdy gospodarki Ameryki Północnej i Europy korzystały głównie z węgla, przed nadejściem czystszych, wydajniejszych metod spalania węgla oraz przejścia na gospodarkę opartą na ropie naftowej i gazie.
Dość często narzekamy na poważne zanieczyszczenie powietrza w dzisiejszych czasach, lecz okazuje się, że na początku XX wieku stopień skażenia środowiska był 2 do 5 razy wyższy, niż obecnie, i 10 razy wyższy, niż przed rozpoczęciem rewolucji przemysłowej w połowie XIX wieku. Badacze zastrzegają jednak, że nawet występujący obecnie poziom zanieczyszczenia jest poważnym powodem do zmartwienia. W swoim raporcie naukowcy ostrzegają szczególnie przed konsekwencjami gwałtownego rozwoju krajów azjatyckich, których przemysł korzysta intensywnie z węgla jako podstawowego źródła energii. Według naukowców toksyczne metale wydzielane podczas spalania węgla zostaną uwolnione do atmosfery, a następnie mogą przenosić się aż do Europy i Stanów Zjednoczonych. Mogą przez to stać się poważnym zagrożeniem dla organizmów żywych, w tym, niestety, także dla ludzi.
Wpływ [zanieczyszczenia] na zdrowie ludzi w rejonie Arktyki nie został jeszcze oceniony, mówi McConnell. Zastrzega jednak, że zastosowanie "czystych" technologii spalania węgla lub stopniowa rezygnacja z tego paliwa może zapobiec dalszemu pogarszaniu się sytuacji.
Komentarze (46)
syzu, 20 sierpnia 2008, 23:26
Badania azjatyckiego miasta i jego wpływ na pozostałą cześć świata jest właśnie przeprowadzany. Zobaczy się wyniki. Bez sensu siać panikę zawczasu.
Przygotowywane są kolejne ekologiczne metody pozyskiwania energii.
szpaku, 20 sierpnia 2008, 23:33
jeśli chodzi o lodowce... to warto badać puki jeszcze są bo już za kilka lat... może się okazać że nie ma co badać
Gość tymeknafali, 21 sierpnia 2008, 00:14
To przebadajmy od razu ziemie, bo się okaże że będziemy musieli dna oceanów badać, jak nas zaleje ;D
szpaku, 21 sierpnia 2008, 00:18
no badamy badamy i jeszcze wieeeeeele pozostało do zbadania/odkrycia. ziemia a właściwie gleba cały czas nas zaskakuje, dostarcza nowych rozwiązań jest niekończącym się arsenałem nowych możliwości...
Gość tymeknafali, 21 sierpnia 2008, 00:33
Jak ją woda lodowcowa zaleje, to już badać nie będziemy gleby, tylko don oceaniczne ;D
szpaku, 21 sierpnia 2008, 00:40
tylko pytanie czy my damy radę... z przetrwaniem tego zalewu... a coś mi się to nie widzi
Zatochi, 21 sierpnia 2008, 08:52
>Okazuje się jednak, że stopień skażenia południowej Grenlandii był wyższy sto lat temu, gdy >gospodarki Ameryki Północnej i Europy korzystały głównie z węgla
Skoro wtedy zanieczyszczenia były wyższe to dlaczego teraz mamy "efekt cieplarniany"? Czyżby teorie spiskowe o bliźniaczym słońcu (brązowy lub czarny karzeł) były prawdziwe? W końcu występowaniu układów bliźniaczych jest we wszechświecie bardzo powszechne, a tym bardziej brązowych karłów. Czarne są narazie hipotetyczne...
mikroos, 21 sierpnia 2008, 09:03
Po pierwsze: nie mylmy zanieczyszczenia metalami ciężkimi i efektu cieplarnianego. Po drugie: do dziś nie istnieje żaden naukowy dowód na to, że efekt cieplarniany jest spowodowany działalnością człowieka i emisją CO2 do atmosfery
thibris, 21 sierpnia 2008, 10:20
Po trzecie na efekt cieplarniany składa się mnóstwo czynników i nikt nie stwierdzi, że nie może on narastać systematycznie od kilkuset lat...
Nonconformist, 21 sierpnia 2008, 10:21
Skoro na początku XX wieku skażenie było do 5 razy większe to o co właściwie teraz chodzi?
Rozwalają mnie te teksty całych tych 'naukowców':
nie było mi dane jak dotąd przeczytać artykułu w którym takiego zdania by nie było. Zero dowodów, zero sprawdzalnych aktów naukowych, tylko "naukowcy zalecają się martwić". A ja zalecam się obudzić.
Ludzie, mam nadzieję że Wy też to widzicie i nie wierzycie w te ich brednie a także widzicie po co oni to robią i do czego chcą doprowadzić. Chcą byście żyli w ciągłym strachu i poczuciu że tylko rząd może was uratować i że tylko on roztacza nad Wami troskliwą opiekę i w ten sposób stali się jego marionetkami. Biednymi kukiełkami wychowanymi na strachu.
Btw. to istnieją dowody kilku masowych kataklizmów, zlodowaceń, potopu i na pewno wielu innych i jakoś gatunek ludzki jeszcze istnieje, żyje i się rozwija. Czy to wam nie daje do myślenia? Bóg nie stworzył świata i człowieka po to by go tak szybko zgładzić. Ziemia i ludzkość będzie istniała po wsze czasy. A jeżeli nawet coś was zaleje i utopi wasze pryszczate dupska to chyba nic się nikomu nie stanie? Oczywiście poza tym, że firma straci pracownika a samochód i laptop właściciela...
mikroos, 21 sierpnia 2008, 10:25
A co do ma niby do rzeczy?! Próbujesz nam wmawiać, że ołów jest dla człowieka neutralny i nie ma powodu do zmartwienia, że wdychamy go na codzień?
O to chodzi, że ołów jest silną toksyną i nawet stężenie 5x niższe, niż kiedyś, wciąz jest potencjalnie groźne.
Nonconformist, 21 sierpnia 2008, 11:00
No to już po ptokach... Biedactwo już samo nie myśli... Czy Ty sobie wyobrażasz że zły i niedobry ołów może Ci zrobić krzywdę, ale nie robi bo ma skrupuły albo boi się sankcji? Że coś go powstrzymuje? Gdyby miało się coś stać to stałoby się 80 lat temu.
Ołów rzeczywiście jest szkodliwy, ale widać nie tak jak ktoś próbuje nam to wmówić, skoro jeszcze żyjemy i [przynajmniej ja] mamy się dobrze. A rząd ma tu do tego tyle, że jeśli będzie wiedział że zrobicie wszystko by się 'uratować' to będzie mógł wami manipulować (jeszcze bardziej niż robi to do tej pory).
mikroos, 21 sierpnia 2008, 11:19
Mamy się dobrze? Coraz dłuższa średnia długość życia jest wyłącznie zasługą rozwoju medycyny, ale na pewno nie czystszego środowiska. Chorujemy coraz częściej, a ołów ma zadziwiające zdolności akumulacji w organizmie - nic dziwnego, że objawy pojawiają się dopiero po pewnym czasie.
Poza tym gdybyś na chwilę odstawił(a) na półkę to lewackie krzykactwo zauważył(a)byś może, że przytaczaną opinię wygłosił naukowiec, nie polityk. Jedni z drugimi wbrew pozorom bardzo się nie lubią.
Nonconformist, 21 sierpnia 2008, 11:45
To ze krytykuję rząd i go nie popieram nie oznacza że jestem lewakiem (lewaczką) choć przyznam że może to zajeżdżać trochę jakąś anarchią. Jednak zapewniam Cię że na pewno jest mi bliżej na prawą stronę (mogłeś to wywnioskować chociażby z odniesienia się do planów Bożych)... no ale biorąc pod uwagę że cała ta różowo czerwona komunistyczna śmietanka uważa się za PRAWICĘ to mogę Ci wybaczyć pomyłkę.
Owszem, wiem że te opinie wygłaszają naukowcy, nie zmienia to jednak faktu, że uważam iż są oni jednym z trybików Systemu i im nie wierzę.
mikroos, 21 sierpnia 2008, 11:57
Oczywiście, masz prawo wierzyć tylko sobie. Najlepiej w ogóle zlikwidować prawo i jakiekolwiek przepisy o ochronie środowiska, bo służą wyłacznie ograniczeniu ludzkiej wolności. Przecież wszyscy widzimy w telewizji, jaki piękny jest pekiński smog o poranku.
syzu, 21 sierpnia 2008, 11:59
Wiec przestań marnować energię na coś, na co nie umiesz zasiać choćby jednego ziarnka żeby cokolwiek zmienić. Użalanie zostaw w konfesjonale i idź popływać a zobaczysz, że ten Twój cały system będzie lepszy niż wydawało Ci się to wcześniej. Skieruj energię na to, co rzeczywiście zależy od Ciebie. Popracuj nad myśleniem globalnym. Życzę miłego dnia.
syzu, 21 sierpnia 2008, 12:12
Gdybym usunął z płuc wszystkich mieszkańców Pekinu węgiel spokojnie udałoby się uzbierać 10kg paczkę brykietu potrzebnego na grilla
Gość macintosh, 21 sierpnia 2008, 20:02
Nonconformist:
1) uogólniasz
2) ----"-----, również przynależność do określonej gru(p)y (rozmówcę + siebie)
3) mikroos nie myli rządu z naukowcem
4) jako nonconformist posługujesz się się stwierdzeniami streotypowymi - hipokryzja, brak własnego zdania
5) pokaż mi badania upoważniajaće twoje stwierdzenia do zaliczenia jako prawdziwe
6) definicja lewackiego krzykactwa : bez argumentów, wrzucanie wszystkich do jednego worka, który odróżnia Cię od Ciebie jako jednostki
*) oboje nie zdefiniowaliście na wstępie(precyzyjnie) pojęć którymi sie posługujecie - automatycznie w takich sytuacjach pojawia się "mowa nienawiści"
(mimo woli i świadmości rozmówców)
Sebaci, 21 sierpnia 2008, 21:34
Nie bądżmy głupi.
Jakoś nie widzę, by z Helu uciekali. I ja także śpię spokojnie.
A co ma piernik do wiatraka?
O tej teorii spiskowej nie słyszałem. Za to słyszałem inne, np. że jeśli czegoś nie zrobimy, to nas zaleje... albo że umrzemy z przegrzania...
Popieram. A raportami takich organizacji jak IPCC to można się co najwyżej podcierać.
Być może składa się wiele czynników, ale jedne są kluczowe, a inne mają marginalny wpływ.
Ja nie mam nic przeciwko ochronie środowiska. Myślę, że Nonconformist również. Ale nienawidzę głupawej ekologicznej propagandy (vide Greenpeace) i ględzenia psełdoelit politycznych o potrzebie ratowania świata, wprowadzania restrykcji. Ta ekologiczna propaganda staje się narzędziem władz, którzy mogą wprowadzać nowe ograniczenia, hamować rozwój przemysłu (i w ogóle rozwój), przy okazji odmóżdżać społeczełstwo (coby się nie buntowało), poniekąd ograniczać wolność.
Dobrze by było, gdyby jacyś naukowcy sprawdzili stopień zanieczyszczenia Ziemii za czasów prehistorycznych. Pewnie by się okazało, że było mniejsze niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat. Ci najbardziej radykalni ekolodzy zapewne opowiedzieliby się za porzuceniem dorobku ludzkości i powróceniem do jaskiń. Bylibyśmy zdrowsi, bo nie musielibyśmy wdychać tych wszystkich zanieczyszczeń, poza tym znacząco zwiększyłaby się aktywność fizyczna i nikt nie musiałby martwic się o Matkę Naturę. A ta z kolei byłaby zachwycona...
Gość tymeknafali, 21 sierpnia 2008, 23:47
Ja powiem... wszystko z umiarkowaniem i odróżniając. Nie sztuka jest wrócić do jaskiń i żyć jak jaskiniowcy. Ale również nie sztuką jest wszystko rozpieprzyć. Zadbać o oczyszczanie powietrza, nie niszczyć tego co mamy. Po prostu zainwestować w czystszą energię. Ograniczyć ilość samochodów. Oczywiście ogrom ludzi ma wcale nieblisko do pracy, ale to nie znaczy że do sklepu 500 metrów od domu mają się samochodem wybierać. Jeżeli blisko od pracy do domu maja, to rower (tak powiedzmy do 10 km).
Poza tym ograniczyć Chińczyków powinno się. Czytaj: dać energię atomową (elektrownie).
Green Peace... medialne pieski, fanatycy, pazerni na pieniądze i władze. Zero ideowości, przynajmniej w Polsce. Miałem okazje się osobiście przekonać. NIE POLECAM!
szpaku, 22 sierpnia 2008, 00:29
fakt greenpeace to krzykacze którzy mają tylko górnolotne chasła, swego rodzaju ekologiczni terroryści.
tak naprawdę to chyba mało kto wie czym jest ekologia, jaki jest przedmiot jej zainteresowań.
Nie można zrezygnować z rozwoju dla ochrony środowiska ale nie można też zrezygnować z ochrony środowiska dla rozwoju gospodarczego. kluczem jest polityka zrównoważonego rozwoju , w którym bierze się pod uwagę zarówno potrzeby gospodarcze jak i potrzebę ochrony środowiska naturalnego, są z tego wymierne korzyści dla obu stron. rozwijać sie owszem, iśc do przodu jak najbardziej, ale w zgodzie z przyrodą, nie po najniższych kosztach, bo to się na dłuższą mętę nie opłaci. człowiek jest częścią środowiska czy mu się to podoba czy nie, i nigdy się od niego nie uniezależni, jeśli je zdewastuje... sam się wyprowadzi, ale co jeśli już nie będzie miał gdzie się przenosić. najprosciej sobie tłumaczyć że problem zanieczyszczenia nie istnieje, że w 18 wieku było gorzej, że do końca nie wiadomo czym spowodowany jest efekt cieplarniany... itd. pojawiły się głosy na forum że nie ma dowodów na związek między wzrostem stężenia CO2, a efektem cieplarnianym, a czy w takim razie ktoś mi może przedstawić dowód na to że wzrost stężenia Co2 nie przyczynia się do efektu cieplarnianego?
nie wiem kto to powiedział... ale to cholernie mądre zdanie
"Nie odziedziczyliśmy Ziemi od naszych rodziców, tylko wypożyczyliśmy od naszych dzieci"
i tylko od każdego z nas zależy w jakim stanie ją dalej przekażemy. ja bym chciał żeby moje dzieci lub wnuki miały możliwość zobaczyć górę lodową, albo lodowiec na biegunie północnym,
parę tygodni temu czytałem w National Geographic raport na temat pokrywy lodowej na biegunie północnym szacuje się że jeszcze kilka lat i zniknie zupełnie (kilka - poniżej 10) ale dokładnie nie pamiętam a kolega podwędził mi ten numer do domu więc nie mogę podać numeru
nie oczekuję od nikogo nie wiadomo jakich działań. chodzi mi jedynie o to by każdy zdał sobie sprawę że naprawdę nie jest dobrze. Tu nie chodzi o politykę tu chodzi o nas...
Gość tymeknafali, 22 sierpnia 2008, 00:35
Stare, indiańskie powiedzenie. Ja się podpisuję pod wszystkim co napisałeś szpaku, przecież tu chodzi o nas, o przyszłość naszych dzieci, a obecnie naszą. Zrównoważony rozwój, mądra gospodarka a nie rabunkowa, czysta energia (np. atomowa).
Sebaci, 22 sierpnia 2008, 01:51
Cofanie się jak nic. We Francji na przykład wymyślili, że będą zwiększać cenę samochodów, które emitują dużo co2 i obniżać cenę tych, które co2 emitują mało... Ale znam lepsze rozwiązanie: przesiądźmy się wszyscy na rowery!
Jak to dać? Niech sami sobie zbudują. A czy będą chcieli? Nam (zachodowi) już wara od tego!
Ale to ci niby spece od klimatu stawiają tezę, że efekt cieplarniany jest wynikiem zwiększonej ilości CO2 w atmosferze. A tezy wypadałoby poprzeć odpowiednimi dowodami. A skoro nie ma przekonujących dowodów, to mam prawo w to nie wierzyć. Pomyśl, kogo powinieneś zapytać o dowody. Bo równie dobrze ja mogę wymyślić coś bzdurnego, czego nie będę mógł udowodnić, a moi zwolennicy będą zadawać sceptykom pytania "a czy możecie mi przedstawić dowód, że tak nie jest?").
A czapa lodowa na marsie się nie kurczy? Otóż musicie sobie uzmysłowić, że ocieplenie nie występuje tylko na Ziemi, ale w ogóle w układzie słonecznym. Ale co tam, wierzmy bablaniu i stwarzajmy limity co2.
A tak w ogóle, nikt jakoś nie mówi o ograczaniu emisji pary wodnej, która ma nieporównywalnie większe znaczenie w ociepleniu klimatu niż co2. Ale to już byłby istny paradoks - trzeba by było wówczas powycinać lasy No i zrezygnować z elektrowni atomowych...
A wtedy nas zaleje? ;D
mikroos, 22 sierpnia 2008, 06:51
A czy udowodnisz mi, że noszenie butów w rozmiarze 42 w czwartkowe popołudnie nie powoduje efektu cieplarnianego najbardziej z wszystkich możliwych czynników? Jeżeli nie, to może powinniśmy tego zakazać? Innymi słowy: dowód jest szczególnie potrzebny wtedy, gdy chcesz wpływać na czyjeś zachowanie. Ale generalnie zgadzam się z tym postem, tylko ten pojedynczy argument jakoś mi nie podchodzi.
Sebaci - zgadzam się z argumentem dot. pary wodnej, ale tylko częściowo. Problem jest taki, że para powstaje w wyniku parowania (głębokie to było, co? :> ), a CO2 w wyniku spalania. Ergo: para i tak powstanie przy określonej średniej temperaturze na Ziemi zgodnie z zasadami termodynamiki. Wytwarzaniu CO2 można zapobiegać lub aktywnie dążyć do jego zmniejszenia.
Tyle ode mnie na teraz