Powietrze zabija setki tysięcy dzieci
Z najnowszego raportu UNICEF-u dowiadujemy się, że około 2 miliardów dzieci na świecie oddycha nadmiernie zanieczyszczonym powietrzem. Co trzecie z nich mieszka w północnych Indiach i sąsiadujących krajach.
Spośród wspomnianych 2 miliardów aż 300 milionów ma do czynienia z powietrzem, w którym ilość zanieczyszczeń co najmniej 6-krotnie przekracza normy WHO. Dzieci są szczególnie narażone na oddziaływanie zanieczyszczeń z powietrza. Oddychają szybciej, wchłaniają więc - w porównaniu do wagi ciała - więcej powietrza niż dorośli. A wraz z nim, stosunkowo więcej zanieczyszczeń. Tymczasem ich organizmy wciąż się rozwijają i nie są w stanie bronić się równie skutecznie co organizmy dorosłych.
Szczególnie dramatyczna sytuacja panuje w Indiach. W stolicy tego kraju, New Delhi, jeszcze przed festiwalem Diwali notuje się stężenie pyłów zawieszonych PM 2.5 rzędu 300 mikrogramów na metr sześcienny. Po Diwali, w czasie którego powszechnie wykorzystuje się fajerwerki, stężenie PM 2.5 rośnie do 900 mikrogramów. To 90-krotnie więcej niż normy WHO, które ostrzegają przed poziomem rzędu 10 mcg/m3.
Każdej zimy zanieczyszczenie znacząco rośnie - mówi Anumita Roy Chowdhury, dyrektor organizacji Centre for Science and Environment. Według niektórych badań nawet 33% dzieci mieszkających z New Delhi ma uszkodzone płuca i cierpi na astmę. To katastrofa zdrowotna - dodaje Chowdhury.
UNESCO ocenia, że każdego roku na całym świecie z powodu zanieczyszczeń powietrza umiera 600 000 dzieci przed 5. rokiem życia. Kolejne miliony cierpią na choroby układu oddechowego, które osłabiają ich odporność oraz wpływają na ich rozwój fizyczny i umysłowy - mówi dyrektor UNICEF-u Anthony Lake.
Na świecie żyje 2,26 miliarda dzieci, a 2 miliardy z nich oddychają powietrzem, które jest niebezpieczne dla zdrowia. Najwięcej z nich, bo 620 milionów, zamieszkuje Azję Południową. Kolejnych 520 milionów ofiar zatrutego powietrza zamieszkuje Afrykę, a 450 milionów mieszka w Azji Wschodniej, głównie w Chinach.
Komentarze (4)
Gość Astro, 31 października 2016, 14:11
(nie bardzo rozumiem mcg/m3, ale zakładam, że autorowi chodziło o µg/m3)
No i teraz brutalnie, z punktu widzenia ewolucji. Czy to nie Indie właśnie są głównym dostawcą genów dla przyszłych pokoleń? Ci, co przeżyją, dadzą radę.
My, Europejczycy, z pewnością nie. Takie tam wychuchane truchła…
tempik, 1 listopada 2016, 19:25
I to jest argument za tym że każda cywilizacja musi upaść bo rozwój powoduje psucie DNA. Ale to pewnie kiedyś się zmieni, kiedy uniezależnimy się od ewolucji naturalnej.
darekp, 1 listopada 2016, 19:55
Ja tam nie wiem, jak to jest z tą ewolucją homo sapiens. Kiedyś przyszło mi do głowy - pod przeczytaniu marzeń Thikima o trwających wiele tysięcy lat lotów kosmicznych do innych gwiazd - że może by warto wyhodować jakąś odmianę człowieka mającą mniejsze wymagania np. w zakresie pokarmu. I wtedy uświadomiłem sobie, że przecież od tysięcy lat mamy miliony ochotników robiących podchody do monodiety składającej się z wodnego roztworu C2H5OH. I że jakoś - mimo tych tysięcy lat podejmowanych z rzekłbym bardzo dużym zaangażowaniem prób - postępów nie widać. To prawie jak u Lema, gdy, w jednym z opowiadań, próbowano wymusić powtórne przystosowanie się do życia w wodzie.
thikim, 1 listopada 2016, 20:27
Musiałem to w jakimś innym temacie pisać. Zatem C2H5OH + nikotyna + osoby genetycznie kompatybilne z powyższymi do rakiety i w p***u
Z DNA to nie tak łatwo z tym zepsuciem. Czym konkretnie różni się DNA osoby chodzące w miękkich szatach ( I w. n. e.) od osoby nocującej na pustyni (też I w. n. e.)
Tu chodzi raczej o brak treningu niż psucie DNA.