Szczęśliwa rybka zwalcza anemię
Gdy okazało się, że nie ma sposobu na to, by przekonać cierpiące na niedobory żelaza kobiety żyjące w głębi kambodżańskiej dżungli, żeby wrzuciły podczas gotowania do garnka garść opiłków żelaza, Chris Charles z University of Guelph wpadł na genialny w swej prostocie pomysł. Nadał żelazu postać rybki z lokalnej rzeki, która wg tutejszych mieszkańców, przynosi szczęście.
Podczas pobytu w Azji młody Kanadyjczyk współpracował z dwoma naukowcami z kambodżańskiego oddziału International Development Research Centre (IDRC). Ponieważ zespół obcował z najbiedniejszymi z biednych, których nie było stać na czerwone mięso, suplementy żelaza czy zamianę garnków na żelazne, trzeba było zorganizować burzę mózgów. Wiadomo było, że garść ohydnego metalu się nie sprawdzi, musieliśmy więc zaproponować coś bardziej atrakcyjnego. Stanęliśmy przed wyzwaniem z zakresu marketingu społecznego.
Żelazne kółko nie spodobało się kobietom, podobnie zresztą jak kwiat lotosu. Strzałem w dziesiątkę okazała się dopiero rybka z lokalnej rzeki. Panie chętnie wrzucały ją do garnków i w następnych miesiącach poziom żelaza u mieszkańców wioski zaczął się podnosić, odganiając widmo anemii.
Rybki mają od 7,5 do 10 cm. Są więc na tyle małe, by nie przeszkadzały w mieszaniu potrawy, a jednocześnie na tyle duże, by zaspokoić ok. 75% dziennego zapotrzebowania na żelazo. Kanadyjczycy znaleźli rzemieślnika, który wykonuje rybkę za 1,5 dolara. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że pojedyncza sztuka może posłużyć nawet przez 3 lata.
Prosty pomysł pomógł nie tylko Kambodżanom. Dzięki niemu Charles zostanie wkrótce doktorem. Nauczył się też pobierać krew od osoby siedzącej w chybotliwym kanu i zaraził się dengą. A wszystko zaczęło się od niewinnego wyjazdu wakacyjnego...
Komentarze (4)
mikroos, 25 listopada 2011, 12:43
W tej sytuacji zaczęło mnie ciekawić, ile żelaza "wycieka" ze ścianek zwykłego stalowego garnka podczas gotowania obiadu.
Anna Błońska, 25 listopada 2011, 12:53
No właśnie. Nie sądziłam, że w ten sposób można znacząco zmienić poziom żelaza. Chociaż w kontekście doniesień o zatruwaniu rzymskich patrycjuszy ołowiem z rur można by się zastanawiać...
Chyba też sobie coś wrzucę do garnka
waldi888231200, 25 listopada 2011, 17:46
a mnie babcia mówiła że obite z emalii garnki należy wyrzucić.
romero, 25 listopada 2011, 18:16
Wiem, że to tak ładnie poetycko mówić "żelazo": "wagony do niej podoczepiali. wielkie i ciężkie, z żelaza, stali" często jako synonim właśnie słowa "stal"
Niemniej wszędzie tam w tekście powinno być słowo "stal" bo nie sądze by w Kambodży produkowało się "żelazo armco". Czyli, stal składającą się z samego żelaza z bardzo małą ilością zanieczyszczeń - 99,9X % żelaza, z której robi się świetne transformatory z minimalną histerezą.
A tak z ciekawości, wie kto czy garnki ze stali nierdzewnej też będą miały właściwości antyanemiczne, bo coś mi się wydaje że nie. Nie zauważyłem wypłukiwania z nich żelaza. To działa chyba tylko w takich garkach jak u babci Waldiego.