Organiczne nie znaczy zdrowsze
Naukowcy z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej opublikowali wyniki badań pod tytułem: Porównanie składników odżywczych i innych substancji w żywności organicznej i produkowanej metodami konwencjonalnymi: przegląd literatury. Wzięli pod uwagę dane ze 162 artykułów naukowych opublikowanych pomiędzy 1 styczniem 1958 a 29 lutego 2008 roku.
Znaleźli w nich dane z 3558 badań porównawczych na temat zawartości składników odżywczych i innych substancji w żywności organicznej i konwencjonalnej. Przeglądane artykuły najpierw zbadano pod kątem ich jakości. Wzięto pod uwagę jakość wykonanych badań, jasne wnioski, analizowane składniki odżywcze, wykorzystane metody laboratoryjne i statystyczne oraz definicję tego, co uznano za żywność organiczną. Uczeni uznali, że 55 artykułów spełnia wszystkie wyznaczone kryteria.
Po przejrzeniu wszystkich artykułów stwierdzili, że nie ma żadnego dowodu na to, by uznać, że w roślinach produkowanych metodami organicznymi i konwencjonalnymi istnieją różnice w ilości witaminy C, wapnia, fosforu, potasu, miedzi, żelaza, manganu, popiołu, białek, sodu, siarki, beta-karotenu, kwasowości, azotanów i nieprzyswajalnych węglowodorów. Zauważono natomiast znaczne różnice w poziomie niektórych minerałów (azotu było więcej w roślinach konwencjonalnych, a magnezu i cynku w organicznych), fitochemikaliów (związków fenolowych i flawonoidów było więcej w roślinach organicznych) oraz cukrów (więcej w organicznych).
Gdy natomiast wzięto pod uwagę tylko artykuły, które spełniły założone wcześniej standardy, to znaczące różnice znaleziono jedynie w poziomie azotu (więcej w roślinach konwencjonalnych), fosforu (więcej w organicznych) i kwasowości (większa w organicznych).
Badania nad produktami zwierzęcymi (mięso, jaja, mleko i przetwory mleczne) były prowadzone na bardziej ograniczonej próbie. Niezależnie od jakości badań, nie zauważono żadnych różnic w ilości nasyconych kwasów tłuszczowych, jednonasyconych kwasów tłuszczowych, wielonienasyconych kwasów tłuszczowych szeregów n-3 i n-6, tłuszczów, azotu i popiołu. Znaczące różnice znaleziono w niektórych wielonienasyconych kwasach tłuszczowych, kwasach tłuszczowych trans i innych kwasach tłuszczowych, których poziomy były wyższe w żywności pochodzącej od zwierząt hodowanych w sposób organiczny. Jednak gdy pod uwagę wzięto jedynie wyniki badań wysokiej jakości, okazało się, że tylko poziom azotu był wyższy w zwierzęcej żywności organicznej.
Uczeni doszli do wniosku, że wartość odżywcza produktów roślinnych i zwierzęcych z gospodarstw organicznych i konwencjonalnych jest porównywalna. Występujące różnice najprawdopodobniej biorą się z jakości gleby oraz metod przetwarzania żywności, a nie sposobu jej produkcji. Nie znaleziono też dowodów na to, by spożywanie żywności organicznej w tych przypadkach, gdzie zawiera ona więcej składników odżywczych, przynosiło korzyści zdrowiu konsumenta. Nie można więc stwierdzić, że zauważone różnice mają jakiekolwiek znaczenie.
Uczeni podkreślają jednocześnie, że opierali się jedynie na dostępnych badaniach, których nie było zbyt wiele.
Szczegóły raportu zostały udostępnione w Sieci [PDF].
Komentarze (13)
Przemek Kobel, 30 lipca 2009, 14:30
Mnie interesowałoby stężenie różnych ciekawych substancji, a nie sam azot czy fosfor. Na przykład śladów spalin, pestycydów, metali ciężkich, słynnego jodu w pomidorach...
Co ciekawe, to już kolejne takie badanie - wcześniej ktoś twierdził, że tanie jedzonko z hipermarketów jest lepsze niż nic, bo tanie i jest.
Douger, 30 lipca 2009, 16:04
Ciekawe co powoduje więc, że jajko lub mięso od zwierząt chowanych "naturalnie" różni się od tych z wielkich ferm?
mikroos, 30 lipca 2009, 18:52
Czym się różni? Chyba tylko działaniem efektu placebo Żeby nie szukać daleko, niedawno na SGGW robiono test konsumencki, w którym 90% osób wybrało wędlinę "nowoczesną" jako smaczniejszą od przygotowywanej metodami tradycyjnymi, bez dodatków chemicznych.
Jedyna prawdziwa różnica to kwestia przetwarzania i przechowywania, ale to już nie wynika z samego procesu produkcji, ale przeróbki, więc tak naprawdę nie surowiec jest winny, ale sposób przetwarzania.
marximus, 30 lipca 2009, 22:25
po pierwsze badanie kompletnie chybione, bezsensowne i mijające się za głównym założeniem żywności organicznej.
kupuje nie po to organiczne żeby mieć więcej białka czy magnezu, kupuje żeby nie było wielu, wielu szkodliwych pierwiastków i związków chemicznych którymi są faszerowane produkty nie organiczne od pisklęcia i nasionka. oczywiście wszystkie te związki, nawozy, ulepszacze, antybiotyki, hormony itp itd stosowane dzisiaj w produkcji fabrycznej żywności są DZISIAJ, UZNAWANE za bezpieczne. nad wieloma nie było długoterminowych badań bo i są krótko obecne, z wielom specyfikami będzie tak jak z azbestem.
wole jeść jajko z mniejszą ilością białka ale niepodsypywane chemią.
a jak ktoś nie czuje różnicy między tą domową szynką a papką , ponaszczykiwaną chemią, wysoko przetworzoną,wytrzepaną w maselnicy, podsypaną kilogramami polepszaczy, sztucznych aromatów - czyli sztucznych smaków, to już jego problem że jest tak naiwny i da się nabierać chemikom z zakładów mięsnych. niestety naszy zmysły smaku i powonienia są już dobrze poznane i chemicy spożywczy potrafią je doskonale oszukiwać. wiec już tylko od nas zależy czy będziemy jedli papier toaletowy konkretnie przyprawiony chemią czy okopconą szyne z wędzarnika.
Szaman, 31 lipca 2009, 09:22
Porównajcie jajko zwykłej wiejskiej kury ze zwykłego kurnika karmionej zwykłym ziarnem i skorupkami własnych jaj, z jajem kupionym w sklepie. Gołym okiem widać różnice, a co dopiero w smaku. Nie trzeba do tego żadnych badań
CzarnaWdowa, 31 lipca 2009, 21:26
badanie zapewne zostało przeprowadzone szczegółowo jeśli chodzi o porównanie składników odżywczych ale co do "innych substancji" mam już duże wątpliwości .....
zgadzam się całkowicie z Szaman-em bo na szczęście mam dostęp do (tzw hodowli ekologicznej) gdzie głupia szyneczka pochodząc wprost od świni ma ok 1.2 kg a robiona na własny użytek podnosi się do 1.4 kg a nie na dzień dobry w markecie waga surowej wynosi 2Kg a chcąc kupić już "wędzoną" w całości jakieś 3 kg różnica nie tylko w wadze ale i dodatkach jest jak dla mnie bardzo znacząca bo smak jak juz ktoś wcześniej napisał można uzyskać prawie identyczny >
mikroos, 1 sierpnia 2009, 10:45
Taaa, chciałbym zobaczyć, jak te Wasze superczułe podniebienia odróżniają jajko wiejskie od fermowego w ślepej próbie ;D
Nie wspomnę już o tym, że jaja fermowe zawierają znacznie więcej beta-karotenu (dodawanego umyślnie w celu podbarwienia zółtka), który jest prekursorem witaminy A.
CzarnaWdowa, 1 sierpnia 2009, 19:17
jajko jajkiem ,szynka szynką , kiełbasa kiełbasą itp itd nie tyle chodzi o sam smak ale o to czym się karmi zwierzęta wiadomo nie od dziś że substancje pochodzącą z żywności odkładają się w mniejszym lub większym stopniu w organizmie .....
Jeżeli masz jakąkolwiek rodzinę na wsi i hoduje ona na własny użytek jakikolwiek żywiec to podpytaj czym go karmi a co dają pozostałym zwierzakom które idą na sprzedaż
mi w zupełności wystarczyła jedna rozmowa a w zasadzie przy każdym "biciu świni" słyszy się to samo
mikroos, 1 sierpnia 2009, 19:29
Ale ja mówię o czymś zupelnie innym:
Co jest jedną wielką bzdurą W ślepej próbie 99% populacji nie zauważyłoby różnicy między jajkiem wiejskim i fermowym. Wszyscy rzucają puste hasła, a jak przychodzi co do czego, większość okazuje się ofiarami efektu placebo.
CzarnaWdowa, 1 sierpnia 2009, 23:59
jeśli dobrze nie przeczytasz etykietki to nawet nie zauważysz że zajadasz się ścięgnami , chrząstkami itp ukrytymi pod zręczną nazwą "inne dodatki" nie sposób tego stwierdzić a najśmieszniejsze jest to że większość społeczeństwa ma nawyk wiązania ceny z jakością
mikroos, 2 sierpnia 2009, 00:07
Nie musisz mnie pouczać, naprawdę
CzarnaWdowa, 2 sierpnia 2009, 00:29
już tak mam że muszę wypowiedzieć to co myślę na określony temat ale do pouczania kogokolwiek to jeszcze wiele mi brakuje
Szaman, 3 sierpnia 2009, 08:39
Ja przekonany ze mama kupila wiejskie jajka podalem je swojej dziewczynie ktora zawsze od babci dostaje jajka i sprzeczala sie ze mna ze to sa z fermy, ale nie wierzylem jej. Potem okazalo sie ze pani od ktorej jajka pochodzily kupowala je z fermy. To naprawde widac golym okiem, szczegolnie po kolorze zoltka.