Microsoft chce przejąć AMD?
Serwis FUDzilla, powołując się na anonimowe źródła w przemyśle donosi, że Microsoft jest poważnie zainteresowany przejęciem AMD. Koncern z Redmond ma spore zapasy gotówki, a AMD nie wiedzie się ostatnio najlepiej. Produkty półprzewodnikowego przedsiębiorstwa nie są zbyt konkurencyjne. Obecnie cała nadzieja firmy opiera się na nowym rdzeniu Zen. Jeśli i on nie przyciągnie klientów, firma może znaleźć się w poważnych kłopotach.
Można się zastanawiać, po co Microsoftowi firma projektująca układy scalone. Odpowiedzią jest tutaj Xbox. Dzięki przejęciu AMD koncern kierowany przez Nadellę miałby całkowitą kontrolę nad rozwojem układów scalonych dla przyszłych wersji swojej konsoli, mógłby też kontrolować rozwój procesorów graficznych i za ich pomocą promować swoje kolejne rozwiązania z rodziny DirectX. Po ewentualnym przejęciu przez Microsoft projektowane przez AMD procesory lepiej spełniałyby wymagania firmy odnośnie ich stosowania w tablecie Surface. Nie można też zapominać, że AMD działa na rynku serwerowym, na którym mocną pozycję ma również firma założona przez Gatesa.
Nie można też wykluczyć, że jedynym ratunkiem dla AMD okaże się podzielenie firmy i sprzedaż niektórych jej części, np. wydziału zajmującego się procesorami graficznymi.
Pojawiają się nawet informacje,że przejęciem AMD jest zainteresowany Intel. O ile jeszcze kilka lat temu byłoby to niemożliwe, to obecnie Intel ma na rynku półprzewodników silną konkurencję ze strony Apple'a, Samsunga i wielu innych firm, zatem trudno byłoby urzędom zablokować taką fuzję argumentem o monopolistycznej pozycji Intela.
Komentarze (1)
Przemek Kobel, 14 września 2015, 16:00
Gdyby do tego doszło (a chyba wszyscy pamiętają, czym się kończy przejmowanie przez MS), to dość łatwo zgadnąć, jak będzie wyglądała ewolucja procesorów obecnie wiodącej konkurencji. Śladowe modyfikacje sprzętu i szaleństwo w cennikach. Z drugiej strony, AMD nie pomogło sytuacji, skoro ich odpowiedzią na szybkie i energooszczędne CPU były kości może i nienajgorsze, może i nienajdroższe, ale wciągające setki watów. Już nawet panowie od literki 'i' nie musieli tak bardzo polegać na swych siejących trwogę departamentach handowym i PR.
To wszystko oczywiście ma znaczenie, o ile ktoś się jeszcze przejmuje wydajnością komputerów stacjonarnych i czasem życia baterii w laptopach.