ATLAS nad ATLAS-em
Amerykanin Josef Kristofoletti jest prawdziwym miłośnikiem detektora ATLAS w akceleratorze cząstek LHC. Po raz pierwszy namalował go w 2008 r. na ścianie Centrum Sztuki Współczesnej Redux w Charleston. Później, poproszony przez CERN, zaczął tworzyć mural z ATLAS-em tuż nad ATLAS-em.
Artysta z zacięciem naukowym miał okazję zwiedzić fascynujący go przybytek. Jak tłumaczy, inspiruje się muralami z renesansu. Wtedy większość z nich przedstawiała sceny religijno-mitologiczne. Kiedy myślę o LHC, zawsze kojarzy mi się z [...] katedrą nauki. Dlatego też stwierdziłem, że moje dzieło może być współczesną wersją renesansowych malatur.
Kolorowy ATLAS powstał na ścianie pomieszczenia kontrolnego. Prawdziwy detektor znajduje się pod spodem. Mural ma wielkość 2/3 urządzenia. Pracując na platformie podnośnika, Kristofoletti cały czas konsultował się z naukowcami. Najtrudniejszym elementem przedsięwzięcia było lekkie przesunięcie perspektywy. Lewa część detektora wydaje się znajdować bliżej niż prawa. Amerykanin przyznaje, że dużo przyjemności sprawiło mu uwiecznienie sygnatury bozonu Higgsa, bo to ślad czegoś niewidzialnego. Wg Amerykanina, projekt CERN-u ma większe znaczenie niż lądowanie na Księżycu, może bowiem pomóc w znalezieniu odpowiedzi na wiele egzystencjalnych pytań, np. skąd pochodzimy czy co to znaczy być człowiekiem.
Choć Kristofoletti zaczął realizować zlecenie w 2010 r., dopiero niedawno opublikował dokumentujący to film poklatkowy. W świetle ostatnich zdarzeń i anonsów przesunięcie daty premiery przestaje jednak dziwić.
Komentarze (0)