Wolność słowa to również prawo do cenzurowania
Amerykański sąd uznał, że chińska wyszukiwarka Baidu nie łamie prawa cenzurując informacje o prodemokratycznych inicjatywach. Pozew przeciwko Baidu wniosło w 2011 roku ośmiu działaczy społecznych z Nowego Jorku. Ich zdaniem wyszukiwarka łamie amerykańskie przepisy chroniące wolność wypowiedzi. Ocenzurowane wyniki widzą nie tylko mieszkańcy Państwa Środka, ale również np. osoby z Nowego Jorku korzystające z Baidu.
Sędzia Jesse Furman z Sądu Okręgowego dla Południowego Dystrykty Nowego Jorku uznał jednak, że nakazywanie Baidu, by pokazywał w wynikach wyszukiwania informacje o prodemokratycznych inicjatywach byłoby przekroczeniem amerykańskich przepisów dotyczących wolności wypowiedzi. Furman porównał działania Baidu z wyborem przez gazetę treści, które chce opublikować.
Pierwsza Poprawka daje Baidu prawo do opowiedzenia się po stronie innego systemu niż system demokratyczny (w Chinach czy gdziekolwiek indziej), tak samo jak daje powodom prawo do opowiedzenia się po stronie demokracji - napisał sędzia w uzasadnieniu wyroku. Furman dodał, że Baidu nie blokuje Amerykanom możliwości wyszukiwania treści prodemokratycznych w innych wyszukiwarkach.
Firma prawnicza reprezentująca chińskie przedsiębiorstwo z zadowoleniem zauważyła, że wyrok to zwycięstwo wolności słowa. Pokazuje on, że nasze sądy chronią prawa wszystkich mediów do wyboru tego, co publikują. Prawa te rozciągają się zarówno na media internetowe, jak i na media drukowane. I w równym stopniu chronią media chińskie, jak i media amerykańskie - stwierdził adwokat Carey Ramos.
Komentarze (9)
wilk, 30 marca 2014, 00:52
Absurdalna bzdura. Chociaż biorąc pod uwagę kierunek, w którym zmierza Ameryka, to nie jestem szczególnie zdziwiony. Baidu ma prawo do modelowania treści, bo to ich produkt, ale tylko dlatego. Przekładanie tego na wolność do cenzurowania jest idiotyczne. Prawo ma chronić, by działania jednej strony lub zaniechanie tych działań nie powodowały naruszeń wolności lub praw drugiej strony. Cenzura w absolutnie żaden sposób się pod to nie kwalifikuje.
Afordancja, 30 marca 2014, 19:20
No własnie dlatego, na tym polega ich wolność, że mogą ze swoim "produktem" robić, "co chcą".
Ty nazytwasz to cenzurowaniem, oni nazwą to segregowaniem treści. Zawsze jest tak, że nasze jest ok, a ich jest be . Tak zawsze było i tak zawsze będzie. Czy to teraz na Ukrainie każdy ma swoje racje, czy wcześniej w Iraku itp. itp., każdy ma swoje racje, a raczej zawsze mamy ją my jako to było "moja racja jest najmojsza"?
No właśnie i prawo ma ich chronić, aby nikt im nie nakazywał co mają wyświetlać a czego nie pod płaszczykiem wolności słowa
Pomijając czy zgadzam się z cenzuowaniem czy nie (a nie popieram) to jednak wyrok popieram. Otóż nikt mi nie może zabronić robić z moim produktem tego co chcę.(w kontekście wyświetlania treści itd.) A ja nikomu nie bronię korzystać z innych produktów.
Dlatego też dziwiły mnie swojego czasu pozwy googla, że coś tam pozmieniali w systemie wyszukiwania, i teraz oni potracili wpływy, bo wcześniej byli na "pierwszych stronach"(a nie płacili za to) a teraz z tyłu. "Moja wyszukiwarka, sortuję jak chcę".
Astroboy, 30 marca 2014, 19:41
Ktoś postronny mógłby nawet zarzucić Wilkowi stronniczość:
http://kopalniawiedzy.pl/Google-Indie-praktyki-monopolistyczne,19889
Ja potraktuję to inaczej.
wilk, 31 marca 2014, 12:10
Ależ jaką stronniczość? Przecież dokładnie identyczną opinię wyraziłem To produkt Baidu, więc oni ustalają zasady. Druga część mojej wypowiedzi odnosi się do powiązanej, ale z uzasadnieniem wyroku kwestii. Otóż w moim rozumieniu wolności wolność nie jest także wolnością do cenzurowania i takie twierdzenie jest jej naruszeniem. Czyli wracając do analogii z pierwszą częścią - Baidu może tak robić, bo chce lub musi, ale to, że rząd Chin (lub jakiś inny) wymusza takie działania jest już naruszaniem wolności. Mam nadzieję, że rozumiecie.
Afordancja, 31 marca 2014, 13:21
Ja tak do końca nie rozumiem.
Przecież uzasadnienie mówiło właśnie, że mogą "publikować" te treści które są po ich myśli, czyli w sumie ok.
Co do wolności do cenzurowania, to należy uzupełnić, że mają wolność do cenzurowania(lub segregowania treści) swojego produktu. I wtedy wydaje się, że wolność do cenzurowania/redagowania swojego produktu nie jest naruszeniem wolności. Wg. mnie za bardzo skupiasz się na określeniu cenzura, które budzi negatywny wydźwięk. Zamień je na segregacja treści w swoim produkcie i już jest inaczej.
A to inna historia, to jak by wybiega po za jurysdykcję sądów USA, ich wyrok dotyczył tego, sprawy, że Amerykanie też mają cenzurowane jeżeli korzystają z Baidu.
wilk, 31 marca 2014, 14:06
Prawo do czegoś nie implikuje prawa do zabierania tego czegoś.
A także jeśli ja przestałem wysyłać komuś kartki urodzinowe lub nie wspominam o kimś w rozmowach, bo już go nie lubię, to mogę tak zrobić i nie jest to cenzura, ale jeśli każe mi tak zrobić inna osoba lub rząd, to jest już naruszenie wolności (przez tamtą stronę).
Aczkolwiek faktycznie to raczej wina niepoprawnego tytułu (także źródła), że "wolność słowa to również prawo do cenzurowania" i błędnych subiektywnych wniosków redaktorów, niż tego co faktycznie powiedział sędzia.
http://pl.scribd.com/doc/214981183/Zhang-et-al-v-Baidu-Com-Inc-et-al
Astroboy, 31 marca 2014, 15:38
Wilk, jeśli roboczo (http://pl.wikipedia.org/wiki/Cenzura) przyjmiemy, że cenzura to
"świadome wprowadzenie w błąd poprzez selektywny dobór zazwyczaj masowo rozpowszechnianych informacji",
to odnoszę jednak wrażenie, że dopuszczasz cenzurę. Wydaje mi się, że dokonujesz "podziału" na etapie intencji.
wilk, 31 marca 2014, 16:15
Baidu nie ma tutaj zbyt wiele do powiedzenia. Problemem są Chiny.
Astroboy, 31 marca 2014, 16:28
Myślę, że dla Chin problemem jest Europa. Jak to zrobić, by w dłuższej perspektywie Europa nie była źródłem taniej siły roboczej dla chińskich przedsiębiorstw?
Edit: ale masz rację, Chiny są problemem, którego, jak widać, nikt nie chce podjąć.