Naukowiec zawieszony w CERN za... niewłaściwe poglądy
CERN zawiesił współpracę z profesorem fizyki teoretycznej Alessandro Strumią. Także jego macierzysta uczelnia, Uniwersytet w Pizie oraz Europejska Rada ds. Badań Naukowych, która finansuje pracę Strumii, zapowiedziały przeprowadzenie śledztwa.
Alessandro Strumia naraził się... swoimi poglądami na temat płci.
Uczony wystąpił 28 września podczas zorganizowanego przez CERN pierwszego Workshop on High Energy Theory and Gender. Widownia składała się głównie z kobiet. Po wystąpieniu na uczonego posypały się oskarżenia, że jest seksistą. Dwa dni później CERN oświadczył, że ze skutkiem natychmiastowym zawiesza współpracę ze Strumią i rozpoczyna śledztwo ws. wystąpienia. W tym samym oświadczeniu przedstawiciele CERN stwierdzili, że Strumia naruszył kodeks etyczny organizacji, która jest jest miejscem, gdzie każdy jest mile widziany i każdy, niezależnie od pochodzenia, wyznawanych poglądów, płci czy orientacji seksualnej, ma takie same szanse. Z kolei rektor Uniwersytetu w Pizie stwierdził, że dostępne w sieci slajdy z wystąpienia Strumii naruszają fundamentalne wartości uniwersytetu.
Sam uczony w rozmowie z prasą powiedział: mam nadzieję, że CERN będzie chciał ze mną porozmawiać i poinformuje mnie, co nielegalnego było w moim wystąpieniu. Odnosząc się do krytyki w mediach społecznościowych Strumia stwierdził: wierzę, że uczciwa większość ludzi zrozumie, że taka jest prawda i że warto było narazić się na lincz, ale nie poddać się cenzurze.
Co takiego zrobił Strumia? Swoje wystąpienie zaczął od przedstawienia zarzutów, zgodnie z którymi kobiety w nauce są dyskryminowane. Następnie stwierdził, że fizyka nie zależy od narodowości, rasy czy płci, ale jest otwarta po prostu dla ludzi dobrych w tym, co robią. W rzeczywistości fizyka była międzynarodowa, gdy kultura służyła nacjonalizmom, czytamy na jednym e slajdów. Przedstawił też wykresy, z których wynika, że na na wielu polach, takich edukacja, psychologa, nauki humanistyczne czy medycyna istnieje wyraźna przewaga liczby kobiet. W takich dziedzinach jak nauki ścisłe, budownictwo, praca w straży pożarnej czy w kopalniach, widzimy wyraźną przewagę mężczyzn.
Także w CERNie kobiety stanowią mniejszość wśród fizyków czy techników. Ale, zdaniem Strumii, nie jest to przejaw dyskryminacji. Naukowiec przypomniał bowiem paradoks równości płciowej, o którym pisaliśmy. Okazuje się bowiem, że im bardziej w danym kraju przykłada się uwagę do równości płci, tym mniej kobiet studiuje nauki ścisłe. Przedstawił też wyliczenia, z których wynika, że kobiety nie są dyskryminowane jeśli chodzi o liczbę cytowań. Ponadto z jego wyliczeń wynikało, że jeśli chodzi o zatrudnianie kobiet na stanowiskach naukowych, to kobiecie-naukowiec wystarczy mniejsza liczba cytowań, by znaleźć zatrudnienie. Posłużył się tutaj własnym przykładem. Podczas gdy włoski Narodowy Instytut Fizyki Nuklearnej zatrudnił panią Silvię Penati (2130 cytowań) czy panią Annę Ceresole (3231 cytowań), to nie zatrudnił Alessandro Strumii (30785 cytowań).
Dokonał też obliczeń dla całego CERN-u, z których wynika, że przeciętny zatrudniony w nim mężczyzna ma na swoim koncie 1464 cytowania, a pierwszy artykuł w prasie specjalistycznej opublikował w 2008 roku, natomiast przeciętna kobieta ma na koncie 853 cytowania, a pierwszy artykuł opublikowała w 2010 roku.
Największe oburzenie zebranych wywołały jednak słowa, przytaczane często przez prasę, że fizykę wynaleźli i stworzyli mężczyźni. Natomiast kobiety, takie jak Curie zostały powitane w świecie fizycznym po tym, jak pokazały, co potrafią.
Strumia posunął się jednak jeszcze dalej. Stwierdził, że to mężczyźni są obecnie dyskryminowani w nauce. Na poparcie tej tezy przytoczył kilka tytułów prasowych, takich jak Oxford University extends exam times for women's benefit, Italy: free or cheaper university for STEM female students, czy też Scholarships for women. Przypomniał też wciąż obowiązującą międzynarodową Konwencję o Pracy Przymusowej, która przewiduje, że do pracy przymusowej mogą być kierowani tylko mężczyźni.
Pod koniec swojego wystąpienia Strumia stwierdził, że osoby kończące studia na wydziale fizyki są osobami z górnego przedziału IQ. Mężczyźni mają IQ podobne do kobiet, ale standardowe odchylenie jest u nich o około 15% większe, czytamy na slajdzie Strumii. Oznacza to, że wśród mężczyzn jest więcej osób bardzo inteligentnych, ale też więcej osób bardzo mało inteligentnych. Przypomniał też nazwiska kilku mężczyzn, którzy stracili pracę za poglądy oraz, że w 2016 roku CERN został bezpodstawnie oskarżony przez działaczy LGBT o homofobię.
Na ostatnim slajdzie Strumii czytamy: Fizyka nie jest seksistowska i skierowana przeciwko kobietom. Jednak prawda nie jest ważna, gdyż stała się ona częścią wojny, która przyszła do nas z zewnątrz. Nie jest jasne, kto w tej wojnie wygra. PS. Wiele osób mówiło mi, bym nie wygłaszał tego wystąpienia, gdyż jest to niebezpieczne. Jako student napisałem, że że supersymetria w skali elektrosłabej nie działa. I przeżyłem. Mam nadzieję, że znowu się zobaczymy.
Komentarze (55)
Danniello, 3 października 2018, 14:01
Zaraz, zaraz - jeżeli zafałszował jakieś dane to faktycznie powinna być jakaś kara, ale z tego co przeczytałem, to nikt mu nie zarzuca że podał nieprawdziwe dane. Czyli został zwolniony z premedytacją tylko i wyłącznie za poglądy, a nie za to że np. bezpodstawnie kogoś zwolnił bo mu się rasa/płeć pracownika nie spodobała. Teraz wylatuje się za głośne powiedzenie zatrudnimy kogoś z wiedzą i umiejętnościami, bo to jest jest najważniejsze, a nie płeć, rasa czy gatunek (zapewne znajdą się i tacy, co są oburzeni że ich się człowiekiem nazywa). W dodatku podobne poglądy raczej nie są niczym szczególnym - jednakże z hukiem wyrzucają tylko tych co publicznie je wygłoszą. Hipokryzja pełną gębą.
No przepięknie. I ludzie potem się dziwią, że ludzie głosują na Kaczyńskich, Trumpów - w pewnych względach jednak nie bawią się w sztuczną poprawność polityczną.
Ksen, 3 października 2018, 14:03
Ateiści zawsze mieli do Kościoła pretensję za wyrzucanie poza nawias osób, które ośmielały się głosić "nieprawidłowe" poglądy, co miało spowodować "średniowieczną ciemnotę".
Okazuje się, że nauka też jest religią pełną dogmatów.
Jajcenty, 3 października 2018, 14:46
Powodowanie dysonansów poznawczych nigdy nie było bezpieczną zabawą. Sam tytuł tego zdarzenia: Workshop on High Energy Theory and Gender
jest tak absurdalny, że nie wiem skąd założenie, że oni tam po naukę przyszli. Ostatnio, przy okazji afery w jądrze Linuksa, dowiedziałem się, że jestem cis white male POS - świat zmierza ku przepaści. Zaczynam być pewien że jest widzimy zmierzch zachodniej cywilizacji.
thikim, 3 października 2018, 18:47
Nie nauka tylko naukowcy. A dokładniej nie naukowcy tylko kierownicy, którzy podejmują takie a nie inne decyzje kierownicze.
Przekładając na religię:
Nie religia tylko wierzący. A dokładniej nie wierzący tylko kierownicy.
Tak, ale to jest chwilowe i wymuszone sztucznie systemem polityczno-prawnym który każe za pracę i wynagradza za lenistwo.
Raczej niektórzy ludzie się dziwią że większość głosujących wybiera itd.
Bo mnie to np. nie dziwi
No to już posunął się do granic absurdu Jakby powiedział że feministki są dyskryminowane w nauce to by go broniono jako autorytetu
No to już jest trochę niezrozumiałe.
Bo jeśli kobiet jest mniej i jest to przejaw dyskryminacji to władze CERNu powinny zwolnić same siebie za dyskryminację bo to przecież oni odpowiadają za dyskryminację przy przyjęciach. Więc miał rację czy nie miał racji?
nantaniel, 3 października 2018, 19:09
To fizycy w CERN-ie dostają kasę za zajmowanie się fizyką czy genderem? Bo jak fizyką, to po kiego grzyba robił tę prezentację?
KONTO USUNIĘTE, 3 października 2018, 19:42
I Kaczyński i Trump sprytnie zagospodarowali pierwsze 55% krzywej Gaussa rozkładu IQ swych populacji. Żenada.
thikim, 3 października 2018, 20:42
Żenadą jest wyzywanie jakiegoś tam elektoratu bo wygrał. Jak bardzo to antydemokratyczne jest to nie napiszę bo nie jestem demokratą. Ale niektórzy czytający są.
Hmm. Jeśli to prawda a to bardzo duże jeśli
to skąd teraz taka zazdrość o te 55 % wśród przeciwników Kaczyńskiego czy Trumpa.
Zazdrość połączona z jednoczesnym obrażaniem tychże kwalifikowaniem ich w tych 55 %.
Bo jak to świadczy o ludziach którzy błagają żeby na nich głosować jednocześnie mówiąc że głosujący których chcą przekonać są idiotami?
A jak to świadczy o ludziach głosujących na takich ludzi?
O takich kretynizmach jak:
- budżet nie wytrzyma 500 zł na dziecko
-jak wygramy to damy 1000 zł i to na każde dziecko
albo
-trzeba podwyższyć wiek emerytalny
-jak wygramy to obniżymy wiek emerytalny
to litościwie nie powinienem wspominać
Ale mam pytanie: czy jest elektorat który potrafi tak sprzecznych zdań słuchać? Jaki to elektorat na krzywej Gaussa?
KONTO USUNIĘTE, 3 października 2018, 20:55
Jeden inteligentny thikim, nawet jak stanie na uszach, nie obroni swoich współwyznawców:https://www.newsweek.pl/polska/inteligencja-iq-intelekt-prawica-konserwatysci-scena-polityczna/9tkcyvs
radar, 3 października 2018, 22:33
Pewnie się wkurzył bo...
mankomaniak, 3 października 2018, 22:48
Ale on podaje nieprawdziwe dane, tzn. dopasowane do jego poglądów. Bo np. już zapewne nie zacytuje przykładowo tej pracy: http://www.ams.org/notices/201201/rtx120100010p.pdf
Matematyka i fizyka są zbliżone, więc spokojnie można te dane odnieść do obu nauk. I co tu widzimy? Po pierwsze średnia zdolności matematycznych u obu płci jest identyczna niezależnie od kraju. Po drugie odchylenie standardowe u obu grup także się właściwie nie różni wbrew twierdzeniom tego naukowca i innych korwinistów (dobrze to pokazuje Figure 2).
Problem z tymi prawiczkami jest taki, że posługują się przestarzałymi badaniami. W świecie dominacji mężczyzn kobiety mogły faktycznie mieć niższe IQ i zdolności matematyczne. Obecnie to już się zatarło.
Kwestia liczby artykułów, cytowań, nagród itp. to zupełnie oddzielna rzecz. Mężczyźni mają bardziej wnikliwy umysł, są bardziej agresywni, a przez to żądni zwyciężania albo dokonywania odkryć. Nie mogą już polować na zwierzynę, żeby się pochwalić, więc muszą to czymś zastąpić - stąd chęć odkrywania albo rozwiązywania problemów naukowych. Kobiety są nastawione na work-life balance, czyli nie mają takiego nastawienia na podbój, ważniejsza jest dla nich rodzina. Pozostałe kobiety to taki typ męski, sportmenki albo inne babochłopy. W każdym razie to nie ma związku ze zdolnościami umysłowymi.
Wniosek: prawidłowe stanowisko CERN, należało gościa zwolnić za manipulacje w celu udowodnienia swojej tezy.
h4r, 4 października 2018, 09:05
Najpierw piszą, że widownia składała się głównie z kobiet,a później że w CERN kobiety są mniejszością, więc wnioski można wysnuć samemu czy pan miał rację.
tempik, 4 października 2018, 09:13
Nie przesadzaj, dla faceta rodzina jest mniej ważna?
Ja to widzę trochę inaczej. Kobiety maja preferencje i lubią systematyczność i stały postęp małymi kroczkami, a faceci to ryzykanci w gorącej wodzie. Dlatego kobiety świetnie się sprawdzają w kadrze zarządzającej korporacji pnąc się mozolnie po drabinie awansu, sprawdzają się w naukach przyrodniczych/biologicznych gdzie systematycznie trzeba przesiewać tony informacji i materiału(np. badania DNA), a w salonie samochodowym wezmą jakieś oszczędne kombi. Przeciętny facet natomiast z systematycznością ma problem, woli zaryzykować i miesiącami siedzieć nad pustą kartką licząc, że w końcu go oświeci i napisze parę symbolów wzoru za który dostanie Nobla, wybiera nauki gdzie nie ma gwarancji na jakikolwiek sukces, w salonie pewnie też weźmie kombi ale najchętniej porwałby się na jakieś niefunkcjonalne coupe
Ale oczywiści to tylko moje spostrzeżenia, a że system nie jest binarny to każdy widzi to inaczej, i bardzo dobrze.
mankomaniak, 4 października 2018, 09:46
Tak. Rodzina oznacza stabilność. Dla przeciętnego mężczyzny ważniejsze od stabilności jest zdobywanie, wygrywanie, odkrywanie, rozwiązywanie.
To się nie kłóci z tym co napisałem. Ta systematyczność najczęściej przekształca się jednak w stabilność, brak ryzyka. Dlatego najwięcej kobiet pracuje w urzędach państwowych, gdzie liczy się biurokracja i ta systematyczność, ale też brak postępu. Z tego samego powodu większość księgowych to dziś kobiety: zasada ostrożności, ciągłości, rzetelności to właśnie to co reprezentują kobiety, które dobrze się w tym czują i sprawdzają. Ten "kobiecy zawód" dowodzi także, że są tak samo dobre w rachunkach jak mężczyźni.
Generalnie kobiety jako zarządzający się sprawdzają - tak jak piszesz - ale tylko na średnich szczeblach. Na najwyższych szczeblach potrzebni są właśnie mądrzy ryzykanci, wizjonerzy, ludzie kreatywni, często działający na granicy etyki lub prawa - albo... zdrowia, czasami kosztem rodziny. Tacy po prostu osiągają najlepsze wyniki w konkurencyjnym środowisku. Badania, które czytałem, to potwierdzają, że ci pośredni zarządzający to często (coraz częściej) kobiety, ale na najwyższych stanowiskach to mężczyźni i nie ma to nic wspólnego z jakąś dyskryminacją.
Zresztą nie musimy nawet sięgać do badań. Wystarczy spojrzeć na polityków i rozkład mężczyzn i kobiet. Typowy polityk to facet z powodu tych cech, które wymieniłem. Tym bardziej gdy mówimy o szefach partii, nie mówiąc już o prezydentach.
Mariusz Błoński, 4 października 2018, 11:03
Niedawno jakiś zachodni "postępowiec" opublikował tekst, w którym domagał się... skończenia z merytokracją, czyli z zatrudnianiem osób ze względów merytorycznych. Bo ważniejsza jest różnorodność.
A jeśli już o "dyskryminacji" mowa... nikt nie ma pretensji, że w naukach humanistycznych czy przyrodniczych jest przewaga kobiet. Wszyscy rozumieją, że wynika to z różnicy między płciami, ich zainteresowaniami, potrzebami. Tylko nauki ścisłe stanowią problem. Coś mi się widzi, że postępowe feministki tak po cichu w duchu uznają, że faceci są po prostu lepsi i dokonują lepszych wyborów. Dlatego chciałyby wymusić na większej liczbie kobiet, żeby dokonywały wyborów takich, jak mężczyźni.
Warai Otoko, 4 października 2018, 11:46
Chyba wygasły link...
W związku z powyższym nie czytałem przytoczonego artykułu, ale napisałeś, że "matematyka i fizyka są zbliżone" - owszem, ale nie o tym mówi tamten profesor. Profesorzy, z racji zawodu raczej udostępniają źródła przytaczanych danych - więc zakładam, że skądś wziął te dane na temat liczby kobiet - fizyków. Odbiorcy/słuchacze wykładu mogą co najwyżej krytykować wnioski, ale nie dane. Jeśli ten profesor przytoczył dane, że jest mniej kobiet - fizyków to nie możesz zarzucać mu, że fałszuje dane bo zdolności matematyczne u kobiet i mężczyzn są podobne. To są dwa różne pomiary. Możesz co najwyżej kwestionować jego wnioski, które wysnuwa na podstawie tych danych, ponieważ dane które ty przytoczyłeś np. wpływają na te wnioski (ale też nie wiemy co on wnioskował) etc. etc.
Także bez przesady - nie można wyciągać takich konsekwencji wobec kogoś kto wyciągnął jakieś wnioski na podstawie (zakładam) prawdziwych danych. Co innego jeśli dane źródłowe byłby sfałszowane (przez niego). Problem polega właśnie na ograniczaniu wolności słowa, czyli na nowoczesnym obskurantyzmie. Poprawność polityczna i lobbing różnych grup zasłaniają i naginają prawdę.
Tak samo, jeśli ktoś poda dane, że np. "Czarni" w USA mają średnią ocen w szkole niższą niż "Biali" to nie może na tej podstawie wyciągać żadnych konsekwencji jeśli to prawda! Można krytykować ew. wnioski, np. że średnia ocen nie świadczy o wiedzy i inteligencji etc. ale nie można zabraniać, zasłaniać, modyfikować danych źródłowych!
Jeśli ograniczymy wolność wyciągana własnych wniosków na podstawie prawdziwych danych to nasza wolność we wszystkich innych sferach również szybko się skończy... Nie wspominając o upadku moralnym i zahamowaniu rozwoju ludzkości i rozwoju osobistego (zamiast samodzielnie myśleć, będziemy myśleć tendencyjnie - w jedyny słuszny sposób)... eh, przeraża mnie ta tendencja.
mankomaniak, 4 października 2018, 12:07
Link jest prawidłowy i nie wygasł. Manipulacja, o której piszę nie polega na fałszowaniu informacji, tylko przytaczaniu tylko tych, które potwierdzają daną tezę, a odrzucaniu tych, które jej zaprzeczają.Szczególnym przypadkiem jest podawanie wniosków starych badań, np. z lat 70, które obecnie są przestarzałe, bo społeczeństwo ewoluuje. W zasadzie można nazwać to fałszowaniem informacji, bo to że kobiety były takie i takie, nie oznacza, że obecnie sa takie i takie. Ja podałem jedno z najnowszych opracowań (2012 r) i to właśnie te dane mają pierwszeństwo. Ponieważ mam wrażenie, że kolega nie zrozumiał mojego komentarza, to powtórzę. Profesor podaje nieprawdziwe informacje, że kobiety mają mniejsze odchylenie standardowe iq czy zdolności matematycznych. A to jest istotne, bo ten gość niejawnie stwierdza, że to mężczyźni mogą być tylko geniuszami i dlatego to oni tworzą fizykę, nauki ścisłe itp.
Warai Otoko, 4 października 2018, 12:45
Faktycznie link działa, przez jakiś okres na dwóch przeglądarkach nie chciał mi się wczytać.
Jeśli mówisz o jego tendencyjności to to samo można zarzucić Tobie. Należałoby przejrzeć całą literaturę to po pierwsze, a po drugie data publikacji badań oczywiście jest ważna, ale w kontekście metodyki i tego co bada (grup, danych źródłowych i celów). Nie wiem czy czytałeś te badania, które ten profesor cytuje, ale skoro wiesz, że są z lat 70 to zapewne rzuciłeś okiem. Może się okazać, że tamte badania z lat 70 nie są nieaktualne a jedynie metoda badawcza jest zupełnie inna, może te z 2012 mają słabą metodykę? Sam fakt, że badanie jest nowe, nie świadczy o jego "pierwszeństwie". W każdym razie, skąd wiesz, że ten jeden artykuł który podałeś nie jest "rodzynkiem" a być może jest kilka równie świeżych które mówią co innego? I teraz, gdyby Twój pogląd był niepoprawny politycznie to KW miałaby cię dyscyplinarnie wyrzucić z forum bo na podstawie jednego badania wyciągnąłeś wniosek, że facet fałszuje informacje i
?
Dla jasności, ja nie twierdze, ze ten prof ma rację. Chodzi mi tylko o surowość kary.
Prawdzimir, 4 października 2018, 15:55
Zobacz na (figure. 1 B) z linku, który wkleiłeś. Przedstawia on wykres wariancji K vs. M. Wyraźnie widać, że większość jest pod prostą y=x, co oznacza, że wariancja chłopców jest wyższa. Tak więc nawet to najnowsze badanie potwierdza to co mówił profesor. Zresztą histogram na (figure 1. A) pokazuje dokładnie to samo.
mankomaniak, 4 października 2018, 16:48
Mylisz się kolego. Na oko to widać tylko, że regresja jest nieliniowa i tylko laik może wyciągać takie wnioski. Usuń kilka punktów najbliżej układu współrzędnych, a zobaczysz idealną równość VR. Ta prosta na grafice zakłamuje trochę obraz. Przyłóż linijkę od jednego rogu do drugiego i wtedy też dostaniesz inny wynik. Najciekawszą grafiką jest Figure 2, bo pokazuje jak konkretne wyniki w testach się rozkładały u kobiet i mężczyzn. W Czechach nie ma praktycznie różnicy między płciami. Rozkład jest symetryczny. Inne kraje, jakiś Bahrain i Tunezja to inne światy dla Europy / Ameryki. I dlatego w ogóle takie kraje bym odrzucił Badania, które ten naukowiec prezentował powinny odnosić sie tylko do Europy, ewentualnie Ameryki, bo CERN jest Europie, a więc generalizowanie kobiet Europejskich na wszystkie kobiety świata jest podszyte ideologią. Na dodatek wykresy z krajów egzotycznych wskazują, że rozkład tam jest skośny (albo w prawo albo w lewo), co znów zakłamuje statystykę i interpretację odchylenia od średniej.
thikim, 4 października 2018, 17:10
Rozumiem że jak on nie zacytował akurat tej jednej pracy to manipulacja.
A jak Ty nie zacytowałeś setek innych to już nie manipulacja?
Naprawdę nie widzisz że to czym w niego rzucasz, czyli wybiórczość można i Tobie zarzucić?
Niech mi też ktoś odpowie na moje pytanie.
Jeśli prawdą jest że kobiety mają porównywalne zdolności w naukach ścisłych to ich znikoma liczba w CERN jest wynikiem czego?
Wykładu tego profesora za który władze CERN go ukarały? (tak wiem że tu się przyczyna ze skutkiem nie klei ale pewnie niektórzy tego by nie zauważyli nawet).
Czy może władz CERN które przyjmują tam do pracy?
mankomaniak, 4 października 2018, 17:22
Bronić się powinien ten, kto rzuca kontrowersyjne twierdzenia. O falsyfikacji Poppera słyszał?
Odpowiedź ode mnie już padła wyczerpująca.
Prawdzimir, 4 października 2018, 17:57
To ty się mylisz. Znajdź na wykresie i zaznacz punkty (4,4) i (10,10) i poprowadź między nimi prostą, a sam się przekonasz. Linia na rysunku nie jest żadną regresją, tylko linią y=x czyli linią "ekwiwariacyjną" (przepraszam za neologizm). To, że większość punktów znajduje się pod nią, doskonale pokazuje, że wariancja u facetów jest większa, histogram pokazuje dokładnie to samo. Wrzuciłeś artykuł mający obalić tezy profesora, a sam je niechcący potwierdziłeś, brawo ty. Nie wiem, czy chcesz się nadal kłócić o umiejętność czytania wykresów, ale aż specjalnie dla tego celu wydrukowałem sobie cały artykuł. Najlepiej sam sprawdź, matematyka jest dla każdego taka sama.
"Najciekawszą grafiką jest Figure 2, bo pokazuje jak konkretne wyniki w testach się rozkładały u kobiet i mężczyzn. W Czechach nie ma praktycznie różnicy między płciami. Rozkład jest symetryczny. Inne kraje, jakiś Bahrain i Tunezja to inne światy dla Europy / Ameryki."
To jest już z twojej strony totalny cherrypicking. Autor wybrał te przykłady do rysunku 2 bo dobrze spełniały rolę przykładów, jako środek i dwie skrajności, nic więcej.
" I dlatego w ogóle takie kraje bym odrzucił Badania, które ten naukowiec prezentował powinny odnosić sie tylko do Europy, ewentualnie Ameryki, bo CERN jest Europie, a więc generalizowanie kobiet Europejskich na wszystkie kobiety świata jest podszyte ideologią."
Niech będzie i tak. A teraz spójrz jak to wygląda na wykresie. Czechosłowacja jest dla Europy wyjątkowa pod tym kątem, reszta raczej grzecznie siedzi pod wykresem. Jeśli więc ograniczymy się tylko do Europy, lub Europy i Stanów, nasza różnica wariancji pozostaje mniej więcej taka jak globalna. Przypadek? Spisek patriarchatu? Ciekawe, że mimo takich różnic między kulturami, cały czas wariancja mężczyzn jest większa, niż kobiet. Hmmmm.... Ciekawe dlaczego.
Tu masz artykuł zawierający matematyczny model tłumaczący, dlaczego tak może być. Co ciekawe, ten autor też został zaszczuty przez feministki i pseudonaukowców. Artykuł był przyjęty do publikacji, ale został w ostatniej chwili wycofany pod naciskiem politycznym:
https://arxiv.org/pdf/1703.04184.pdf
mankomaniak, 4 października 2018, 19:25
Nie, jest progresją. Brawo ty.
Mówiłem, że trzeba usunąć wszystko poza Europą i Ameryką. Gdzie masz niby dane, że Europa+USA ma VR istotnie większe od 1? Weźmy kilka przykładów:
* Czechy: średnia VR ze wszystkich testów = 1,09. A teraz patrzymy na wykres nr 2. Widzisz gdzieś różnicę w odchyleniu? A... no jest, teraz widzę, musiałem wziąć szkło powiększające. To jest to 9% różnicy.
* Węgry: średnia VR = 1,07.
*Anglia: średnia VR = 1,084.
Średnia = 1,08. Za mało przykładów? Tyle samo wyszło w metaanalizie Machin, Pekkarinen, Global sex differences in test score variability (2008).
Zatem różnica dla naszej kultury to zaledwie 8%, które są w praktyce niezauważalne, co dowodzi przykład wykresu rozkładu wyników w Czechach.
Ale rozumiem, że wg ciebie 8% = 15%, bo tak powiedział profesor. Profesor chce dowieść, że mężczyźni mają o 15% większe odchylenie IQ, bo tak pokazuje średnia światowa. LOL.
mankomaniak, 4 października 2018, 20:44
Nie mogę edytować. Wykreślić Machin, Pekkarinen, Global sex differences in test score variability (2008), chodziło o Lindberg, Hyde, Petersen, Linn, New trends in gender and mathematics
performance: A meta-analysis, Psychol. Bull. 136 (2010): https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3057475/
"First, we meta-analyzed data from 242 studies published between 1990 and 2007, representing the testing of 1,286,350 people. Overall, d = .05, indicating no gender difference, and VR = 1.08, indicating nearly equal male and female variances. "