Łagodna pogoda sprzyjała budowaniu Imperium Mongolskiego
Choć wiele badań wskazuje na związek między niekorzystnym klimatem a zmierzchem różnych cywilizacji, mało kto drążył kwestię związków między poprawiającymi się warunkami środowiskowymi, nadmiarem surowców i energii a narodzinami imperiów. Najnowsza analiza pierścieni przyrostów drzewnych sosen syberyjskich (Pinus sibirica) ze środkowej Mongolii z ostatnich 1112 lat wyłamuje się z tego trendu i pokazuje, że pogoda znacząco wspomogła Czyngis-chana.
W latach 1180-1190 panowała silna susza, lecz w latach 1211-1225, gdy Imperium Mongolskie się rozszerzało, było ciepło i wilgotno (15 kolejnych lat ponadprzeciętnej wilgotności pokrywało się z okresem urastania Temudżyna w siłę).
W artykule opublikowanym na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences naukowcy dowodzą, że łagodne temperatury sprawiały, że stepy pokrywały się bujną roślinnością. Zwiększało to produktywność szczególnie Doliny Orchonu, centrum Imperium.
Przejście od skrajnej suszy do korzystnej wilgotności silnie sugeruje, że klimat odegrał pewną rolę w ludzkiej historii. To nie był jedyny czynnik, ale powstały idealne warunki, by charyzmatyczny lider wyłonił się z chaosu, rozwinął armię i skoncentrował siły - tłumaczy Amy Hessl z Uniwersytetu Zachodniej Wirginii.
Dendrochronolodzy z Lamont-Doherty Earth Observatory Uniwersytetu Columbii pracowali w Mongolii od 1995 r. W 2010 r. Neil Pederson i Hessl szukali starych drzew do badania historii pożarów w Mongolii. Wysoko w Górach Changajskich eksplorowali równinę stwardniałej lawy z erupcji sprzed ok. 8 tys. lat. Ze szczelin z cienką warstwą gleby wyrastały modrzewie i sosny syberyjskie. Co istotne, drzewa z najsuchszych i najbardziej wymagających stanowisk są wyjątkowo wrażliwe na deszcz, dożywają imponującego wieku i pozostawiają pnie, które po obumarciu organizmu mogą się opierać żywiołom przez stulecia. I tak niektóre ze znalezionych drzew żyły ponad 1100 lat. Jeden z kawałków drewna miał pierścienie sięgające mniej więcej 650 r. p.n.e. Przemierzywszy ze sprzętem Khorgo, naukowcy porównywali próbki z młodszymi przewróconymi okazami i fragmentami pobranymi z żywych osobników. Choć analiza nadal trwa, zapis generalnie wskazuje na te same zmiany temperatury.
Przeanalizowawszy 17 drzew ze starego stanowiska, Amerykanie doszli do wniosku, że łagodna pogoda sprzyjała rozrostowi traw, co z kolei doprowadziło do boomu w pogłowiu wielbłądów, jaków, czy owiec, a zwierzęta te zawsze stanowiły główne bogactwo kraju. By uniknąć gołosłowności, zespół przeprowadził rozpoznanie osadów dennych z jezior, w pobliżu których ludzie od dawna wypasali swoje stada. Avery Cook Shinneman, biolog z University of Washington, zamierza zbadać osady z niektórych z nich, by korzystając z takiego zapisu, odtworzyć liczebności różnych gatunków w poszczególnych okresach. Pani doktor tłumaczy, że chodzi jej o zmienną ilość sporów grzybów żyjących w odchodach roślinożerców oraz glonów nawożonych przez kał. Uzyskane dane zostaną wprowadzone do modelu opracowanego przez Hanqina Tiana, ekologa z Auburn University.
Komentarze (0)