Automat tankuje w powietrzu
DARPA poinformowała o zakończonym sukcesem programie AARD (Autonomous Airborne Refueling Demonstration). Tym samym pokonano najpoważniejszą przeszkodę na drodze do stworzenia bezzałogowych samolotów, które mogłyby utrzymywać się w powietrzu całymi godzinami.
AARD miał na celu stworzenie automatu, który będzie w stanie zatankować samolot w powietrzu. Ten sposób tankowania wymaga od pilotów dużych umiejętności i dotychczas dostępny był jedynie ludziom. Zdolność do uzupełniania paliwa w locie jest jedną z najważniejszych czynników decydujących o przewadze militarnej w powietrzu. Opanowanie go przez automaty oznacza, że USA będą mogły wysyłać bezzałogowe samoloty, które pozostaną w powietrzu przez kilkadziesiąt godzin, a wylądują jedynie po to, by można było dokonać ich przeglądu technicznego.
W ciągu ostatniego system AARD samodzielnie tankował w powietrzu 11 razy. Do testów wykorzystano myśliwiec F-18 z pilotem na pokładzie. Okazało się jednak, że pomoc człowieka nie jest potrzebna. Co więcej, AARD radził sobie podczas tak mocnych turbulencji, z którymi nie radzą sobie ludzie. Potrafił też podłączyć się do samolotu-cysterny wówczas, gdy ten zawracał. Piloci potrafią podążać za cysterną podczas zawracania, gdy są już podłączeni. Nawet jednak nie próbują podłączać się, gdy cysterna zawraca – informuje DARPA.
Dick Ewers, pilot-oblatywacz NASA, który przebywał na pokładzie myśliwca wyposażonego w AARD stwierdził, że w ciągu roku testów system znacznie udoskonalono. Początkowo AARD sterował samolotem jak przeciętny podporucznik. Pod koniec okresu testowego jego umiejętności były lepsze niż dobrego pilota.
AARD może okazać się bardzo opłacalnym przedsięwzięciem. Gdy pilot wojskowy, wkrótce po osiągnięciu szczytu swoich możliwości, przechodzi na emeryturę i idzie pracować do cywilnych linii lotniczych, a wojsko musi kształcić kolejnego pilota. AARD się nie starzeje, nie traci umiejętności. Może być tylko coraz lepszy.
System już obecnie sprawuje się doskonale. Zastosowane algorytmy powodują, że potrafi on uniknąć zderzenia z wężem paliwowym (to szczególna umiejętność, której uczą się piloci), podłącza się w ciągu dwóch sekund, a zanim nastąpi połączenie odchylenie myśliwca od środka węża nigdy nie wyło większe niż 10 centymetrów. I to wszystko przy prędkości 400 km/h na wysokości 5,5 kilometra.
Komentarze (0)