Ojcowskie DNA postarza?
Czy DNA ojca może wpływać negatywnie na długość życia potomstwa wyłącznie dlatego, że... pochodzi od ojca? Wygląda na to, że tak. Świadczą o tym wyniki studium przeprowadzonego przez zespół prof. Tomohiro Kono z Tokijskiego Uniwersytetu Rolniczego.
Aby ocenić wpływ pochodzenia DNA rodziców na długość życia potomstwa, badacze wyhodowali myszy o genomach uzyskanych z DNA dwóch samic. Aby tego dokonać, pobrano niedojrzałe komórki jajowe od jednodniowych samic myszy, a następnie zmodyfikowano aktywność ich genów tak, by uzyskać komórki praktycznie identyczne w stosunku do plemników.
DNA uzyskanych komórek wszczepiono następnie do dojrzałych komórek jajowych pozbawionych własnego materiału genetycznego (każda komórka jajowa została zapłodniona materiałem genetycznym z dwóch "plemników"), zaś zapłodnione komórki wszczepiono do organizmów matek zastępczych.
Do przeprowadzenia eksperymentu wykorzystano łącznie 13 myszy uzyskanych dzięki połączeniu DNA pozyskanego od dwóch samic oraz 13 osobników spłodzonych w sposób naturalny. Jak się okazało, zwierzęta z pierwszej grupy żyły niemal o 1/3 dłużej (841,5 dni vs 655,5 dni) od zwierząt z grupy kontrolnej. Co więcej, cieszyły się one pełnią zdrowia, zaś ich układ odpornościowy działał nieco lepiej niż u osobników z grupy kontrolnej. Zmodyfikowane zwierzęta były także wyraźnie mniejsze i lżejsze od zwierząt z grupy kontrolnej.
Przyczyna zaobserwowanego zjawiska nie została dotychczas jednoznacznie ustalona. Na podstawie wcześniejszych badań prof. Kono uważa jednak, że wydłużenie życia może być związane z zablokowaniem aktywności genu Rasgrf1. Wiadomo bowiem, że jego kopia otrzymana od ojca jest zwykle bardziej aktywna od tej odziedziczonej po matce, zaś jednym z podstawowych efektów jej działania jest pobudzenie wzrostu zwierzęcia.
Być może jest więc tak, że otrzymanie obu kopii Rasgrf1 od samic może odpowiadać za niewielką masę ciała badanych myszy, a wydłużenie życia jest nowym, nieznanym dotychczas efektem działania tego genu.
Odkrycie dokonane przez zespół prof. Kono potwierdza, że dla funkcjonowania organizmu istotna jest nie tylko sama treść informacji genetycznej, lecz także aktywność poszczególnych genów. Dokładniejsze zrozumienie tego zjawiska jest niezwykle ważne także z punktu widzenia badań nad fizjologią organizmu człowieka.
Komentarze (12)
czesiu, 3 grudnia 2009, 02:03
Nie wydaje mi się, aby bycie mniejszym i lżejszym było pozytywnym aspektem modyfikacji genetycznej, a właśnie tak wynika z przytoczonych 2 zdań.
W. Grzeszkowiak, 3 grudnia 2009, 06:42
Tak szczerze, to sam się zastanawiałem, czy można to tak ująć. Ostatecznie zdecydowałem się zostawić to stwierdzenie - w końcu skoro cały gatunek jest efektem ewolucyjnej "miniaturyzacji", najwidoczniej w tej konkretnej sytuacji może to być przewaga, i to tym bardziej dla samic, które nie muszą przecież walczyć o względy samca.
Poza tym w odniesieniu do ludzi mogłoby to oznaczać obniżenie ryzyka otyłości, która w przypadku naszego gatunku jest znacznie większym zagrożeniem, niż niedowaga.
Proton50, 3 grudnia 2009, 07:40
Starość jest jak wino im starsze tym lepsze.
pogo, 3 grudnia 2009, 10:10
podobno niżsi ludzie żyją dłużej, więc moim zdaniem wydłużenie życia myszy wynika z tego samego efektu... choć trzebaby porównać różnice w rozmiarze i w długości życia...
czesiu, 3 grudnia 2009, 12:25
A moim zdaniem u ludzi mogło by to spowodować powrót do pigmejowatości i karłowacenia - ciekawe jak będzie wyglądać 3 pokolenie malejących myszy (tzn. czy malenie się na jakimś poziomie zatrzyma, czy też będzie postępowało, do momentu w którym 100 generacja będzie rozmiaru pcheł). Waga ma tylko pośredni wpływ na rozmiar.
W. Grzeszkowiak, 3 grudnia 2009, 12:42
No dobra, ale nawet jeśli tak by się stało, to co w tym złego? Wiem, że ludzie wyżsi są przeważnie uznawani za bardziej atrakcyjnych, ale nie róbmy aż takiej tragedii Jeśli już odbiegamy od normy, to odważę się powiedzieć, że dzieje się to dziś - ludzie nie byli przecież nigdy aż tak wysocy.
Inna sprawa, że są to pierwsze tego typu badania. Nie można przecież wykluczyć, że za jakiś czas udałoby się np. wydłużyć życie przy zachowaniu normalnych rozmiarów ciała. Wszystko przed nami
Jurgi, 3 grudnia 2009, 15:34
Czyli jednak partenogeneza jest lepsza? Albercik, coś ty zrobił!
Nie wydaje mi się, żeby większy wzrost był pozytywny zdrowotnie. Szybki wzrost w okresie dojrzewania to większe obciążenie układu krążenia, kośćca, itd. Ludzie niżsi są zwykle sprawniejsi, bardzie wydolni. W sumie co nam daje wysoki wzrost? Chyba nic, poza ewentualnie większą atrakcyjnością i wygodą sięgania na szafę.
czesiu, 3 grudnia 2009, 18:34
Wyobrażasz sobie ochroniarza Schwarzeneggera, który ma 160cm wzrostu? A może chucherko bramkarza pod dyskoteką? Tłumaczenie "wcale nie trzeba być wysokim" to już przejaw łagodnego kompleksu, sam jestem przeciętnego wzrostu i przy ludziach powyżej 185cm czuję się ciut nieswojo spoglądając w górę podczas rozmowy
Marek Nowakowski, 4 grudnia 2009, 00:45
Dziedziczne wady wzroku to ma się na patelni jeśli nawet rodzeństwo niby jest oczytane (a tego po rozmowie nie widać) to wzrok się pogorszy z czasem. Genetyka cała to i tak jest loterią, bo najważniejszy jest okres rozwoju płodu jak i do końca okresu dojrzewania (potem już tylko styl i jakość życia w połączniu z czynnikami losowymi odpowiada za resztę). Kobiety więcej płaczą i podatniejsze na depresję są ale i tak dłużej żyją niż mężczyźni. Z tego wychodzi, że Mutombo i Shaq (centrzy z NBA powinni mieć największe powodzenie i sukces rozpłodowy) - nie wiem jak to się wszystko przełoży na ich długość życia. Wyższy dla niższej albo dobór wzrostem (niższy z wyższą bedzie kopulował, lecz dla społeczeństwa taka para raczej śmiesznie wygląda). Wystarczy popatrzeć obok. Co do przekarmienia BMI to najważniejsze dostarczać cennych składników organizmowi i GITarka oraz unikanie używek. Niżsi żyją dłużej, bo organizm ma mniejsze obciążenia z układem sercowo-oddechowym jak i przy odpowiedniej wadze choroby cywilizacyjne omijają, rak czy udary mózgu. Arnold S., Sylvester S, Hulk Hogan czy Pudzian zobaczymi ile pożyją w porównaniu z kolarzem Langiem, ping-pongdzistą Grubbą czy szermierzami. Nadmierna tkanka mięśniowa opadnie na stare lata ale spustoszenie zdrowotne wyjdzie bokiem. Ale jakby większy wzorst podczas dojrzewania był zbyteczny to by ewolucja wychamowała (młodzież z chudymi i długimi kończynami zaczyna sięgać po suplementy czy sterydy, gdy dojrzewa często jak uprawia sport) to w połączniu ze sportem i ćwiczeniem koordynacji ruchowej jest korzystne. Z szybkością czy zwinnością musi iść w parze rozwój umysłowy po potem braki będzie miał każdy czy to niski|wysoki|średniego wzrostu. Jeśli niski będzie szybko biegał z piłką i był królem goli/zwodów na podwórku, a wysoki w zwyż dobrze skakał czy serwy na medal w koszykówce oddawał to tak wszystko może licho strzelić. Wszyscy światowi naukowcy muszą podać swój wzrost i zbadamy czy wzrost ma wpływ na badania naukowe oraz wyciągnie się średnia i zrobi wywiad "młodzieżowej 'kariery' sportowej". W tych czasach trzeba banki DNA robić, bo to będzie wróżyło dobrze klonowaniu i łączeniu rzadkich genów w przyszłości jak i sprawdzaniu wielu wariacji. Podczas dojrzewania najważniejsze jest dostarczenie dobrego budulca organizmowi, poczucie humoru, apetyt (najlepiej wszystkożerność bez grymaszenia - pamiętam jak w przedszkolu większość wybrzydzała, czy segregowała pokarm na talerzu odrzucając pewne składniki dania, a mniejszość czyściła wszystko jak glonojady). Jeśli ktoś za bardzo o swoim wzroście rozmyśla to mogą być początki dysmorfofobii lub niedojrzałość (trzeba to załatać prześmiewczo). Od dużego wzrosyu jak i wagi nadmiernej kolana i plecy wysiadają, potem żylaki czy przerosty skórne na stopach. Z tym dziedziczeniem genów to bym obstawiał działanie genów dominujących (rzadszych czy starszych z dziada pradziada?). Zapewne istnieje optymalna zdrowotnie waga jak i wzrost, który terzeba dopasować do własnego organizmu (nikt go lepiej nie zna, niż właściciel). Same gabaryty nie są wyznacznikiem niczego, bo liczy się sam mózg, gdyż jest najcenniejszym organem w każdym organiźmie. A jeśli to mowa w kółko o tych samych obciążeniach to nawet można sobie zaszkodzić brakiem tych obciążeń siedząc w szkole/domu przy ekranie/TV to także kręgosłup jest narażony na patologie wszelakie: zrosty, deformacje.
Zootechnikiem nie jestem ale rozmiary krów jednej rasy są bardzo zbliżone (bardziej, niż u ludzi). Jedni rosną za wysocy, drugim hormon wzrostu trzeba podawać (jedni i drudzy mogą popaść w toksykomanię jednakowo bez wzgledu na różnorodne cechy).
- Jeśli byłby dobry do mordobitek i zawzięty był to by wyższego rozniósł techniką czy doświadczeniem, a może i nawet przewagą psychologiczna.
- Zależy czy będzie więcej/mniej żywicieli.
Jurgi, 4 grudnia 2009, 09:47
A jaka jest niby zdrowotna korzyść z bycia ochroniarzem Schwarzeneggera?
Dziękuję ci za uświadomienie mnie, że przy wzroście 182 cm mam kompleks małego człowieka.
czesiu, 4 grudnia 2009, 12:59
Ależ niema za co, widać wolał byś być niższy
Zaleta bycia dużym? na koncercie masz głowę ponad tłumem dzięki czemu lepiej widzisz scenę, tak samo w sporcie - siatkówka i koszykówka. Rośniemy dzięki ewolucji, więc natura miała w tym jakiś cel.
Marek Nowakowski, 9 grudnia 2009, 03:26
Styl życia też ma się wypisany na twarzy (odżywianie i spokojn trybem życia to chyba podstwa, a np. używanie alkoholu chyba najbardziej na to wpływa jako najbardziej rozpowszechniona w PL toksykomania).