Groźne DPI
Coraz bardziej wydajne komputery napędzają rozwój Internetu, a z drugiej strony - zagrażają mu. Tim Berners-Lee, jeden z twórców Sieci, zwraca uwagę na technikę głębokiej inspekcji pakietów (DPI - deep packet inspection), która umożliwia śledzenie przesyłanych treści.
Jak mówi specjalista ds. bezpieczeństwa profesor Richard Clayton z Cambridge University, DPI jest już wykorzystywana bez wiedzy użytkowników w celach komercyjnych. Zebrane za jej pomocą informacje są sprzedawane agencjom reklamowym, które mogą dzięki temu lepiej ukierunkować swój przekaz. DPI nie gardzi też chiński rząd, kontrolujący swoich obywateli.
Berners-Lee podkreśla, że nie ma nic przeciwko samym reklamom, które umożliwiają rozwój Sieci, jednak nie podoba mu się wykorzystywanie DPI. Technologia ma wiele wspólnego z podsłuchem telefonicznym i zapewnia podsłuchującemu dostęp do informacji, które chcielibyśmy zachować dla siebie. Przykładem mogą być np. wysyłane do wyszukiwarek zapytania dotyczące leków. Z nich można wnioskować, na co my lub nasi bliscy chorujemy.
Rozwój DPI jest możliwy dzięki rosnącym zdolnościom obliczeniowym komputerów. Serwery, przez które przechodzi ruch, mogą się obecnie zajmować nie tylko jego kierowaniem i dostarczaniem treści, ale również dokładnym odczytywaniem tego, co wysyłamy.
Robert Topolski, główny technolog w Open Technology Initiative, podkreśla, że DPI bardzo różni się od tradycyjnego zbierania informacji o witrynach, które odwiedzamy.
Oczywiście firmy używające DPI bronią tej technologii. Na przykład przedsiębiorstwo Phorm mówi, że usuwa ze zdobytych danych wszelkie informacje, które pozwalają na zidentyfikowanie konkretnej fizycznej osoby. Topolski twierdzi jednak, że jest to odwracanie kota ogonem, gdyż główny problem tkwi w tym, że firmy przechwytują nasze prywatne dane nie pytając nas o zgodę.
Komentarze (3)
Tolo, 13 marca 2009, 13:50
Coś dużo polskich nazwisk w tym artykule ale to tylko dygresja.
Tak naprawdę jesteśmy w internecie na widelcu i nic z tym nie zrobimy niestety korzystając z jego zasobów pośrednio godzimy się na to ze te czy inne dane o nas w sposób mniej lub bardziej zgodny z prawem bedą gromadzone.
este perfil es muy tonto, 13 marca 2009, 21:51
mi się zdaje że wraz z komplikowaniem się technologii przekazu,będą się tym zajmować coraz bardziej wyspecjalizowani pracownicy w coraz większych zespołach,więc może jest czymś naturalnym że z czasem zarząd nad tym przejmie państwo(choć bardziej naturalne wydawało by się zarządzanie tym przez wieelkie firmy)
thibris, 14 marca 2009, 00:47
Jeśli tylko te dane nie będą kojarzone z konkretnym użytkownikiem to mi to nie przeszkadza. Przynajmniej dla części ludzi reklamy viagry nie będą zaskoczeniem Ja osobiście wolę zobaczyć banerek Chylińskiej niż Dody.