Woda ochłodziła północną półkulę
Naukowcy zajmujący się klimatem wiedzą, że około roku 1970 doszło do spadku średnich temperatur na Ziemi. Dotychczas wyjaśniano to zjawisko zanieczyszczeniami powietrza, które blokowały dostęp promieni słonecznych. Bardziej restrykcyjne prawa ochrony środowiska, które wprowadzano w kolejnych dziesięcioleciach, spowodowały, że powietrze jest czystsze, a Słońce bardziej ogrzewa naszą planetę.
Teraz jednak uczeni z USA i Wielkiej Brytanii odkryli, że zanieczyszczenie powietrza nie miało nic wspólnego ze spadkiem temperatury. Analiza danych ze wspomnianego okresu wykazała, że w latach 1968-1972 na półkuli północnej doszło do gwałtownego spadku temperatury powierzchni oceanów o 0,3 stopnia Celsjusza. Ochłodzenie miało miejsce przede wszystkim na Północny Atlantyku i jest w jakiś sposób związane z napływem zimnej wody z Arktyki.
David Thompson z Colorado State University stwierdził: "Wiedzieliśmy, że w połowie XX wieku oceany na półkuli północnej zaczęły się schładzać, ale gwałtowne tempo spadku temperatury nas zaskoczyło".
Naukowcy nie są w stanie wyjaśnić tego zjawiska. Nagłe wpłynięcie chłodnej wody z Arktyki do oceanów powoduje spadek temperatury i zmniejszenie zasolenia wód. Najprawdopodobniej nie ma to nic wspólnego z działalnością człowieka.
Może ono jednak pokazywać, co się wydarzy, jeśli wskutek globalnego ocieplenia do oceanów napłyną olbrzymie masy zimnej, słodkiej wody.
Komentarze (7)
Zatochi, 27 września 2010, 15:29
Z jednej strony ochłodzenie oceanu, z drugiej globalne ocieplenie... to trochę taki naukowy bełkot, nie zrozumiały dla większości ludzi na ziemi... ale rzeczywiście zjawiska mogą być ze sobą powiązane... Tylko do tego trzeba brać pod uwagę aktywność słoneczną, która jak co niektórzy wiedzą może bardzo wpłynąć na klimat, a może to takie naturalne zmiany na ziemi... sama odległość słońca od ziemi też pewnie ma wpływ, a nie jest ona stała. Wpływ na prądy oceaniczne (a tym samym na klima) ma na pewno księżyc, a być może też w mniejszym stopniu inne ciała układu słonecznego...
KONTO USUNIĘTE, 27 września 2010, 15:50
mają wpływ,astrologiczny
mrpumpkin, 27 września 2010, 18:06
Tych wszystkich klimatologów to do jednego wora z wróżkami bym wrzucił. Powinno się dla przykładu takiego jednego klimatologa w smole i w pierzu wytarzać i przegnać przez główną ulicę miasta... dla przykładu... i aby już więcej żaden darmozjad ludzi nie mamił "wpływem działalności człowieka na zmiany klimatu".
mikroos, 27 września 2010, 23:45
na czele ze Słońcem, jak mniemam?
KONTO USUNIĘTE, 28 września 2010, 07:41
O niezaprzeczalnym i niekwestionowanym wpływie Słońca na klimat (a Książyca na pływy morskie) Zatochi napisał przecież w swoim poście,
więc moja dygresja dotyczy pozostałych planet.
Proton50, 28 września 2010, 09:38
Zakłócenia w oceanicznych prądach.
j50, 3 października 2010, 10:14
Mamy tu do czynienia ze skomplikowanymi równowagami dynamicznymi o różnym czasie reakcji na czynnik zakłócający równowagę. Szacuje się, że czas reakcji oceanów na zakłócenia termiczne wynosi około 600 lat. Natomiast atmosfera ma bardzo krótki czas reakcji. Oba ośrodki, ocean i atmosfera, są uwarstwione (w tym termicznie). Większość objętości wody oceanicznej ma bardzo niską temperaturę (około 4°C). Ale z kolei warstwy powierzchniowe bardzo różnią się od warstw głębszych temperaturą. Tymczasem na klimat (atmosferę) wpływ mają przede wszystkim warstwy powierzchniowe wody oceanicznej. Atmosfera nie nagrzewa się w swej części troposferycznej od promieniowania słonecznego w stopniu istotnym. Nagrzewa się od podłoża (oceanów i kontynentów). Jednak promieniowanie bezpośrednio docierające do podłoża jest silnie zależne od zachmurzenia. Dlatego ostatnio silnie się zwraca uwagę w badaniach na czynnik zachmurzenia. Pojawiła się m.in. koncepcja, że zachmurzenie może być silnie uzależnione od promieniowania kosmicznego. Całość układu klimatycznego jest tak bardzo skomplikowana, że nie ma co mieć pretensji do badaczy o to, że ciągle ich modele są bardzo niedoskonałe.