Co mają ze sobą wspólnego części samochodowe i plewy kawy? Okazuje się, że całkiem sporo...
Ford i McDonald nawiązały współpracę, która pozwoli wykorzystać plewy pozostałe po paleniu kawy w materiale kompozytowym do produkcji części samochodowych. Sieć restauracji planuje przekazywać koncernowi motoryzacyjnemu znaczącą część plew ze swojego północnoamerykańskiego "urobku". Warto przypomnieć, że w zeszłym roku w samych Stanach McDonald wydał ok. 822 mln kubków kawy.
Uzyskane w ten sposób części mają być o 20% lżejsze, co powinno zmniejszyć zużycie paliwa i emisję CO2. Co istotne, w czasie formowania części producent może zaoszczędzić do 25% energii. Jak podkreśla Debbie Mielewski z zespołu badawczego Forda, części wyprodukowane z nowego materiału kompozytowego będą też bardziej trwałe, bo lepiej wytrzymuje on ciepło.
Pierwszym elementem produkowanym z wykorzystaniem plew będzie obudowa reflektora Lincolna Continentala. Plewy przetwarza dla Forda firma Competitive Green Technologies. Produkcja osłon ma się rozpocząć w Varroc Lighting Systems jeszcze przed końcem tego roku.
Do produkcji pojedynczej obudowy potrzeba plew z ok. 300 tys. ziaren kawy.
Ford i McDonald myślą o kontynuacji współpracy (o wykorzystaniu większej części odpadków restauracji). Muszą mieć sporo odpadów keczupowych - skórek i nasion pomidorów. A co z ich obierkami ziemniaków na frytki? Jesteśmy przekonani, że [...] można z nich zrobić jakiś użytek - przekonuje Mielewski.
Komentarze (2)
Przemek Kobel, 6 grudnia 2019, 09:06
Problem czystości odpadów w całej okazałości - zamiast pojechać po surowiec na jakieś wysypisko (albo wziąć trochę tej oceanicznej wyspy śmieci), wolą użyć czegoś, co samo się utylizuje jako kompost. Powód pewnie jest taki, że to jest wypełniacz o wysokiej jednorodności. A że dla równowagi wzrośnie sprzedaż nawozów sztucznych?
Sławko, 6 grudnia 2019, 10:06
Też się dziwię. Wydawałoby się, że wysypiska śmieci powinny być kopalnią surowców. Nie do końca rozumiem, czemu z takim trudem powstają nieliczne przetwórnie przy wysypiskach. Gdybym dysponował środkami finansowymi na poziomie kilku milionów to z pewnością otworzyłbym taką przetwórnię. A przecież nie brakuje ludzi z takimi środkami, są ich dziesiątki tysięcy. Na wysypiskach leżą miliardy, w dowolnej walucie i ... powoli gniją. Nawet biogaz jest z nich zbierany tylko w nielicznych przypadkach.