Wegetariańskie miasto
Poczynając od maja, urzędnicy i radni z Gandawy będą raz w tygodniu – w czwartki - spożywać wyłącznie wegetariańskie posiłki. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę obywateli na związaną z hodowlą żywego inwentarza emisję gazów cieplarnianych.
Akcja rozpoczyna się od polityków i oficjeli, ale już od września dołączą do nich uczniowie. Dzięki veggiedag miasto chce ograniczyć swój negatywny wpływ na środowisko i przeciwdziałać otyłości. Drukarnie przygotowują ok. 90 tys. egzemplarzy map Gandawy, by pomóc ludziom w wyszukiwaniu restauracji czy barów, które oferują bezmięsne menu.
Na witrynie internetowej Ratusza zamieszczono przemawiające do wyobraźni dane: ile gazów cieplarnianych na całym świecie powstaje wskutek hodowli zwierząt, ile wody i ziarna trzeba zużyć, by uzyskać kilogram wołowiny itp. W ramach zachęcania gandawczyków do projektu na 13 maja zaplanowano inauguracyjny happening.
Komentarze (13)
odalisques, 13 maja 2009, 13:13
A już myślałem, że pomyśleli o zwierzątkach...
k0mandos, 13 maja 2009, 22:20
Ale że co? Że my okrutni je zjadamy?
odalisques, 14 maja 2009, 00:26
Jeśli miałbym przejść na wegetarianizm to z powodu mojego sprzeciwu/obrzydzenia wobec zjadania innych istot żywych. A nie dlatego, że hodowle przyczyniają się do wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Co to za argument w ogóle.
Tomek, 14 maja 2009, 00:36
Bardzo solidny argument, właśnie zjadanie zwierząt w ogromnym stopniu przyczynia się do głodu na ziemi. Chociaż chyba bardziej ludzka próżność i chciwość.
thibris, 14 maja 2009, 15:36
Nie wiem jak Ty, ale ja zjadam tylko martwe zwierzątka Co innego rośliny - one nadal żyją, w chwili gdy wkładasz je do ust i rozdrabniasz zębami... Kto tu jest bardziej vege ?
k0mandos, 14 maja 2009, 18:29
Cóż. Z tym podejściem to zwierzęta zaczęłyby chyba nas zjadać
odalisques, 15 maja 2009, 17:37
Przejdź się do ubojni thibris
A dopóki nie przedstawisz dowodów na to, że pietruszka czy marchew posiada świadomość lub odczuwa ból, dopóty bardziej mi będzie żal zwierząt.
k0mandos: hm? Czyli jeśli ja nie zjem wołowiny, to wołowina zje mnie? To muszę pozamykać wszystkie drzwi, krowy z pastwiska znają mój adres
k0mandos, 16 maja 2009, 07:50
Wystarczy obserwować otaczający nas świat. Istnieją zarówno zwierzęta mięsożerne jak i roślinożerne. Więc nie widzę w zabijaniu i zjadaniu innych zwierząt przez człowieka nic dziwnego. Jeżeli ktoś nie chce, nie musi. Ale niech to nie wpływa na dietę innych.
thibris, 16 maja 2009, 11:50
A co ma ubojnia do tego ? Wyobraź sobie, że większość dzieciństwa spędzałem na wsi i ubijanie zwierząt od kurczaka, przez świnię, do cielaka nie jest mi wcale obce i obrzydliwe.
Czyli coś co nie potrafi odczuwać bólu, ewentualnie o nim komunikować w sposób zrozumiały dla Ciebie jest nieżywe tak ? Mnie w podstawówce uczono, że mamy podział na świat ożywiony i nieożywiony. Pietruszka z marchewką zdecydowanie należą do świata istot żywych.
mikroos, 16 maja 2009, 12:11
Zaraz, zaraz. Rośliny odczuwają ból i przeżywają stres, nie ma w tej kwestii najmniejszych wątpliwości. Jedyna różnica polega na tym, że nie komunikują o tym jasno, więc ich zabijanie jest po prostu wygodne.
thibris, 16 maja 2009, 13:31
Wytłumacz teraz głuchoniemym że świnka czy pies ból odczuwa i go komunikuje...
odalisques, 16 maja 2009, 15:11
Omg... Ok ok, banera z transparentem "nie jedzcie mięsa" chyba u mnie w podpisie nie widzicie, przedstawiłem jedynie swój punkt widzenia. Jeśli nie widzicie różnicy w zabiciu sarny i marchewki, to zapewne nie ma jej również w przypadku marchewki i człowieka (przecież oboje odczuwają ból i stres).
Szanuję Wasz pogląd (chociaż oczywiście się Wami brzydzę), dlatego EOT.
mikroos, 16 maja 2009, 15:14
Spokojnie, ja też nie jestem ortodoksyjnym mięsożercą (mówiąc szczerze, nie jem mięcha prawie w ogóle) po prostu osobiście nie pojmuję za bardzo obrzydzenia samym faktem jedzenia mięsa. Warunki zabijania zwierząt to osobna historia, ale fakt, iż jedne gatunki żerują na drugich, to w przyrodzie norma.