Wydobyto okręt wikingów, na którym pochowano władcę. To pierwszy taki przypadek od ponad 100 lat
Norwescy archeolodzy chcą już w tym miesiącu zakończyć prace nad wydobyciem okrętu wikingów, który przed 2 laty odkryto w kurhanie w Gjellestad. Dotychczas w Norwegii wydobyto trzy okręty wikingów. Ostatni raz było to w 1904 roku. Po raz pierwszy więc okręt wikingów zostanie wydobyty za pomocą najnowocześniejszych technik i zgodnie z ostatnimi osiągnięciami nauki.
Większa część okrętu uległa rozkładowi, jednak doktor Knut Paasche ma nadzieję, że zachowany układ gwoździ pozwoli na ewentualne zbudowanie repliki. Okręt z Gjellestad ma 20 metrów długości, dorównuje więc wielkością bardzo dobrze zachowanym okrętom z Gokstad (wydobyty w 1880 roku) i Oseberg (wydobyty w 1905 roku). Co interesujące wszystkie trzy jednostki złożono w kurhanach w okolicach Oslofjorden – Gokstad i Oseberg na zachodzie, a Gjellestad na wschodzie.
Okręt wojenny z Gjellestad pochodzi z lat 750–850. Jeszcze nie wiemy, czy był on napędzany żaglem czy wiosłami. Inne tego typu okręty,jak ten z Gostad czy Tune, miały i wiosła i żagiel, mówi doktor Paasche. Archeolog dodaje, że kluczowe będą badania stępki. Tutaj stępka wygląda zupełnie inaczej niż w innych jednostkach. To naprawdę ekscytujące, dodaje.
Naukowiec wyjaśnia też, dlaczego okręty wikingów łączyły dwa rodzaje napędu. U wybrzeży trudno jest używać żagla. Wiatr ciągle się zmienia, więc często trzeba wiosłować. Jednak aby przepłynąć np. z Bergen na Szetlandy lepiej jest poczekać na korzystny wiatr.
Już samo odkrycie okrętu w kurhanie było zapowiedzią dalszych odkryć. Pochówki na okrętach nigdy nie występują osobno. Obecnie wiemy, że w Gjellestad znajduje się nawet 20 grobów w tym drugi największy w Norwegii kurhan Jell.
Kurhany, również ten, w którym znaleziono okręt, zostały zniszczone w XIX wieku przez rolników, którzy pługami wyrównali z czasem teren. Szczęśliwym zrządzeniem losu okręt przetrwał, znaleziono go zaledwie 50 cm pod obecnym poziomem gruntu. W okolicy odkryto też pozostałości długich domów. Okolicę tę z czasów wikingów można obejrzeć na fascynującej wizualizacji.
Wspaniały pochówek z użyciem dużego okrętu był zarezerwowany dla najmożniejszych, zatem wiadomo, że w Gjellestad pochowano króla, królową lub jarla. Dotychczas w miejscu wykopalisk znaleziono kości dużego zwierzęcia, prawdopodobnie konia lub byka. Nie natrafiono jednak na ludzkie szczątki. Są za to ślady dobrze zorganizowanego rabunku. Zdaniem naukowców wskazuje to, że rabunek był aktem politycznym, którego celem było potwierdzenie praw dynastycznych.
Wiemy, że w czasach, gdy dokonano pochówku, poziom morza w regionie był o około 6,5 metra wyższy niż obecnie, a brzeg morski znajdował się zaledwie 500 metrów od kurhanu. Jestem pewien, że lokalna społeczność miała kontakty z mieszkańcami odległych terenów, a osoba pochowana na okręcie odbywała dalekie podróże, mówi prowadzący wykopaliska profesor Christian Rodsrud z Muzeum Historii Kultury.
Komentarze (0)