Podatek od Google'a
W dokumencie przygotowanym na zlecenie francuskiego rządu czytamy, że Google, MSN, Yahoo, inni wielcy gracze na rynku internetowym oraz dostawcy sieci powinni zostać dodatkowo opodatkowani, by finansować przemysł muzyczny i wydawniczy.
Raport, którego autorami są Jacque Toubon (były minister kultury), Patrick Zelnick (były menedżer branży muzycznej, producent utworów Carly Bruni) i Guillaume Cerutti (menedżer Sotheby's France) stwierdza, iż Google "bez wnoszenia żadnych opłat korzysta" z prac muzyków i pisarzy.
Rząd Francji nie jest w żaden sposób zobowiązany do wprowadzenia w życie któregokolwiek z punktów raportu, jednak dokument jest w dużej mierze odbiciem dominujących trendów politycznych. Prezydent Sarkozy obiecuje chronić kulturę przed rzekomym destrukcyjnym wpływem takich gigantów jak Google'a. Jak donoszą media, prezydent przedyskutuje tezy raportu z przedstawicielami mediów oraz świata kultury i to do niego będzie należała decyzja, czy propozycje zawarte w dokumencie trafią pod obrady parlamentu.
Autorzy raportu twierdzą, że dzięki opodatkowaniu można zyskać dodatkowe 28 milionów dolarów. Nie zamierzamy czekać na Unię Europejską z nałożeniem podatku na Google'a. Jest on legalny i technicznie możliwy do wprowadzenia bez konieczności uzyskiwania zgody naszych europejskich partnerów - mówi Zelnick.
On i jego koledzy twierdzą, że szczególnie zagrożony jest przemysł muzyczny, który znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie. Dodają, że za taką sytuację w dużej mierze odpowiedzialny jest Google, który korzysta z pracy innych, nie dając nic w zamian. Ostrzegają też, iż rząd powinien sprawdzić, czy Google nie nadużywa swej dominującej pozycji na rynku reklamy.
Komentarze (25)
czesiu, 8 stycznia 2010, 12:48
Myślę, że te serwisy powinny zbojkotować francję, tak totalnie i absolutnie, jak zostało to wykonane lata temu z samym boycottem. Co prawda to było by już mieszanie się w politykę państwa, ale serwisy powinny wszystkie naraz zrobić strajk ostrzegawczy w stylu "Przepraszamy, serwis niedostępny ze względu na poronionych polityków".
edit:
dziwi mnie, że francja jeszcze nie wprowadziła 100% podatku na swobody obywatelskie?!
Mariusz Błoński, 8 stycznia 2010, 13:04
To właśnie paradoks. Francja jest niezwykle etatystycznym krajem, z wieloma przepisamy i silnie rozbudowaną biurokracją, a jednocześnie w rankingach wolnościowych zajmuje wysokie miejsca. To pokazuje, jak niebezpieczne jest stopniowe ograniczanie swobód obywatelskich. Ludzie się przyzwyczajają i uważają, że są wolni.
czosnekkk, 8 stycznia 2010, 14:14
No tak... ograniczenie okradania kompozytorów czy pisarzy to niesamowite ograniczanie swobód - szkoda tylko, że w oczach głównie przyzwyczajonych do złodziejstwa Polaków.
Parsifal, 8 stycznia 2010, 15:03
Panie czosnekkk nie do końca to tak wygląda. Francja niestety zbyt wysoko się ceni.. I mam nadzieje, że ktoś ukróci ten żabi łeb. Ale szczerze - czym będzie 28mln dla Google i reszty.. Oni sami powinni wspierać m.in. branże muzyczną. Bo dzięki niej ludzie mają co wyszukiwać, czyli korzystać z wyszukiwarki (Czyt. Google)
Jurgi, 8 stycznia 2010, 15:30
Francja jak widać zmierza już nie tylko w stronę etatyzmu, ale socjalizmu. Obecne hasło: „dopier***lić burżujom”. Ale w tym wydaniu jest to o tyle „zabawne”, że ma to służyć innym burżujom: właścicielom koncernów medialnych. Którzy mają szczęście kolegować się z prez. Sarkozym i zapraszać go na bezpłatne wycieczki jachtem.
Nie mogę się opędzić myśli, że gdyby to właściciele Googla i Yahoo! przyjaźnili się z Sarkozym i fundowali mu obiadki, to obecnie rozważana byłaby ustawa nakładająca na media obowiązki ułatwiania pracy wyszukiwarkom. Oczywiście celem promowania dóbr kultury.
mikroos, 8 stycznia 2010, 15:40
Zgoda. Ale z drugiej strony czy ostatecznym celem w życiu nie jest zadowolenie? Francuzi są z życia wybitnie zadowoleni, więc najwidoczniej funkcjonujący u nich system im odpowiada. Mnie by nie odpowiadał, ale jeśli ich zdaniem jest OK i czują się szczęśliwi, to nie masz prawa mówić, że ich socjalizm jest groźny, skoro daje im szczęście. Ty nie musisz w nim uczestniczyć (i wiem, że byś nie chciał, ja zresztą też nie), ale chyba nie powinieneś mierzyć ich rzeczywistości własną miarą.
Jurgi, 8 stycznia 2010, 15:41
Sądząc po regularnych zamieszkach, też nie chciałbym mieszkać w tym kraju zadowolonych ludzi.
mikroos, 8 stycznia 2010, 15:47
A mimo to SĄ ZADOWOLENI, nie widzisz tego? To klasyczny przypadek, który zdarza się także w psychiatrii: patrząc na sprawę od strony kliniki, człowiek jest ewidentnie chory, ale patrząc z jego perspektywy, jest przecież szczęśliwy. Czy należy więc go leczyć, czy dać mu żyć po swojemu?
Przemek Kobel, 8 stycznia 2010, 16:46
Chińczycy też są zadowoleni z publicznych egzekucji (97%), a Szwajcarzy potrafią zagłosować za podniesieniem podatków. Poddani wielu tyranów rónież byli (i wciąż są) bardzo zadowoleni.
odalisques, 8 stycznia 2010, 16:56
Wprowadzenie podatku celującego wyłącznie w z góry określone podmioty gospodarcze byłoby ewenementem na skalę światową I jestem pewien, że w takiej formie nigdy by nie przeszedł. Bardziej prawdopodobne wydaje się określenie baaardzo specyficznego rodzaju działalności podlegającej opodatkowaniu, ale i w tym przypadku istnieje ogromna szansa, iż Unia Europejska takim zapisom się przeciwstawi (sama z siebie lub na wniosek któregoś z gigantów).
Swoją drogą Francuzi prędzej powinni cieszyć się z możliwości propagowania swojego dziedzictwa kulturowego. Tyle tylko, że bardzo sprytnie pod to "dziedzictwo" podpinają się giganci przemysłu fonograficznego, próbując w ten sposób pilnować swoich interesów w imię wielce szlachetnych idei...
mikroos, 8 stycznia 2010, 17:18
Jeżeli oni są zadowoleni, to jest to wyłącznie ich sprawa, a nie Twoja. Na Ciebie to wpływu nie ma. Poza tym wniosek z tej statystyki jest taki, że ogromna większość osób poddawanych egzekucji także jest najprawdopodobniej za publicznymi egzekucjami
Ponownie: ich sprawa. Widocznie w ich kraju aparat państwa funkcjonuje na tyle dobrze, że są w stanie powierzyć mu pieniądze. Ich sprawa.
Pytanie, na ile uczciwe są ankiety tego typu. Jeżeli są, a ludziom odpowiada całkowite podporządkowanie własnego losu, to znów: ICH SPRAWA. Nie masz prawa narzucać im własnego stylu życia tylko dlatego, że Ty uważasz, że inaczej jest dobrze.
wilkoquak, 8 stycznia 2010, 19:09
ja przepraszam bardzo ale gdyby nowe albumy kosztowały tak jak kiedyś kasety po 20zł to pewnie częściej skusiłbym się na zakup płytki.
10 lat temu nowy, legalny album kosztował MAKSYMALNIE 20-kilka złotych a teraz 60-70?! inflacja u nas nie była tak straszna i ceny średnio wzrosły przez ten czas chyba o niecałe 50%. Obecna cena albumu na CD wynosi ok 300% dawnej ceny kasety pomimo tego, że wytłoczenie płyty jest łatwiejsze i tańsze niż wytworzenie i nagranie kasety...
No ale jak się wydaje milion na teledysk i następne kilkadziesiąt na marketing..
mikroos, 8 stycznia 2010, 19:20
To wytłumacz mi, dlaczego płyty sprzedawane w Polsce po 30 zł i tak są kradzione? Dlaczego hitem torrentów i innego syfu są regularnie nowe płyty Kultu, sprzedawane jako 2xCD po 35 zł, albo albumy OSTR-a, którego albumy chodzą w sklepach po 22-25 zł? Dajże sobie spokój z tą argumentacją, bo to się niczym nie różni od leczenia pryszczy za pomocą pudru.
Przemek Kobel, 10 stycznia 2010, 17:44
A cóż ci podpowiedziało, że chcę cokolwiek narzucać? Potrafisz odróżnić podejście pozytywne od normatywnego?
mikroos, 10 stycznia 2010, 18:35
Normatywność z samej definicji oznacza dążenie do ujednolicenia. A próba ujednolicenia, gdy inni chcą żyć inaczej, w oczywisty sposób oznacza narzucanie swojej woli.
pogo, 12 stycznia 2010, 08:56
Jest z tym tylko jeden drobny problem... gdy wchodząc do sklepu widzisz większość płyt w cenie 60-70 zł to większośći ludzi nawet nie pomyśli o tym by sprawdzić czy taka sława jak KULT jest taniej... (ja KULTu słucham tylko na koncertach więc nawet o ściąganiu nie myślałem nie wspominając o kupowaniu)
Mariusz Błoński, 12 stycznia 2010, 13:00
Z pewnością studenta, który potrafi w knajpie w weekend wydać 100-200 pln nie stać na płytę. Pewnie wydaje tyle na alkohol i papierosy z żalu, ze go nie stać.
Podobnie jak panów z domków jednorodzinnych, którzy rano jadąc do pracy swoimi brykami za 200 000 zatrzymują się, by podrzucić swoje śmieci do śmietników na blokowiskach. Też ich na pewno nie stać na płacenie za wywóz śmieci.
Nie mówiąc już o moich sąsiadach z baraków naprzeciwko. Tych to nie stac nawet na pójście do pracy, więc całymi dniami siedzą, raczą się piwkiem, oglądają telewizję przez satelitę i popisują się swoimi samochodami.
Biedny naród, na nic go nie stać.
Przemek Kobel, 12 stycznia 2010, 14:45
I gdzie tę próbę dostrzegłeś?
w46, 12 stycznia 2010, 15:18
Przesadzasz i to zdecydowanie. Ceny wielu płyt (głównie zagranicznych wykonawców) są przegięciem, są dostosowane do europejskich zarobków ale nie polskich! Koszty poniesione na zakup płyty są niewspółmierne do "korzyści" - wystarczy porównać najbardziej popularną w Polsce stawkę godzinową za pracę do ceny płyty.
Oczywiście zbyt wysoka cena nie jest jedyną przyczyną piractwa ale ma w tym swój udział.
Na szczęście ponadczasowa muzyka ("wyższych lotów") jest zwykle niedroga.
thibris, 13 stycznia 2010, 03:27
Są i drogie i tanie płyty, ale to nie zmienia faktu że i jedne i drugie są równie piracone. Myślisz że ludzie sprawdzają ceny w sklepie wszystkiego co zamierzają zassać ? Wątpię.
Więc nie kradną dlatego że ich nie stać (choć to też nie jest dobry powód dla towarów zbędnych), tylko dlatego że tak łatwiej i nic to nie kosztuje. Nie muszą przeliczać, że 70 to drogo, jakby była po 20 to bym kupił. Dla nich zawsze będzie za drogo, bo darmo wychodzi najtaniej.
Poza tym argument cena vs dochód też nie jest tu na miejscu. Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak popyt i podaż ? Jakby płyty były za drogie to mało by się sprzedawały i nie byłoby ich na naszym rynku, chyba że ktoś by zmienił ich cenę na niższą. Ciekawe czemu się tak nie dzieje ?
w46, 13 stycznia 2010, 08:24
Zgadzam się jednak zauważ że jeśli ktoś ściąga nielegalnie utwory wcale nie znaczy że gdydy nie miał takiej możliwości to by je kupił - to jest właśnie przyczyna piractwa, jeśli można mieć coś za darmo to się to bierze, jeśli trzeba zapłacić - "nie dziękuję, obędę się".
Zdarzają się niekiedy promocje które polegają na rozdawaniu towarów za darmo, ktoś kto weźmie taki towar chce spróbować ale wcale by go nie kupił! I w tym sęk!
Dlatego są ludzie którzy chcą kupować płyty - i dla nich cena ma znaczenie i jest często ograniczeniem, niekiedy też popycha do piractwa.
Są też tacy którzy nie kupią płyt, bo nie są za darmo - i to jest główny powód i cena tego nie zmieni.
Jurgi, 13 stycznia 2010, 11:56
Eee, z tego zo mówisz wynika, że skoro płyty wciąż są w takich cenach, to się dobrze sprzedają i wydawnictwa nie mają czego tak narzekać.
thibris, 13 stycznia 2010, 23:43
@Jurgi
Nie. Z tego co mówię wynika że u nas najwidoczniej jest taki popyt (przynajmniej oficjalny) że aby się podaż opłacała muszą mieć takie a nie inne ceny. Dlatego też w osiedlowym zieleniaku drożej kupisz masło niż w hipermarkecie.
@w46
Piractwo to nie promocja - to nie autorzy/właściciele praw do czegokolwiek robią promocję dla ludu, lecz ktoś kto takiego prawa nie ma. Jakbym miał płacić za lodówkę, to bym się bez niej obył, ale że jest za darmo u Ciebie w domu to sobie wezmę. A taki będę promocyjny
w46, 14 stycznia 2010, 14:24
tak, ale piractwo jest podobnie postrzegane:
- stuff łatwo dostępny
- pobranie nie wywołuje (w większości przypadków) poczucia winy bo przecież nikt na tym nie stracił - to była tylko kopia
... to temat bez końca
Wybacz, ale mam jedną i nie oddam bo nie będę miał gdzie jedzenia trzymać ale możesz sobie zrobić kopię ...o ile to zgodne z prawem
btw. nie popieram nielegalnego pobierania utworów objętych ochroną prawną ale uważam że koncerny zdecydowanie przesadzają z szacunkami strat z tego powodu i same nie są w uczciwe.