Internet mógł być polskim wynalazkiem
Internet mógł powstać w latach 70., a jego twórcami mogli być... Polacy. Historię wynalazku mogącego zmienić świat opisuje Rzeczpospolita.
Wszystko zaczęło się od prac nad systemem PESEL. Jego autorami byli dwaj pułkownicy SB, którzy do współpracy ściągnęli najlepszych polskich informatyków. Stworzyli oni system ewidencji ludności oraz sieć do transmisji danych, która składała się z czegoś w rodzaju elektrycznych maszyn do pisania, monitorów, modemów oraz teleksów.
Jeden z informatyków, którzy pracował nad systemem mówi Rzeczpospolitej: Wpisując na dowolnej zdalnej końcówce nazwę programu (nazywał się PREZES), można było w dowolnym miejscu na świecie sterować całym centrum, ładować programy, drukować zawartość systemu operacyjnego, wszystkie kluczowe dane i rejestry, a także podglądać, co aktualnie robi dowolna stacja gdzieś w Polsce. Było to więc coś, co nie istniało nigdzie na świecie. Co więcej całość opierała się na odpornym na zakłócenia systemie szyfrowania danych.
Już przed rokiem 1980 mieliśmy coś, co mogło się stać Internetem: oprogramowanie łączące w sieć komputery różnych firm z różnym oprogramowaniem poprzez zdalną sieć teletransmisji. Mieliśmy nawet oprogramowanie pozwalające sterować całym systemem, wszystkimi komputerami w centrum z dowolnego miejsca na świecie. Niechęć idiotów partyjnych pogrzebała wszystkie te plany - dodaje wspomniany informatyk.
Ze szczegółami fascynującej historii i zmarnowanej szansy można zapoznać się na stronach Rzeczpospolitej.
Komentarze (17)
Serpher, 4 maja 2009, 14:05
Norma. Jak Polak coś dobrego wymyśli, to albo to niszczą w zarodku, albo sprzedają zagaranicznym firma i one się uważają za twórców tych patentów.
este perfil es muy tonto, 4 maja 2009, 14:27
można było powalczyć o sprawną gospodarkę centralnie sterowaną ???
Natsume, 4 maja 2009, 14:36
stwórz coś w Polsce a wyśmieją cie i powiedzą, że na pewno coś podobnego opatentowali już amerykanie ...
mikroos, 4 maja 2009, 14:41
A skąd takie nastawienie? Może to sami Polacy nie potrafili się z tym wybić? Mamy taką narodową tendencję do biadolenia, ale nikt nie patrzy na to, że większość prawdziwie innowacyjnych wynalazków dokonanych przez Polaków nawet nie zostaje skomercjalizowanych i nikt nie dba o ich promocję. Temu pewnie też są winni Żydomasoni i łże-elity?
Mariusz Błoński, 4 maja 2009, 17:12
Gdyby coś takiego powstało, to byłaby większa sensacja niż Internet, loty na Księżyc i komputery kwantowe
Coś takiego jak sprawna sterowana gospodarka nie może powstać. Byt niemożliwy.
antoniossss, 4 maja 2009, 17:15
Taaa, powiedziałbym, że normalka. Kto wynalazł niebieski laser? Kto zaprojektował i bodajże także skonstruował pierwszy na świecie piec do tworzenia monokryształów krzemu(a więc cała elektronika "inteligentna" oraz dyskretna)? Odpowiedzcie sobie sami :]
Natsume, 4 maja 2009, 18:59
Mikroos'ie może i masz racje, że nikt nie dba o promocję, ale winna temu jest tylko i wyłącznie głupota a nie jacyś "Żydomasoni" Pieniądze też są kłopotem, bo zawsze ich mało, chociażby na powiększenie produkcji.
Jak to się mówi, mądry polak po szkodzie.
Piotrek, 4 maja 2009, 20:13
Mikros w pewnym sensie ma rację, bo jak człowiek źle zarządza, kradnie itp., to jest z góry przezywany Żydem, bez względu na pochodzenie a daleko nie trzeba szukać → Polityka
mikroos, 4 maja 2009, 21:34
zaznaczmy, że nosicielami tej głupoty są sami Polacy
Poza tym pod tym hasłem miałem na myśli wszystkie te rzekome szare sieci, układy itp., które rzekomo psują wszystko wspaniałym ludziom, którzy by zmienili świat w trzy dni, ale wiecznie im ktoś przeszkadza. Mieliśmy już takich paranoików u władzy i ich odsunęliśmy, w świecie nauki jest, niestety, nieco gorzej. Dlaczego? być może winny jest brak demokracji bezpośredniej, a być może - zbyt rozmyte i zbyt liczne środowisko. Ciężko to powiedzieć.
Ale to jeszcze nie usprawiedliwia odsprzedawania patentów za pół ceny.
Żeby ten Polak jeszcze mądrzał... Z tym bywa bardzo różnie, a już szczególnie w polskiej nauce, gdzie szef zespołu nie jest praktycznie w żaden sposób rozliczany z komercjalizacji odkryć. Rozwiązaniem teoretycznie miało być wymaganie od naukowców ubiegających się o granty, by patentowali swoje odkrycia, ale doprowadziło to do jeszcze większego nawarstwienia się absurdów, niż do realnych rozwiązań. Jedynym możliwym rozwiązaniem jest wprowadzenie systemu konkursów na stanowiska kierownicze na uczelniach i presja ze strony władz uczelni na zarabianie.
w46, 5 maja 2009, 09:41
Moim zdaniem w Polsce problem leży w kręgach podejmujących kluczowe decyzje - sprzedać czy inwestować. Brakuje pieniędzy na doinwestowanie projektu więc się go sprzedaje za grosze, a pieniędzy brakuje zapewne z powodu niekompetencji osób zarządzających projektem które nie potrafią zdobyć inwestorów czy dofinansowania.
mikroos, 5 maja 2009, 10:07
Ale problem ma też charakter polityczny - mało kiedy państwo (a raczej KBN) decyduje się na kompleksowe programy umożliwiające płynne przejście od fazy zdobywania wiedzy do fazy jej wykorzystania i wdrożenia w przemyśle. W Polsce generalnie panuje moda na naukę dla samej nauki, a nikt nie mysli o tym, jak swietnym biznesem może być wdrażanie wynalazków i wykorzystywanie wiedzy w przemyśle.
figo, 5 maja 2009, 11:19
Fałszywa teza wynikająca z błędnych założeń. Przy tych założeniach ja mógłbym twierdzić, że już jako dziecko zacząłem pisać Pasję Pendereckiego. Mam na to dowód w postaci kilku bazgrołów na pięciolinii. Przeszkodzili mi w tym rodzice zabierając długopis. Już jako dziecko miałem coś, co mogło się stać dziełem. Jeszcze niedawno twierdzono i pisano, że wynalazcą czegokolwiek jest nie ten o którym wiemy, lecz zapomniany uczony rosyjski.
Co z tego, że coś wiesz jak nie zdajesz sobie sprawy, z ważności tej wiedzy, a nawet jak nie potrafisz przekonać innych, że to ważne. A i to jeszcze nie wszystko. Dopiero gdy potrafisz wykorzystać tę wiedzę, żeby inni odnieśli korzyść materialną czy intelektualną możesz powiedzieć, że jesteś wynalazcą. I tu zgadzam się częściowo z mikroosem
Częściowo bo nie zgadzam się, z tym, że jest to problem polityczny. To głupota!mikroos, 5 maja 2009, 11:33
A głupota polityków niby nie dotyczy? Gdyby znaleźli się odważni politycy, gotowi na głęboką reformę polskiego szkolnictwa wyższego, komercjalizacja wynalazków nie byłaby tylko przywilejem. Stałaby się koniecznością z uwagi na istnienie prawdziwego rynku usług badawczo-rozwojowych, prowadzonych równolegle przez firmy i uczelnie. Byłoby to korzystne dla wszystkich:
1. dla uczelni, bo dbałyby o własny poziom
2. dla studentów, którzy wiedzieliby, że dobra uczelnia zapewni im dobrą pracę
3. dla rynku i dla budżetu, bo uczelnie generowałyby w ten sposób ogromne pieniądze
4. dla samej nauki, bo więcej wiedzy to więcej wiedzy
...i tylko uczelnianemu betonowi by się to nie podobało, bo trzeba by było wziąć się wreszcie do roboty. Politycy też się tego boją jak ognia, bo to by wymagało zamykania miernych uczelni, a to by rozwścieczyło uczących się tam studentów.
Tolo, 5 maja 2009, 12:38
Tytułem wstępu ap ropo gospodarki centralnie planowanej ona nie w jest w stanie działać efektywnie nie jest nawet w stanie konkurować z kapitalistyczną.
Plan centralny nie jest w stanie być dynamiczny i elastyczny a kompetencje decyzyjne wędrują w górę. Natomiast decyzje powinny być podejmowane odpowiednio nisko. W uproszczeniu żeby działać efektywnie firma może albo zwiększać produkcje albo zmniejszać zapasochłonność produkcji lub i to i to. To pierwsze jest oczywiste jeśli sprzedany więcej zarabiając 1$ na sztuce zarobimy więcej (albo jeszcze więcej jeśli ze względu na efekt skali zarobimy więcej niż 1$ ze względu na zmniejszenie udziału kosztów stałych w cenie jednostkowej). Dlaczego tego nie możemy zrobić w gosp centr plan? Bo nie zdobędziemy materiałów do produkcji i nie wyprodukujemy więcej niż zakłada plan. Opcja druga o ile ciekawa tez nie wykonalna przy centralnym planie bo nie mamy wpływu na technologie jaką stosujemy bo to centralny plan przewiduje nasze zapotrzebowanie na maszyny i na ludzi. I to właśnie przez plan centralny i rożne dziwne jego konsekwencje kabareciarze mieli wesoło mieli wesoło.
Co do samego wynalazku to można by tez powiedzieć ze Graham Bell wynalazł internet. Po drugie siec ta nie miała potencjału. Jest to raczej ciekawostka.
To powstało jako środek represji i nie miało praktycznie żadnych szans na upublicznienie się bo "system" by tego nie wypuścił z rąk bo to był element przewagi nad obywatelem. I to nie jest żaden spisek czy wina braku marketingu to było tajne i miało takie postać. Kolejna kwestia to względy techniczne to pewnie działało w oparciu o siec teleksową. Sama siec teleksowa z definicji była cyfrowa wiec przesyłanie danych cyfrowych też nie było polskim pomysłem. Po zatem jak to powstawało to podwaliny pod dzisiejszy internetu już istniały (koniec lat 60-tych).
A co do badan naukowych to mama takie dziwne wrażenie ze to nawet nie tyle nauka dla samej nauki ale konkurs na najbardziej kretyński (najmniej zrozumiały) tytuł pracy, i to ma stwarzać pozory naukowości.
figo, 5 maja 2009, 23:53
mikroos, 5 maja 2009, 23:59
A nie sądzisz, że likwidacja ministerstwa także byłaby decyzją polityczną i wymagałaby odważnej osoby na odpowiednim miejscu?
figo, 6 maja 2009, 00:13