Wybudzony dzięki polu magnetycznemu
Dwudziestego ósmego sierpnia 2005 roku 26-letni Josh Villa wracał do domu po wypiciu drinka z przyjacielem. Najechał na krawężnik, samochód wyrzuciło do góry, a kierowca wypadł na zewnątrz przez szybę. Doznał masywnego urazu głowy i na ponad rok zapadł w śpiączkę. Otwierał oczy, ale nie reagował na zewnętrzne bodźce. Wypisano go do domu, gdzie zaopiekowała się nim matka. Ostatnio wybudził się jednak ze śpiączki. Stało się to możliwe dzięki zastosowaniu pionierskiej metody stymulacji magnetycznej.
Theresa Pape z Department of Veterans Affairs w Chicago uwzględniła przypadek Josha w 6-tygodniowym eksperymencie. Uczestnikom zakładano na czole cewkę elektromagnetyczną, która miała stymulować leżącą niżej tkankę mózgu. Metodę przezczaszkowej stymulacji magnetycznej (ang. transcranial magnetic stimulation, TMS) testowano wcześniej w odniesieniu do migreny, udaru, choroby Parkinsona oraz depresji. Uzyskano obiecujące rezultaty.
Generowane przez zwoje szybko zmieniające się pole magnetyczne można wykorzystać albo do pobudzenia, albo do hamowania neuronów. W przypadku Villi chodziło, oczywiście, o pierwszy z wymienionych wariantów. Aktywowano komórki w prawej grzbietowo-bocznej korze przedczołowej. Obszar ten ma doskonałe połączenie z pniem mózgu, który z kolei wysyła do reszty mózgu sygnały, że należy utrzymywać stan czuwania.
Na początku stan mężczyzny w ogóle się nie zmieniał. Przełom nastąpił dopiero po 15. sesji. Laurie McAndrews, matka chorego, opowiada, że zaczął wtedy odwracać głowę do mówiącej do niego osoby i wpatrywać się w nią. Był też w stanie wykonać proste polecania, np. śledzić ruch kciuka, oraz wypowiadać pojedyncze słowa (niewyraźnie, ale jednak).
Eksperyment zakończył się po 30 sesjach. Bez cewki Villa szybko się męczył i jego stan nieco się pogorszył, ale i tak był dużo lepszy niż przed zastosowaniem TMS. Po 6 tygodniach zaordynowano mu jeszcze 10 sesji, ale nie przyniosły już żadnej poprawy. Wysłano go do domu, gdzie przebywa do dziś.
Eksperci przestrzegają, że pojedynczy przypadek nie stanowi dowodu, że przezczaszkowa stymulacja magnetyczna naprawdę działa na pacjentów w śpiączce. Nawet po ośmiu miesiącach dość często zdarza się, że bez specjalnej interwencji pacjenci przechodzą ze stanu wegetatywnego do stanu minimalnej świadomości – zaznacza John Whyte z Moss Rehabilitation Research Institute w Filadelfii. Wyniki zespołu z Chicago są jednak bardzo interesujące, warto więc poświęcić więcej uwagi temu zagadnieniu.
Komentarze (0)