Microsoft zapłaci wielomiliardową grzywnę?
Komisja Europejska przygotowuje się do postawienia zarzutów Microsoftowi. Będą one dotyczyły głośnego sporu o przeglądarki i rynkową pozycję Internet Explorera.
W 2009 roku Komisja Europejska ukarała Microsoft grzywną w wysokości ponad miliarda euro i zażądała, by koncern zastosował w swoich systemach operacyjnych ekran wyboru przeglądarki. Miał się on pokazywać podczas instalacji systemu i pozwalać użytkownikom na wybór innej przeglądarki niż Internet Explorer.
Ekran miał być prezentowany na terenie UE do 2014 roku. Jednak w lutym 2011, po opublikowaniu Service Packa 1 dla Windows 7 ekran zniknął. Przez rok nikt nie zwrócił na to uwagi. W lipcu bieżącego roku KE rozpoczęła w tej sprawie śledztwo i poinformowała o tym fakcie Microsoft. Koncern z Redmond tłumaczy, że ekran wyboru został usunięty w wyniku błędu programistycznego w SP1. Ekran wyboru został przywrócony, a Microsoft zadeklarował, że będzie go pokazywał o 15 miesięcy dłużej, niż przewiduje umowa.
Komisja Europejska postanowiła jednak oficjalnie oskarżyć koncern. Może nałożyć nań grzywnę w wysokości 10% światowych przychodów z ostatniego roku podatkowego. Oznaczałoby to, że Microsoft musiałby zapłacić 7,4 miliarda dolarów.
Według danych firmy Statcounter obecnie do Internet Explorera należy 29% europejskiego rynku przeglądarek. Chrome ma w posiadaniu 29,3%, a Firefox - 30,3%.
Komentarze (13)
absens, 28 września 2012, 16:02
Idiotyzm kompletny... Czy ktoś karze producentów samochodów za to, że w kabinach umieszczają produkowane przez siebie fotele?
tom, 28 września 2012, 16:19
Gdyby systemów operacyjnych było tyle ile marek samochodów..., ale może i jest w tym pewna przesada.
Mariusz Błoński, 28 września 2012, 19:09
A czy to wina MS, że nikt nie potrafił zrobić równie popularnego OS-u?
tom, 28 września 2012, 19:56
Tak naprawdę to nie windows jest popularny, tylko oprogramowanie pisane pod niego.
marc, 28 września 2012, 20:05
Problem przegladarek dzis jest - prawde mowiac - problemem drugorzednym, poniewaz i tak wiekszosc uzytkownikow uzywa juz Chrome, Firefox lub Opery.
Zgadzam sie jednak, ze w imie sprawiedliwosci historycznej i ochrony reputacji i pozycji KE Microsoft powinien zaplacic zasadzona grzywne, poniewaz w pewnym sensie wykorzystywal swoja pozycje na rynku implementujac przegladarke w systemie. Inna rzecza jest to, ze inne firmy, czy dystrybucje linuksa, system OSX tez to robia
Tak, czy owak wg mnie prawdziwym i bolesnym problemem jest skandalicznie zenujace i kiepskie wsparcie pakietu Microsoft Office 2007/2010 dla standardu ODF [odt, etc]. Niedawno wyszlo na jaw, ze Microsoft celowo "okaleczal" implementacje tego stanrardu w swym pakiecie. Po co? prawdopodobnie po to, aby interoperacyjnosc i wymiana informacji byla niemozliwa, co z kolei mialo naklaniac uzytkownikow do korzystania "ze sprawdzonego i dobrego" [sic!] formatu MSO [np docx, doc]. Format ten nie jest niestety udokumentowany, otwarty i szerokodostepny, co sprawia wiele problemow tworcom innych pakietow, ktorzy nie moga go poprawnie zaimplementowac i musza sie ograniczac do inzynierii odwroconej tak, aby napisac kompatybilna wersje wtyczek dla zamknietych formatow MSO. Format ODF nie jest zamkniety, jego implementacja jest publicznie dostepna, wiec Microsoft nie powinien miec absolutnie zadnych problemow z jego implementacja.
Tak na marginesie, to wielokrotnie borykalem sie z tym problemem sam, gdy skladalem prace naukowe na swej macierzystej uczelni i okazywalo sie, ze wiekszosc "zalogi' uzywa zamknietych formatow, co utrudnialo, lub uniemozliwialo poprawne odczytanie moich dokumentow, pisanych w pakiecie OpenOffice/LibreOffice. Zrobilem kilka testow, z ktorych wynikalo, iz poprawnie zapisany w zgodzie ze standardami ODF dokument jest przez Mimcrosoft Office blednie odczytywany jako "uszkodzony', po czym nastepuje fikcyjna proba jego "naprawy" i wyswietlana jest zawartosc o zmienionym formatowaniu [pomimo faktu, ze pierwotny dokument posiadal proste formatowanie, bez obrazkow, dodatkow, byl zapisany w otwartym formacie, etc]. To dzialanie celowe Microsoftu. Moge sie jedynie domyslac co czul i myslal programista, ktory wprowadzal do pakietu Office funkcje "mieszajaca" w otwieranych dokumentach ODF i udajaca, ze dostarczony dokument jest 'uszkodzony' ...
@Mariusz Blonski - jesli te popularnosc Microsoft zdobywa poprzez sprzedawanie zestawow komputerowych z systemem Windows, to tak, jest to wina Microsoftu. Choc tak prawde mowiac to decyzja lezy prawdopodobnie po stronie sprzedawcow i dystrybutorow Microsoft dostarcza po prostu licencje OEM, a jak firma sprzeda komputer - to juz jej sprawa.
Mariusz Błoński, 28 września 2012, 22:11
1. KE i "ochrona reputacji"..... nie rozśmieszaj mnie
2. MS "winny"? Czyli Twoim zdaniem producent towaru/usługi jest winny temu, że podpisuje zgodne z prawem umowy i prowadzi zgodne z prawem działania celem sprzedania jak największej ilości swojego towaru/usługi?
3. myślę, że MS się nie wywinie - z prostej przyczyny, eurourzędnikom brakuje kasy. Parę miliardów zawsze się przyda.
marc, 28 września 2012, 22:50
Mysle, ze twoje podsumowanie wpisuje sie w anarchokapitalistyczne pojmowanie swiata. Taka wizja postuluje rowniez zniesienie instytucji chroniacych prawa obywateli w imie "uwolnorynkowienia" wszystkiego.
Jesli jednak spojrzec na to od strony ludzkiej, to nalezaloby zadac pytanie "dlaczego firmy istnieja?" > "dla kogo firmy istnieja?" > "dla kogo firmy produkuja?" > "kto powinien miec wybor?"
Najwazniejszy w tym lancuchu jest czlowiek. Pytanie tylko, czy najwazniejszy bedzie czlowiek pracujacy w Microsofcie, czy tez czlowiek, ktory z produktow korzysta
Wenersky, 28 września 2012, 23:20
Każda firma stawia na pierwszym miejscu klienta. MS zakłada, że ich przeglądarka jest najlepsza, bo to oni ją napisali.. Gdyby stwierdzili, że chrome czy firefox jest lepszy, zwyczajnie zaciągnęliby programistów do pracy. Z punktu widzenia MS, to on oddaje swoim klientom przysługę.
Moim zdaniem MS powinien móc robić ze swoim produktem co mu się podoba: komuś się to nie pasuje? iOS i Linux to dwie alternatywy.
marc, 29 września 2012, 09:49
@Wenersky - kazda firma tak TWIERDZI, a to co innego praktyka pokazuje, ze dzialania firm stanowia o zupelnie innych zamiarach i priorytetach jej pracownikow/zarzadow.
Odnosze niejasne wrazenie, ze MS od lat nie wierzy w swoja przegladarke, bo trudno srednio rozgarnietemu czlowiekowi zrozumiec jak przegladarka, w ktorej pojawia sie tak wiele bledow [wiecej, niz w innych], a do tego tak pozno reaguje na standardy [wczesniej jej tworcy je skrzetnie omijali,lub probowali wprowadzac swoje] moze byc dobra przegladarka. Ludzie, ktorzy by tego nie wiedzieli i nie widzieli zapewne musieliby zyc w wiecznym zaprzeczeniu, a to niekorzystne dla zdrowia psychicznego
Nie sadze, aby MS "zaciagnal programistow do pracy" w jakiejkolwiek sytuacji, bo w wielkich korporacjach nie chodzi o jakosc kodu [ktorego i tak nie mozna zobaczyc z racji zamknietosci], ktora przeklada sie przeciez na stabilnosc dzialania, wydajnosc aplikacji, lecz o ilosc sprzedanych licencji i rozprowadzonych kopii. Chodzi wylacznie o pieniadze, bo tez i jak w srodowisku, w ktorym kodu nie widac, nikt nas nie sprawdzi, wciaz nam sie spieszy do wydania coraz to nowszych wersji [co skutkuje skroceniem okresu testowego, o ile taki wystepuje] mozna w ogole mowic o jakosci i o robieniu czegos dla uzytkownika? uzytkownik ma byc i jest klientem, nie zas odbiorca naszej pracy i staran, na ktorym nam zalezy. Taka jest rzeczywistosc.
Nie rozumiem tekstu o "oddawaniu przyslugi klientom". To jakis absurd i brzmi tak, jakby powiedzial to pracownik MS, ktoremu napisano na karte kilka punktow do przeczytania, oznaczonych w propagandzie do wygloszenia dla klienta na czerwono.
Nie wiem jak mozesz podawac iOS jako alternatywe, skoro to system na urzadzenia mobilne, a nie - jak OSX - na komputery z klawiatura. Moze dolacz jeszcze do kompletu Android bedzie mialo podobny sens.
Poza tym to nie powinno dzialac tak, jak mowisz i taka logika jest wadliwa. Polityka "bierz, lub #@$%@#" nie jest polityka troski o klienta i jego dobro, co jedynie potwierdza moje wczesniejsze slowa. Nie jest to rowniez WYBOR w rozumieniu "no dobrze, mamy wiec dla ciebie, jako MS, dwa [trzy, etc] rozwiazania. Wybierz prosze cos dla siebie. Robimy to dlatego, ze nam na tobie zalezy jako na uzytkowniku".
Piotr_, 29 września 2012, 17:37
Każda firma, w tym Microsoft, ma święte prawo sprzedaży produktów zintegrowanych. Ja, na przykład, korzystam z Chrome, ale wiele programów pierwotnie zaimplementowanych chętnie wykorzystuję - średnio uśmiecha mi się szukanie w Internecie kolejnych programów-klocków, bo KE zmusiła Microsoft do sprzedaży jedynie planszy do ich składania, a klocki (w imię czego?) mają być dostępne osobno.
Co do formatów - OpenOffice staje na głowie, by móc odczytać pliki MS z tego prostego powodu, że bez tego mało kto by używał oprogramowania Oracle. Microsoft nie ma tego problemu, więc nie umieszcza w programach możliwości konwersji (choć byłaby przydatna) i według mnie nikt nie ma prawa go do tego zmuszać.
Pamiętając z dzieciństwa, że "wolnoć, Tomku, w swoim domku" (choć w nieco innym kontekście)
P_.
marc, 29 września 2012, 17:59
@Piotr - "Co do formatów - OpenOffice staje na głowie, by móc odczytać pliki MS z tego prostego powodu, że bez tego mało kto by używał oprogramowania Oracle. Microsoft nie ma tego problemu, więc nie umieszcza w programach możliwości konwersji (choć byłaby przydatna) i według mnie nikt nie ma prawa go do tego zmuszać."
Bladzisz przerazliwie po kniejach klamstwa nawet o tym nie wiedzac.
Podam ci fakty:
1. formaty Micosoft Office [doc, docx, etc] sa ZAMKNIETE. Sa "standardami' [tylko dla Microsoftu]
2. formaty OpenOffice/LibreOffice [ODF - odt, etc] sa OTWARTE. Sa STANDARDAMI ogolnie przyjetymi w sensie specyfikacji
Zamknietosc: specyfikacja nie jest udostepniana innym firmom i podmiotom, czy jednostkom
Otwartosc: specyfikacja jest udostepniona publicznie kazdemu
Konsekwencje: mozliwe jest stworzenie bezblednej obslugi ODF w MSO, niemozliwe jest stworzenie bezblednej, czy nawet dobrej obslugi DOC/X w OO/LO.
Dodatkowo warto nadmienic, ze KE zamierza nalozyc na MS dodatkowa kare za *CELOWO WADLIWA IMPLEMENTACJE OBSLUGI ODF W MSO*, co skutkowalo wyswietlaniem bledu "odczytu formatowania" [sam testowalem] pomimo faktu, ze ODF to przeciez otwarty format z ogolnodostepna specyfikacja, na milosc boska! jak mozna zle zaimplementowac cos, do czego zaimplementowania ma sie absolutnie wszystkie potrzebne informacje?
Podobnie: jak OO/LO ma zaimplementowac cos, do czego nie dostalo absolutnie zadnej specyfikacji?!
Teraz pytanie na logike, test na inteligencje, test rozsadku i czlowieczenstwa [bo od czegos czlowiek ma mozg];
Kto jest winny brakowi interoperacyjnosci, wspoldzialania pakietow? czy ten, kto udostepnia cala specyfikacje i umozliwia innym tworzenie programow odczytujacych format, czy ten, ktory jej nie udostepnia i nie umozliwia tego?
Ja nawet czesciowo rozumiem, ze w 'rozumieniu' szarych atechnicznych uzytkownikow problem tkwi po stronie OO/LO, bo "nie czytaja formatow MSO". Winny jest jednak nie pakiet OO/LO, a firma MS, jak wyjasnilem wyzej.
Zapewniam cie, ze ekipa OO/LO nie "staje na glowie" dla wprowadzenia obslugi formatu DOC/X w LO. Tak naprawde robia to z wielka niechecia, aby ulatwic migracje TOBIE i TOBIE PODOBNYM, ktorzy nigdy nie pojma istoty problemu i beda winic kogos, kto jest niewinny adorujac jednoczesnie bezczelnego tyrana, jakim jest w tym przypadku MS. Ekipa LO WALCZY O TWOJA WOLNOSC, o ktora jednak ... ty sam w ogole nie zabiegasz, a nawet pograzasz ja w morzu wygody i beztroski wynikajacej z nieswiadomosci istnienia powaznego problemu.
Mowimy tu wiec o celowym utrudnianiu konkurencyjnosci, uniemozliwianiu wspolpracy miedzy formatami, a DE FACTO ODBIERANIU UZYTKOWNIKOWI MOZLIWOSCI WYBORU OPROGRAMOWANIA BIUROWEGO [bez utraty juz zapisanych wczesniej danych, np w doc/x].
Krew mnie zalewa gdy to widze, krew mnie zalewa, gdy slysze po raz tysieczny "argumentacje" pokroju przedstawionej przez ciebie. Ubolewam nad tym, ze nie rozumiesz problemu. Moge jedynie przytoczyc slowa, ktore w takich sytuacjach dodaja mi otuchy:
"Sometimes you need to give up on people. Not because you don't care, but because they don't care".
Niniejszym wiec poddaje sie w tej sprawie. To nie ja cierpie/bede cierpial z powodu braku wolnosci.
Piotr_, 29 września 2012, 18:34
Już pisałem w temacie o prawach autorskich, ale powtórzę: Microsoft stworzył standard zapisu za ciężkie pieniądze, więc w imię czego ma go innym za darmo udostępniać?
Za świństwo ze strony MS uważam jedynie, jeśli to prawda, celowe umieszczenie wadliwej konwersji plików ODF.
Jeszcze kilka odniesień. Wypraszam sobie MNIE i MNIE PODOBNYCH - jestem jeden, jedyny i niepowtarzalny.
Żadna ekipa nie musi WALCZYĆ O MOJĄ WOLNOŚĆ - sam, wbrew temu, co piszesz, potrafię o nią się troszczyć.
Pogrążam się w morzu wygody i beztroski, bo komputer ma mi pracę ułatwiać, a nie uprzykrzać. Jeśli jakaś firma stworzyła zestaw programów względnie wygodnych i intuicyjnych, to jestem w stanie za tę wygodę zapłacić. Jeśli z kolei inne firmy nie potrafią stworzyć produktu konkurencyjnego, to trudno - nie mają prawa wymuszać na tym pierwszym darmowego udostępnienia samodzielnie wypracowanych rozwiązań.
MS nie jest winny brakowi interoperacyjności, bo nie musi takowej wprowadzać - prawa rynku.
Nie jestem szarym, atechnicznym użytkownikiem i mojego rozumienia nie trzeba brać w cudzysłów.
Pańskie zacietrzewienie na punkcie złego Microsoftu to piękny przykład polskiego podejścia - jeśli jest bogaty, to ma się ze mną podzielić, przecież mu od tego nie ubędzie.
Nieładnie!
P_.
gedart, 30 września 2012, 12:07
"Za świństwo ze strony MS uważam jedynie, jeśli to prawda, celowe umieszczenie wadliwej konwersji plików ODF. "
Myślę, że to jest istota sprawy. Jest to nie tyle świństwo, co świadomy zabieg, mający określone konsekwencje - można powiedzieć, że globalne.
Pracuję na Libbre Office i tym, którzy korzystają z MS, nie mogę przesłać do edycji swojej pracy - muszę korzystać z rozwiązań pośrednich, istotnie wydłużających cały proces.
Ten ŚWIADOMY i CELOWY zabieg powoduje zatem, że wiele osób rezygnuje ze środowiska Linux.
Będąc istotą nastawioną na rozwiązywanie problemów szukałbym więc raczej odpowiedzi na pytanie, jak ten problem rozwiązać, aniżeli kłócić się o to, które podejście do człowieka/klienta ze strony firm/korporacji/organizacji jest właściwe.
Być może bowiem udałoby się na drodze dyskusji nad tą kwestią ustalić, że problem jest nie do przeskoczenia. To oznaczałoby zaś, że ze strony Microsoftu ma miejsce działanie niezgodne z prawem - co pozwoliłoby na inne ruchy.
M