Curiosity to dziecinna igraszka
Przed kilkoma miesiącami z zapartym tchem mogliśmy śledzić animację przedstawiającą lądowanie łazika Curiosity na Marsie. Jednak ten niezwykły wyczyn to dziecinna igraszka w porównaniu z tym, czego trzeba dokonać jeśli pewnego dnia człowiek ma chodzić po Marsie - stwierdził Robert Braun, były inżynier NASA, a obecnie pracownik Georgia Institute of Technology.
Braun i inni eksperci brali udział w trzydniowej konferencji, na której omawiano perspektywy eksploracji Czerwonej Planety.
Curiosity waży około tony. Porównywano go do małego samochodu. Teraz rozmawiamy o lądowaniu dwupiętrowego domu, a niewykluczone, że o lądowaniu dwupiętrowego domu obok innego dwupiętrowego domu - mówi Braun.
Specjaliści oceniają, że najpierw na Marsie będzie musiała wylądować kapsuła z zaopatrzeniem. Jej wagę oszacowano na około 40 ton. Dopiero później na planetę trafi kapsuła z astronautami. Do wykonania takiej misji potrzebny będzie pojazd na tyle potężny, że nie tylko bezpiecznie posadowi obie kapsuły, ale jedną z nich zabierze z powrotem na Ziemię. Pojazd, który zawiezie astronautów na Marsa prawdopodobnie nie będzie lądował, pozostanie na orbicie planety.
Pierwsze urządzenia, które NASA wysłała na Marsa były na tyle lekkie, iż wylądowały dzięki spadochronom i balonom. Curiosity był znacznie cięższy, dlatego do jego lądowania wykorzystano skomplikowane urządzenia, takie jak dźwig.
Jednak żadna z tych metod nie sprawdzi się w tym przypadku. Konieczne są bardzo złożone badania nad bezpiecznym posadowieniem ciężkiego ładunku na powierzchni planety. Trzeba pamiętać, że ciśnienie atmosferyczne na Marsie jest znacznie niższe niż na Ziemi. Na wysokości 10 000 metrów nad Marsem panuje takie ciśnienie jak na wysokości 40 000 metrów nad Ziemią. To oznacza, że olbrzymim wyzwaniem jest już samo spowolnienie szybko poruszającego się pojazdu. To wyzwanie, z jakim jeszcze nie mieliśmy do czynienia i nie wiemy, jak sobie z nim poradzić - przyznaje Braun.
Większym optymistą jest Adam Stelzner, jeden z konstruktorów dźwigu, który posadowił Curiosity na Czerwonej Planecie. Przypomina on, że opracowanie dźwigu nie wymagało wynalezienia nowych urządzeń czy technologii. Trzeba było nieco więcej kreatywnego myślenia o sposobie wykorzystania materiałów, jakimi dysponujemy. Stelzner przypomina też, że jeszcze na osiem lat przed wystrzeleniem Curiosity NASA nie miała pomysłu na to, jak łazik będzie lądował. Jego zdaniem podróż na Marsa będzie wymagała międzynarodowej współpracy, opracowania pojazdu wielkości podobnej do wahadłowców, a misja będzie o rząd wielkości bardziej skomplikowana od tego, co obecnie jest robione podczas eksploracji kosmosu.
Komentarze (20)
patrykus, 9 maja 2013, 20:03
Chyba że powrót nie jest brany pod uwagę zogodnie z planem pewnego projektu o którym Kopalnia konsekwentie milczy a którego pomysłodawca i założyciel również brał udział w konferencji
Mariusz Błoński, 10 maja 2013, 11:09
Bo ten projekt to pic na wodę fotomontaż Firma bez żadnego doświadczenia chce wysłać człowieka na Marsa Ani ZSRR, ani Rosji, ani Europie nie udało się przeprowadzić pomyślnego lądowania na Marsie. NASA ma największe doświadczenie, ale u nich odsetek udanych prób wynosi 50%. I mam uwierzyć, że firma, która nie wysłała na Marsa nawet kilkukilogramowego urządzenia jest w stanie wysłać ludzi? Pic na wodę fotomontaż
patrykus, 10 maja 2013, 12:20
Jedno słowo: outsourcing Powodzenie tego projektu to głównie problem natury finansowej a nie technicznej. Nie ukrywam że również mam spore wąŧpliwości czy im się powiedzie ale to właśnie dlatego że nie jestem pewien czy uda im się uzbierać wystarczającą ilość dużych inwestorów. MarsOne nie zamierza niczego projektować ani budować - plan jest taki by zlecić to właśnie odpowiednim firmom z doświadczeniem. Zadaniem MarsOne jest "jedynie" uzbieranie 6 miliardów dolarów na ten cel Natomiast zwróciłem na to uwagę bo wydaje mi się że jeden z lepszych serwisów popularno naukowych z aktywnym działem traktującym o astronomii powinien informować o głośniejszych projektach z tej dziedziny niezależnie od osobistych przekonań autorów tekstów - na tym chyba polega profesjonalizm.. Szczególnie że inne serwisy informowały o projekcie nawet po kilkanaście razy. Gdybym ograniczał się do Kopalni do tej pory nie był bym świadom że taki projekt istnieje a nawet wkroczył w etap selekcji kandydatów na astronautów. Szkoda, bo powodzenie tej misji zależy pośrednio od rozgłosu.
I prosiłbym o niewyprzedzanie faktów - czy MO to pic na wodę czy nie przekonamy się w 2023 a już w 2016 zobaczymy czy ta "firma bez doświadczenia" jest wstanie wysłać cokolwiek na marsa bo właśnie na ten rok planowana jest pierwsza misja zaopatrzeniowa.
wilk, 10 maja 2013, 15:11
Powrót nie jest brany pod uwagę, bo polecą i się rozbiją. ;-)
TrzyGrosze, 10 maja 2013, 16:10
Powrót nie jest brany pod uwagę, bo nie polecą.
Niestety, jak się okaże, zabraknie 1000$. Wcześniej zebrane 5.999.999.000$ to mały napiwek za śmieszny pomysł dla cwaniaków.
patrykus, 10 maja 2013, 17:07
Śledzę ten projekt na tyle długo i dokładnie by być całkiem pewnym co do intencji pomysłodawców. Moim zdaniem oni naprawdę chcą doprowadzić ten projekt do końca. Oczywiście same intencje nie wystarczą. Osobiście mam pewne wątpliwości czy ludzie za tym stojący są gotowi do zadania które sobie postawili. Tak czy inaczej mars one jest firmą non profit więc teoretycznie w sytuacji porażki żadne pieniądze nie powinny trafić do kieszeni pracowników.
patrykus, 10 maja 2013, 17:11
A jeszcze Wilku, ok żartujemy sobie, ale dlaczego właściwie mieli by się rozbić? SpaceX jeszcze w tym roku będzie testował lądowanie modułów Falcona zrzucanych z kosmosu. Lądowanie w wykonaniu Dragona jest pewnie jeszcze prostsze.
Mariusz Błoński, 10 maja 2013, 19:08
Patrykus: zobacz animację z lądowania Curiosity. Masz linka w notce.
A potem pomyśl, że ląduje coś kilkadziesiąt razy cięższego, większego, czego nie można poddawać dowolnym przeciążeniom i wstrząsom.
patrykus, 10 maja 2013, 20:00
Rozmawiajmy na temat. Mars One będzie używał dragonów które z ładunkiem (przynajmniej tym zaplanowanym na 2016) będą ważyć około dwa razy więcej od lądownika z curiosity na pokładzie. Natomiast testy grasshoppera udowadniają że SpaceX jest bliski opanowania technologii lądowania obiektów o wiele cięższych, większych i bardziej niewymiarowych niż dragon.
Grzegorz Kraszewski, 12 maja 2013, 15:34
Zgadzam się z patrykusem. Technika "siadania na ogniu" w wykonaniu SpaceX robi zadziwiające postępy. W dodatku nie bazuje na istnieniu gęstej atmosfery (jak spadochrony itp.), co w przypadku Marsa jest istotne. Lądujący Grasshopper waży chyba trochę więcej niż Curiosity (chociaż nie udało mi się znaleźć danych ile dokładnie).
Mariusz Błoński, 12 maja 2013, 16:45
Uwierzę, gdy Mars One przeprowadzi trzy kolejne udane lądowania na Marsie. Pamiętajmy o jednym - NASA, Roskosmos i ESA zatrudniają zapewne 99% najwybitniejszych światowych specjalistów, mają (NASA i Roskosmos) po kilkadziesiąt lat doświadczenia. A mimo to ich łączny odsetek udanych lądowań jest mniejszy niż 50%. I to mimo faktu, że nigdy nie miały do czynienia z ładunkiem tak trudnym w obsłudze jak człowiek.
Grzegorz Kraszewski, 12 maja 2013, 17:51
Co do Mars One to czas pokaże, ale największe wyzwania jakie przed nimi stoją to raczej nie kwestia lądowania na Marsie i późniejszego zeń startu. Moim zdaniem znacznie poważniejszym problemem jest narażenie załogi na promieniowanie kosmiczne po opuszczeniu ziemskiej magnetosfery.
TrzyGrosze, 12 maja 2013, 20:10
Nie sądzę, aby to zniechęciło tych jednokierunkowych desperatów.
___________"
-Podczas podróży na Marsa promienie mogą trafić i uszkodzić do 40% komórek mózgowych astronautów- powiedział specjalista ds. medycyny kosmicznej Marcelo Vasquez.
patrykus, 12 maja 2013, 22:51
Dodawanie Roskosmosu do statystyk jest niezwykle wygodne bo oni nie są w stanie wysłać praktycznie nic w pobliże Marsa. Nasa wylądowała 7 z 8 swoich lądowników a ostatnia i jedyna porażka miała miejsce 14 lat temu. Teraz zadaj sobie pytanie kto pracuje w SpaceX, firmie z siedzibą w Stanach, jak nie byli pracownicy NASA między innymi. Z resztą żadne statystyki nie są potrzebne ponieważ SpaceX już nie jednokrotnie udowadniało że jest w stanie tworzyć technologie o wiele efektywniejsze niż nasa. Fakt, że sama NASA korzysta z transportu SpaceX jest chyba najlepszym na to dowodem.
Jeśli SpaceX nauczy się lądować dragonem na ziemi z pewnością będą wstanie zrobić to również na marsie.
Wystarczy poczytać:
http://mars-one.com/en/faq-en/19-faq-health/185-will-the-astronauts-suffer-from-radiation
TrzyGrosze, 13 maja 2013, 06:27
Wcale mnie nie dziwi to subiektywno-wybiórcze podejście Mars One do tego zagrożenia.
A może tendencyjnie nie aktualizują wiedzy?
Tutaj ostatnia nowość w tym temacie:
http://kopalniawiedzy.pl/Mars-promieniowanie-kosmiczne-choroba-Alzheimera,17248
Mały cytat z powyższego:
Profesor O'Banion mówi, że z inżynieryjnego punktu widzenia jest niezwykle trudno ochronić się przed nimi. Trzebaby opakować pojazd kosmiczny w trzy metry ołowiu lub betonu - stwierdził uczony.
patrykus, 13 maja 2013, 08:10
Twoje podejście jest również wybiórcze. Uczestnicy programu, ze względu na korzystną konfigurację planet i brak konieczności powrotu, będą narażeni nie na 3 lata pobytu w przestrzeni kosmicznej a 200 dni, ponadto pojazd tranzytowy jak już wspomniano będzie posiadał schron ekranowany.
Z raportu przygotowanego przez Johnson Space Center:
"Fortunately, most SPEs are relatively short-lived (less than 1-2 days), which allows for relatively small volume "storm shelters" to be feasible. To minimize exposure, the crew would be restricted to the storm shelter during the most intense portion of the SPE, which may last for several hours. Storm shelters with shielding of approximately with 20 g/cm2 or more of water equivalent material will provide sufficient shielding to protect the crew."
I to jest dokładnie rodzaj osłony jaką ma wykorzystać pojazd tranzytowy Mars One.
Nasa planuje misję załogową na asteroidę do 2025 roku. Naprawdę sądzisz że zrobią to przy użyciu kosmicznego ołowianego bunkra ?
Zastanawiają mnie jeszcze szczegóły eksperymentu O'Baniona. Czy testował on również wpływ poszczególnych osłon czy jedynie napromieniowywał zwierzęta nie posiadające żadnej?
TrzyGrosze, 13 maja 2013, 10:52
Oczywiście, a ponieważ jako sceptyk tego przedsięwzięcia, istotne są dla mnie czynniki jego nierealności.
Advocatus diaboli musi być zawsze i wszędzie, bo inaczej hurra optymiści mogą sobie zrobić krzywdę.
Przy tak wysokim stopniu skomplikowania tego pomysłu , to się nie może udać (na dzień dzisiejszy :-)).
Wiem,wiem. Gdyby moje podejście było powszechne, to Księżyc dalej byłby dziewiczy.
patrykus, 13 maja 2013, 14:27
A mi się wydaje że marnujesz swój czas. Jeśli ryzyko będzie zbyt duże na pewno nikt nie zaakceptuje takiej misji. To już jest zadanie dostawców sprzętu by upewnić się że spełni on swoje zadanie a jeśli nie, wycofać się z projektu. Z pewnością podczas testów nie będą się inspirować onetowymi komentarzami Natomiast z ryzykiem jest taki problem że NASA jest na nie bardzo uczulona. To jest instytucja finansowana z publicznych pieniędzy dlatego muszą zagwarantować praktycznie stuprocentowe bezpieczeństwo przed jakąkolwiek załogową misją. A to że pewne ryzyko istnieje nie znaczy że misja jest niewykonalna, dlatego właśnie pierwszą załogową misją na Marsa będzie misja prywatna. Elon Musk zapytany w jednym z wywiadów o marsa stwierdził że pierwsza taka misja będzie miała miejsce w ciągu najbliższych 10 do 15 lat. Chyba oczywiste jest że nie będzie to misja rządowa A Elon Musk również, nie rzuca słów na wiatr.
antykwant, 13 maja 2013, 19:15
To Pinky, to Pinky jest i Musk, Musk, Musk, Musk, Musk!
Sorry nie mogłem się powstrzymać
radar, 14 maja 2013, 14:46
Jeszcze dorobią mu nóżki od Łągiewki i będzie hulać
http://www.epar.pl/index.php?pl_epar-i-kosmos,124#.UZIxokqum4Q
radar