Jest akt oskarżenia przeciwko MegaUpload
Amerykański Departament Sprawiedliwości złożył do sądu akt oskarżenia przeciwko Kimowi Dotcomowi. Ze 191-stronicowego dokumentu [PDF] po raz pierwszy szczegółowo dowiadujemy się, jakie zarzuty Amerykanie stawiają byłemu właścicielowi serwisu MegaUpload.
W dokumencie serwis nazywany jest MegaConspiracy, a Dotcoma nazwano głową światowego przedsięwięcia kryminalnego, które posiada i administruje wieloma witrynami reprodukującymi i rozpowszechniającymi nielegalne kopie prac chronionych prawem autorskim, w tym kopie filmów, programów telewizyjnych, nagrań muzycznych, książek elektronicznych, obrazów, gier wideo i innego oprogramowania komputerowego. Zdaniem DoJ witryny świadomie pozwalały na nielegalne kopiowanie materiałów, co przyniosło ich twórcom ponad 150 milionów dolarów, a działania mające zapobiec łamaniu prawa były symboliczne. Podano tutaj przykład narzędzia "Abuse Tool". Abuse Tool autorstwa Mega Conspiracy nie funkcjonowało tak, jak przekonywano o tym właścicieli praw autorskich, gdyż nie blokowało dostępu do odnośnika, pod którym znajdowała się nielegalna zawartość ani nie usuwało tej zawartości z serwera.
Dalej pojawia się jeszcze cięższy zarzut. DoJ powołując się na badania wykonane przez eksperta z FBI twierdzi, że Mega Conspiracy mierzyło pojemność łącza potrzebnego do transferu poszczególnych plików. Pliki, które zużywały więcej łącza, a zatem więcej użytkowników jednocześnie je pobierało, były przenoszone na szybsze serwery znajdujące się w Waszyngtonie. Wstępna analiza bazy danych wykazała, że zdecydowana większość plików znajdujących się na tych serwerach to nielegalne kopie materiałów chronionych prawem autorskim, a Mega Conspiracy celowo budowało swoją infrastrukturę tak, by dostęp do tych plików był szybki i powtarzalny.
Z pozwu dowiadujemy się również, że FBI prowadziło tajne działania przeciwko witrynom Mega. Agenci zakładali konta premium, pobierali i analizowali treści oraz ruch w sieci.
Kim Dotcom stanie przed nowozelandzkim sądem w lipcu przyszłego roku. Będzie wówczas bronił się przed ewentualną ekstradycją do USA.
Komentarze (5)
tommy2804, 24 grudnia 2013, 20:52
Szczerze mówiąc to już zapomniałem, że coś takiego istniało. Stronę zlikwidowali, a na jej miejsce pojawiło się 10 kolejnych serwisów hostingowych.
rahl, 25 grudnia 2013, 14:26
Prawdziwy zbrodniarz, jego firma przenosiła dane z częstym dostępem na szybsze serwery, nawet Hitler nie może sobie koło niego stanąć. CO ZA NIECNE PRAKTYKI - SPALIĆ GO NA STOSIE !!!!
Czy tylko ja mam takie wrażenie, czy cała ta sytuacja to farsa a Amerykańskie organy ścigania z każdym kolejnym pozwem robią z siebie coraz większych idiotów. Przecież takie przerzucanie plików między serwerami jest robione automatycznie przez programy baz danych (chodzi o równoważenie obciążenia serwerów) - a zarządzają tym zewnętrzne firmy hostingowe - które nie mają nic wspólnego z samym serwisem.
wilk, 26 grudnia 2013, 14:38
Przywoływanie Hitlera jest mocno niepoważne. Serwis faktycznie niczemu nie winny, niewiele nie odbiegający od storage'y takich jak SkyDrive czy Dropbox, władze zaś starają się z każdą odsłoną udowodnić, że chodziło jedynie o jak najszybsze zablokowanie serwisu pod wpływem lobbingu, bez zwracania uwagi na legalność postępowania. Niemniej chyba trudno zaprzeczyć temu, że Kim doskonale wiedział co ludzie tam hostują oraz ułatwiał zarządzanie takimi treściami i wprowadzał ułatwiające to usługi. Nomenklaturze z aktów oskarżenia nie ma co się dziwić szczególnie, bo zawsze ona wygląda infantylnie i jałowo.
rahl, 27 grudnia 2013, 20:19
Ale sam fakt umieszczenia takiego ustępu w akcie świadczy o niekompetencji strony skarżącej - niech mnie ktoś poprawi - ale jak się nie mylę to chyba błąd formalny. Pewnie obrona już zaciera ręce.
wilk, 28 grudnia 2013, 14:55
Jasne, masz rację, że ten zarzut z technicznego punktu widzenia jest nonsensowny, bowiem to rozwiązanie nie jest niczym niezwykłym. Wydaje się jednak, że jest to tylko jeden z elementów na potwierdzenie zarzutu o tym, że Kim i jego ludzie wiedzieli co trzymają na serwerach. Aczkolwiek jak słusznie zauważyłeś, to musiało być robione automatycznie jakimś load-balancerem, a nie, że Kim osobiście siedział i przydzielał zasoby. Wydaje mi się, że jeżeli za cokolwiek on odpowie, to tylko za brak reakcji na zgłaszane naruszenia. A szkoda.