Microsoft płaci z własnej woli
Microsoft podpisał umowę ze studiem Universal. Na jej podstawie część pieniędzy ze sprzedaży odtwarzacza Zune powędruje na konto studia nagraniowego. Opłata taka ma być rekompensatą za straty, które Universal poniesie, gdy użytkownicy Zune’a będą używali go do odtwarzania pirackich nagrań.
Doug Morris, szef Universala, jest bardzo zadowolony z takiego rozwiązania sprawy. Jego zdaniem, zadowolone będą obie strony: użytkownicy i jego firma.
Z kolei przedstawiciel Microsoftu zapowiedział, że koncern chciałby podpisać podobne umowy z innymi studiami nagraniowymi.
Derek Slater, aktywista Electronic Frontier Foundation z zadowoleniem przyjął postawę obu firm. Jego zdaniem bardzo dobrze się stało, że nikt nikogo nie zmusza do podpisywania podobnych umów. Podkreślił, że cyfrowe odtwarzacze nie powinny służyć do naruszania praw autorskich. Ich pojawienie się przyrównał do debiutu magnetowidów, dzięki którym powstał rynek wypożyczalni kaset wideo i rynek filmów tworzonych właśnie z myślą o użytkownikach domowych.
Dodatkowe opłaty, mające rekompensować straty związane z piractwem, nie są nowym pomysłem. Obowiązują one w Kanadzie i niektórych krajach Unii Europejskiej. W Niemczech do każdego urządzenia nagrywającego filmy doliczane jest 9,21 euro, a każda drukarka jest droższa o 10-150 euro. Z kolei francuscy ustawodawcy proponują opłatę w wysokości 20 euro od każdego cyfrowego odtwarzacza, który jest w stanie przechowywać od 20 do 40 gigabajtów danych.
Opłaty te wprowadzono jednak decyzją administracyjną.
Microsoft jest pierwszym producentem urządzeń, który dobrowolnie zgodził się na podobne obciążenia finansowe.
Tymczasem inni producenci sprzeciwiają się, często przed sądami, wnoszeniu takich opłat.
Komentarze (0)