Niepewna przyszłość Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Rosjanie znowu mówią o wycofaniu się
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna liczy sobie już ponad 20 lat, a jej przyszłość jest niepewna. W 2014 roku Rosja, w odpowiedzi na amerykańskie sankcje po zajęciu Krymu, oświadczyła, że odrzuci prośbę USA o przedłużenie działania stacji poza rok 2020. W 2015 roku Roskosmos oświadczył, że będzie brał udział w projekcie stacji do roku 2024. Z kolei w roku 2018 w USA przyjęto ustawę, zgodnie z którą działanie Stacji ma zostać przedłużone do roku 2030.
Rosjanie powtórzyli właśnie, że wkrótce mają zamiar wycofać się z ISS. Państwowa telewizja Russia 1 donosi, że wicepremier Jurij Borisow stwierdził podczas specjalnego spotkania pod przewodnictwem Władimira Putina: musimy uczciwie poinformować naszych partnerów o zamiarze wycofania się z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w roku 2025. Później współpracownicy Borisowa uściślili, że najpierw Rosja chce przeprowadzić inspekcję techniczną starzejącej się stacji i na jej podstawie podejmie decyzję, o której zostaną poinformowani partnerzy. Urzędnicy dodali, że stan ISS pozostawia wiele do życzenia. Wiadomo, że Rosjanie od dłuższego czasu noszą się z zamiarem zbudowania własnej stacji kosmicznej.
Dimitrij Rogozin, szef Roskosmosu, niejako dementując słowa wicepremiera, powiedział, że Rosja nie wycofa się z MSK dopóki nie powstanie nowa stacja. Przerwy są szkodliwe dla załogowej eksploracji kosmosu, stwierdził. Później dodał jeszcze, że nowa stacja może bazować na modułach planowanych początkowo dla ISS.
Jak widać Rosjanie często zmieniają zdanie i przekazują sprzeczne komunikaty odnośnie przyszłości ISS. Wiadomo natomiast, że plany budowy własnej rosyjskiej stacji, która byłaby następcą stacji Salut i Mir, są bardzo odległe. Nie wszyscy też je popierają. Andriej Jonin, członek Rosyjskiej Akademii Kosmonautyki, mówi, że „największym osiągnięciem ISS nie jest technologia, ale współpraca pomiędzy wieloma krajami". Jego zdaniem budowa stacji narodowej to krok w tył.
Zanim jednak Roskosmos wybuduje własną rosyjską stację kosmiczną, musi najpierw dołączyć do ISS moduł Nauka. Zaprojektowano go ponad 20 lat temu, a przez ostatnich 8 lat termin jego ukończenia ciągle przesuwano z powodu problemów technicznych.
Greg Autry, ekspert ds. polityki kosmicznej z Arizona State University mówi, że utrata tak ważnego partnera jak Rosja byłaby poważnym ciosem dla ISS, jednak prawdopodobnie Stany Zjednoczone, korzystając z NASA i SpaceX, byłyby w stanie zapewnić funkcjonowanie stacji.
Komentarze (1)
cyjanobakteria, 25 kwietnia 2021, 13:41
Ruscy próbują ugrać trochę rubelków transferowych w obliczu kompletnego załamania się ich programu kosmicznego. SpaceX już prawie hurtowo wozi biomasę na ISS, a będzie tylko lepiej, szczególnie jeżeli nie dojdzie do katastrofy. Rosyjskie rakiety zostały też wyparte w dostawach sprzętu na orbitę przez tańsze rozwiązania. Podobno drugi raz straszą, że się wycofają z ISS. Jeżeli podejmą decyzję o budowie własnej stacji, to koszty utopią finansowo masę innych projektów, a być może i polegną albo będą mieli koszmarne opóźnienie. Nawet Putin pewnie nie dożyje wyniesienia tego na orbitę
Podobno USA zaprosiło Rosję do międzynarodowego programu ISS, żeby ich inżynierowie mieli co robić po upadku ZSRR, zamiast projektować ICBM dla dyktatur w trzecim świecie.
Swoją drogą napisać, że koszty ISS są astronomicznie, to jak nic nie napisać Średni koszt programu to chyba ponad 7 mln USD na 1 astronautę na dzień! Nie chce mi się tego dokładnie weryfikować, ale kiedyś wyczytałem, że to jest najdroższy obiekt stworzony przez ludzkość.