Przestępstwa wojenne w... grach wideo
Przed kilkoma miesiącami Activision poinformował, że osoby grające w Call of Duty: Black Ops zabiły już 62 miliardy wirtualnych osób. Aż 242 miliony zginęły od pchnięcia nożem. Trzeba przy tym pamiętać, że Call of Duty to tylko jedna z setek gier wojennych, a więc w wirtualnych konfliktach na całym świecie codziennie giną dziesiątki milionów ludzi.
Kwestią ewentualnego łamania prawa wojennego w grach wideo postanowił zająć się... Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
W biuletynie 31. Międzynarodowej Konferencji Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca, w podrozdziale „Gry wideo a IHL: jak nasz ruch powinien zareagować?", czytamy: Podczas gdy nasz ruch działa na rzecz upowszechnienia międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych (HTL) na całym świecie, około 600 milionów graczy może wirtualnie naruszać IHL. Wpływ, jaki gry wideo mają na człowieka, jest wciąż przedmiotem gorącej debaty, jednak po raz pierwszy w historii partnerzy naszego ruchu dyskutowali o naszej roli i odpowiedzialności, jaka na nas spoczywa oraz o tym, że powinniśmy podjąć działania przeciwko naruszaniu IHL w grach wideo. Organizacje biorące udział w pracach MCK nie były zgodne, co do konkretnych działań, ale zgodziły się, że coś z tym fantem trzeba zrobić.
Oczywiście nie należy wnioskować z tego, że Czerwony Krzyż będzie ścigał graczy, jednak niewykluczone są próby nacisku na producentów gier. Być może w miarę jak gry stają się coraz bardziej realistyczne, MCK będzie domagał się, by pojawiał się w nich również element humanitaryzmu i odpowiedzialności prawnej.
Komentarze (6)
waldi888231200, 7 grudnia 2011, 22:40
A ja mam rączki czyste wirtualnie.
Hidden, 8 grudnia 2011, 00:26
Początek artykułu sugeruje błędnie, że głównym przedmiotem poruszanym przez MCK jest brutalność w grach, co jest nieprawdą. Chodzi w tym przypadku o międzynarodowe prawo humanitarne. MCK porusza między innymi kwestie, gdzie gracz może bezkarnie niszczyć kościoły, czy placówki medyczne, albo mordować cywilów, podczas gdy w rzeczywistości takie decyzje wiązałyby się z poważnymi konsekwencjami, włącznie z sądem wojennym "bohatera gry".
I trudno mi się z tym nie zgodzić, o ile brutalność w grach istnieje od prawie zawsze i jest potrzebna wszystkim tym, którzy dzięki temu wyładowują agresję bez rzeczywistego krzywdzenia innych osób - o tyle w grach aspirujących do odtwarzania rzeczywistości wojennej, wypadałoby również odwzorowywać inne aspekty tej rzeczywistości, jak chociażby wspomniane prawo humanitarne, gdziekolwiek się taka rzeczywistość aplikuje.
PS. Moralizować nie myślę, nie wiem czy to dobrze że ludzie zabijają wirtualnych ludzi dla zabawy. Wiem tylko, że wolę wirtualnych jak prawdziwych oraz że nie podoba mi się idea "oswajania" z zabijaniem dzięki takim grom. Wszystko ma zalety i wady. Raczej ważniejsze jest tutaj pytanie, czemu tak wielu ludzi potrzebuje tej brutalności w grach.
este perfil es muy tonto, 8 grudnia 2011, 00:46
jak to czemu potrzebuje? bo człowiek jest tak zbudowany że uznaje brutalne zachowania za bardzo pociągające, jeśli to on jest agresorem a nie ofiarą, mówiąc w skrócie przemoc jest za***ista
Belisariusz, 8 grudnia 2011, 08:55
No cóz zniszczyć coś zawsze jest ławiej niż zbudować
Webby, 8 grudnia 2011, 09:37
Jeżeli chodzi o rzeczywistość to tak. Jeżeli chodzi o gry, to zobacz ilu fanów ma Minecraft
Mariusz Błoński, 8 grudnia 2011, 10:45
Ja nie mam nic przeciwko takim działanim ze strony MCK. O ile, oczywiście, ograniczają się one do sugestii, lobbowania czy propagandy w celu wprowadzenia w grach jakichś tam rozwiązań. Ale jeśli chcieliby producentów prawnie zmuszać środkami prawnymi (bo "zmuszanie" poprzez np. zachęcanie do bojkotu konsumenckiego jest w ok), to jestem przeciw.