Psy z moskiewskiego metra znów zaskakują
Nie dalej jak pół roku temu pisaliśmy w KopalniWiedzy o psach żyjących w moskiewskim metrze. Badający je naukowiec, dr Andriej Pojarkow z Instytutu Ekologii i Ewolucji im. Sewercowa, opublikował w ostatnich dniach nowe dane na temat tych niezwykłych zwierząt. Wynika z nich, że psy mieszkające w stolicy Rosji wykształciły złożone stado, wyraźnie ewoluujące w stronę cech charakterystycznych dla wilków.
W swoich poprzednich pracach dr Pojarkow opisywał m.in. zdolność badanych przez siebie zwierząt do korzystania z metra oraz ich doskonałą orientację w miejskiej dżungli. Z najnowszych obserwacji wynika, że w stadzie tym doszło także do wyraźnego podziału na role.
Badane przez siebie zwierzęta dr Pojarkow podzielił na cztery grupy. Pierwszą z nich są strażnicy, zdobywający pożywienie dzięki przymilaniu się do ochroniarzy metra. Kolejną są poszukiwacze, stosunkowo często wychodzący na powierzchnię i żywiący się głównie resztkami znalezionymi w śmietnikach. W stadzie istnieją także psy zdziczałe, najbardziej podobne do wilków, polujące nocą m.in. na myszy, koty i szczury.
Prawdopodobnie najciekawszą grupą są jednak psy-żebracy. Nie tylko doskonale radzą sobie one z podróżami metrem (zachowanie to opisywaliśmy w poprzednim artykule), lecz teraz okazuje się, że są one także mistrzami w wyłudzaniu pożywienia od pasażerów metra. Osiągają swój cel nie tylko dzięki odpowiedniemu podejściu do ludzi, lecz najprawdopodobniej także dzięki... umiejętności wypatrzenia osób podatnych na ich błagania.
Oprócz nietypowych zachowań rosyjski badacz zaobserwował także zmiany w wyglądzie zwierząt żyjących w podziemnym labiryncie od kilku pokoleń. U osobników tych doszło do zaniku cętek (jest to adaptacja do kamuflażu), a przyjacielska postawa wobec ludzi ustąpiła miejsca czujności i podejrzliwości, charakterystycznej bardziej dla wilków niż dla psów. W połączeniu z wytwarzaniem zupełnie nowej struktury społecznej oznacza to, że moskiewskie psy mogą być na najlepszej drodze do specjacji, czyli wytworzenia nowego gatunku. Czy tak się stanie, dowiemy się jednak najwcześniej za kilkadziesiąt lat.
Komentarze (32)
Frytek, 23 stycznia 2010, 02:19
Kochane pieski, życzę im jak najlepiej !
MrVocabulary (WhizzKid), 23 stycznia 2010, 09:38
Ja też, ale z powodów politycznych.
Marek Nowakowski, 23 stycznia 2010, 10:16
Hycel, sterylizacja, uśpienie albo odstrzał! Jakby zgraja psów zagryzła Wasze dziecko to co byście myśleli? Ludzie sami glodni to jak mają psy dokarmiać jeszcze? Ale to człowiek 'stworzył' te stada sam . . .
.:KRUK:., 23 stycznia 2010, 10:49
Gratuluję wczucia w klimat...
dzulsik, 23 stycznia 2010, 10:56
podejrzewam, iż na takowy odstrzał zasługują ludzie, którzy wzięli sobie do domu słodkiego psiaczka, a gdy psiaczek stał się psem i był już trochę mniej słodki a nadal wymagał opieki weterynaryjnej, karmienia i co najgorsze..
najbardziej przerażający z obowiązków..>> wyprowadzania na spacer..
To zostawiają go przywiązanego w lesie lub wywożą go do innej dzielnicy i zostawiają na pastwę losu..
Kto jest winien?
Człowiek, który nawet nie chcę się przyznać iż też należy do królestwa Animalia gdyż jest na to za mądry, twórczy, kreatywny, i o ironio ma za bardzo rozwiniętą inteligencję emocjonalną..
Czy pies, który chcę po prostu być kochany przez swojego pana?
MrVocabulary (WhizzKid), 23 stycznia 2010, 11:00
Pies chce należeć do stada, aby przeżyć. To się nazywa behawioryzm. Nie obrażaj mnie porównując to do miłości.
Co do sterylizacji ludzi, którzy wyrzucają zwierzęta na pastwę losu, to się zgadzam.
mikroos, 23 stycznia 2010, 12:18
Sekunda, dlaczego ktokolwiek ma tym psom robić krzywdę? Czytałem o tych psach już kilka razy i nigdy nie znalazłem informacji, jakoby były agresywne wobec ludzi. Ot, zdziczały trochę, ale nie są dla ludzi groźne. Mało tego - można przypuszczać, że są świadome, że ludzie są dla nich łatwym źródłem pożywienia, bo są jedynym gatunkiem na tyle naiwnym, żę da się od niego wyżebrać jedzenie
Marek Nowakowski, 23 stycznia 2010, 14:03
Ja tam się boje atakujących psów i agresywnych.
romero, 23 stycznia 2010, 16:00
Teza trudna do udowodnienia, że zwierzęta nie mają "uczuć". Sprzeczna też z obowiązującym kilkanaście w Polsce prawem, a w innych cywilizowanych krajach jeszcze dłużej. Cóż posłowie nie są nieomylni, ale tworząc to prawo na jakiś przesłankach naukowych musieli się opierać.
Mnie ciężko uwierzyć jedynie w behawioryzm, podpatrując zachowanie zwierząt np. po śmierci swojego właściciela.
MrVocabulary (WhizzKid), 23 stycznia 2010, 16:14
Nie mówię, że nie mają uczuć. Behawioryzm to szerokie pojęcie, znaczące coś innego w biologii, a co innego w naukach humanistycznych. Chodzi mi o to, że jeśli założymy istnienie np. "bezinteresowności" u ludzi, to u zwierząt to się nie bardzo zdarza. Fakt, bycie miłym jest... przyjemne dla większości ludzi. Ale jeśli nie patrzeć na korzyści z długotrwałej postawy, to ludzie mają zdolność robienia czegoś nie mając z tego żadnych korzyści i nie przewidując takowych. Nie znam natomiast psa, który by był miły dla kogoś, kto go kopie, albo dla kogoś spoza stada. Nie, żeby psy nie były fajne. Ale jak pies zasadza byle jakiej napotkanej suce i lubi tylko tych, co go głaszczą albo dają jeść - to czuję się obrażony porównując miłość ludzką do zwierzęcej. Podobnie by było ze wstydem. Złość czy strach natomiast istnieją u ludzi i zwierząt na podobnej płaszczyźnie. Ale nie miłość - szczególnie jako świadomy wybór, a nie odruch.
inhet, 23 stycznia 2010, 16:28
Ty się nie obrażaj, ty się trochę ucz.
MrVocabulary (WhizzKid), 23 stycznia 2010, 16:40
Ty się ucz. Miłość długotrwała jest u człowieka zlokalizowana w części mózgu większej i bardziej aktywnej niż u zwierząt. Jest też powiązana z planowaniem długoterminownym, które u psowatych nie ma takiego zasięgu jak u ludzi. W ogóle niewiele zwierząt (wyjątkami są bodajże bobry czy delfiny) postrzega związki długoterminowo, tj. na lata. U psowatych, zależnie od gatunku, przywiązanie jest na ogół do stada, a nie do jednostek. Udomowienie psa i następstwa to kwestia tylko i wyłącznie strategii przeżycia u tychże. Po prostu bardziej się to opłaca - każdy pies coś dostaje od swojego pana. Bezinteresowność i złożoność tego uczucia w porównaniu z człowiekiem jest więc dużo niższa. Ponadto nawet u innych naczelnych - np. goryli - agresja między osobnikami tego samego gatunku jest 100 razy częstsza. Różnice w uczuciach społecznych są i to bardzo duże, a to, że wolisz głaskać psy nie zmienia tego ani trochę. To, że psy mają uczucia jest pewne, alem moim zdaniem porównywanie tych społecznych, wyższych uczuć między człowiekiem a psem jest dla mnie niepoważne.
Ponadto jesteś w błędzie, jeśli sądzisz, że rozmawianie z psami zwalnia Cię z obowiązku podawania argumentów i rozróżniania strony czynnej i zwrotnej czasownika.
Aver, 23 stycznia 2010, 17:37
Na you tube możesz znaleźć wiele filmików zaprzeczających tej tezie. Chociażby ten na którym bezdomny pies, zauważa innego potrąconego przez samochód na autostradzie w Meksyku. Podbiegł mimo jeżdżących samochodów i zaczął go ściągać na pobocze. Nie sądzę aby oczekiwał potem zapłaty od tego psa .
MrVocabulary (WhizzKid), 23 stycznia 2010, 17:38
I znów, nie neguję troski tych zwierząt. Po prostu uważam zakres tej troski za węższy niż u ludzi :-)
thibris, 23 stycznia 2010, 18:03
Dlatego że psy krócej żyją ?
MrVocabulary (WhizzKid), 23 stycznia 2010, 18:07
Słucham?
thibris, 23 stycznia 2010, 18:14
Dlatego że psy krócej żyją (od człowieka) ?
PS. Czytasz
MrVocabulary (WhizzKid), 23 stycznia 2010, 18:16
Nie widzę związku. Wielbłądy żyją dłużej od psów i jakoś nie przodują w byciu społecznym. Żółwie też nie. Nie bardzo rozumiem skąd ten pomysł :-)
thibris, 23 stycznia 2010, 18:24
"Po prostu uważam zakres tej troski za węższy niż u ludzi :-)"
Wiem, że nie napisałeś krótszy, ale według mnie nie ma innej mierzalnej różnicy pomiędzy jednym zwierzęciem a drugim - jeśli chodzi o miłość. Wśród ludzi też ona nie jest bezwarunkowa.
dzulsik, 23 stycznia 2010, 18:52
Oczywiście psy teoretycznie są zwierzętami stadnymi (w sensie grupa jednego gatunku), lecz o wieków tak nie żyją..
Dla psa rodzina jego pana jest jego stadem..
Gdy byłam mała moi rodzice mieli psa. Bardzo się obawiali jak się będzie zachowywał wobec mnie gdy przyjdę na świat.. W sklepie nie odstępował mojego wózka i nie pozwalał nikomu obcemu do nikomu podchodzić; gdy się budziłam w drugim pokoju i jeszcze nie dałam znać płaczem moim rodzicom, że już nie śpię to on biegł do ich sypialni dając znak, że mają iść za nim do mnie. Przytulał się gdy wyczuwał, że ktoś jest smutny. Bronił nas w sytuacjach zagrożenia. Niejednokrotnie dowiódł wielkiej inteligencji i przywiązania. Gdy zdechł to byłą tragedia dla całej rodziny. To nie był układ coś za coś.. to było coś więcej.. My dla niego byliśmy stadem a on dla nas członkiem rodziny.
Cokolwiek nie zostało by napisane na tym forum myślę, że nie podważy to przedstawionego argumentu choć bardzo subiektywnego= przynajmniej dla mnie psy-to coś więcej niż jakieś zwierzę biegające gdzieś po buszu.. I bynajmniej nie zasługują na odstrzał..
Mirethil, 24 stycznia 2010, 01:45
Chwila, a czy prawda nie jest, że człowiek również nie żyje w stadzie? Mam na myśli naturalnie metaforyczne znaczenie tego słowa. Bo czymże jest rodzina jak nie stadem. Rodzina odpowiada za siebie, jest głowa rodziny (przewodnik stada) oraz są członkowie rodziny (stada). Wcale nie rzadko się zdarza, że rodzina nie znosi prób ingerowania spoza swojego grona. Pomijając kwestie uczuciowe, istota rodziny jest stworzona dla lepszego przetrwania i bezpieczeństwa.
Aczkolwiek czas na chwile zadumy, ponieważ jak w rodzinie ludzkiej istnieją uczucia, przede wszystkim miłość, tak w stadach dziko żyjących typowo zwierzęcych, jest to (mnie się wydaje) zupełnie pozbawione jakichkolwiek emocji. Chodzi tylko o przetrwanie.
W związku z powyższym moja refleksja jest taka, ze zwierzęta nauczyły się uczuć (świadomie używam właśnie tego słowa) od ludzi w efekcie udomowiania. Nie gańcie mnie za moja tezę, ale jak dla mnie wynika z tego, ze ze zwykłych zwierząt sami zrobiliśmy kogoś więcej (oczywiście nie człowieka). Patrząc na to w ten sposób krzywdzenie zwierzęcia domowego jest dla mnie prawie równoznaczne z krzywdzeniem człowieka. To już nie jest dzikie zwierze. Co do psa, który może zagryźć moje dzieci, to bardziej wciąż się martwię o zwyrodnialców ludzkich, którzy moga mi je dodatkowo zgwałcić.
Naturalnie to tylko moje tezy.
este perfil es muy tonto, 24 stycznia 2010, 02:15
a ja właśnie na tvnie obejrzałem wyspę dra moroe
1.piesków bym nie odstrzeliwał w metrze bo to bardzo interesujące zjawisko
2.pieski bywają agresywne i mogą stanowić zagrożenie dla ludzi
3.życie człowieka dla mnie dużo ważniejsze od życia zwierząt
4.właściwie to zwierzętami bym się nie przejmował i wykorzystywał je do woli, niszcząc gdy są szkodliwe(np. przeszkadzają w budowie centrum handlowego), pozostawiając same sobie gdy są obojętne-wynika to z czystego praktycyzmu,żadnych podstaw etycznych(poza umiłowaniem praktyczności 8)).
5. wasza rozmowa o tym czy są zwierzęta (w tym wypadku psy) które są moralnie lepsze i bardziej współczujące jest o tyle wybrakowana, że wszyscy uznaliście że współczucie jest bezsprzecznie dobre (naczytałem się Nietzschego dlatego tak piszę).
6.teza że psy są równoprawne ludziom jest nieco rewolucyjna,ale podobnie rewolucyjna była teza że murzyni też są(nie jestem rasistą,po prostu lubię rasistowski humor). i jakoś się ją przeforsowało(w dodatku chyba ma podłoże naukowe bo jakoś badań o niższości intelektualnej murzynów nie znam,chyba że sie je cenzuruje,zna ktoś takie???). Więc biorąc pod uwagę obecną tendencję do równania wszystkich istot w prawach, niedługo będziemy mówić nie tylko o stylu życia psa,ale o stylu życia karalucha, któy ma takie same prawa jak ludzie. ba może nawet o stylu życia robaków jelitowych, których nie powinniśmy usuwać nawet jeśliby były dla nas szkodliwe. Sugeruję wam opamiętanie się-hierarchia ma pewne z praktycznego punktu widzenia pozytywne cechy, a w przypadku psów, zrównywanie ich z ludźmi jest paranoją(podobnie jak zrównywanie imbecyli z normalnymi i normalnych z geniuszami, no ale to mniej oczywiste, ale psów z ludźmi-OPAMIĘTAJCIE SIĘ!!!)
dajmon, 24 stycznia 2010, 13:17
Ale zanik cętek? Nie rozumiem jego sensu? To raczej nie jest żadne przystosowanie. Nie mają się raczej na tle czego kamuflować, wręcz przeciwnie częściej chcą być zauważane
mikroos, 24 stycznia 2010, 13:28
Czy ja wiem? Zobacz, że w mieście dominują raczej jednolite powierzchnie (betonowe ściany, szare chodniki, ciemne tunele). Na takim tle wszelkie wzory mogłyby właśnie rzucać się w oczy.