Śmierć w (po)pożarowym smogu
Aleksiej Jabłokow, członek Rosyjskiej Akademii Nauk, a zarazem ekolog i lider tamtejszej partii Zielonych, twierdzi, że zawierający dużo CO2 smog powstały wskutek pożarów spopielających lasy i torfowiska wokół Moskwy zabije setki osób.
Ogień płonie na południe i wschód od stolicy Rosji. Woń spalenizny czuć już nawet w centrum metropolii, a na niektórych ulicach widoczność spadła do 300-500 m. Pożary szaleją od kilku dni, a temperatura powietrza w regionie już od 1,5 miesiąca nie spada poniżej 30 stopni.
W tym czasie odnotujemy co najmniej 100 dodatkowych zgonów dziennie – prorokuje Jabłokow, który w swych obliczeniach opiera się na statystykach dotyczących smogu sprzed 8 lat, kiedy to tygodniowo umierało 600 osób.
Rządowa agencja ds. zanieczyszczenia powietrza ujawniła, że we wtorek (26 lipca) stężenie dwutlenku węgla wzrosło o 20-30% powyżej normalnego poziomu. Główny lekarz sanitarny Rosji Gienadij Oniszczenko zaapelował do pracodawców, by ze względu na spiętrzenie upałów i gęstego dymu zwolnili personel do domu.
Borys Gromow, gubernator obwodu moskiewskiego, poprosił premiera Władimira Putina o przydzielenie na gaszenie ognia 25 mld rubli. Ukryty głęboko pod powierzchnią ziemi torf pali się zimą i latem. By sobie z tym poradzić, trzeba by rozlewać wodę nad złożami.
Komentarze (0)