Wyjątkowy prezent „urodzinowy” dla muzeum: bliźniacza wersja lampy pracującej na Marsie w łaziku Perseverance
Ósmego listopada Muzeum Politechniki Opolskiej i Lamp Rentgenowskich obchodziło jubileusz 10-lecia. Z okazji swojego święta dostało wyjątkowy prezent: bliźniaczą wersję lampy pracującej na Marsie w łaziku Perseverance. To jest nasz najcenniejszy eksponat i w dodatku niepowtarzalny, to nie są lampy komercyjnie produkowane, tylko jednostkowo, do określonych celów – podkreśla kierownik dr inż. Grzegorz Jezierski.
Lampa firmy Moxtek
Malutka lampa waży zaledwie ok. 30 gramów. Pracuje przy mocy 0,5 W. Jak dodaje dr Jezierski, cała technologia związana z jej powstaniem objęta jest tajemnicą. Jedna lampa pracuje na Marsie, ok. 60 mln km stąd, jej wersja bliźniacza została przekazana naszemu Muzeum z okazji jubileuszu 10-lecia.
Ta umieszczona na ramieniu łazika ma zbadać ewentualne ślady życia na Czerwonej Planecie (dokonuje analizy składu chemicznego gruntu oraz innych powierzchni).
Historia kolekcji
Ze względu na znaczącą liczbę eksponatów jest to jedyna tego rodzaju kolekcja na świecie. Początek zbierania lamp rentgenowskich datuje się na 2005 r., kiedy to w moim posiadaniu znalazły się przypadkowo dwie pierwsze lampy rentgenowskie od aparatów przemysłowych (Super Liliput). Kolejne trzy lampy zostały przekazane przez Sławomira Jóźwiaka z firmy NDT System z Warszawy, później przyszły cenne lampy z Uniwersytetu Opolskiego (Roman Szatanik) i Instytutu Spawalnictwa w Gliwicach (Janusz Czuchryj). I tak się zaczęło - napisał na stronie poświęconej projektowi dr Jezierski.
Ósmego listopada 2010 r. podczas "Wieczoru z Röntgenem" ówczesny rektor prof. Jerzy Skubis zaproponował, aby przenieść prywatną kolekcję dr. Jezierskiego na uczelnię. Oficjalnie Muzeum Politechniki Opolskiej i Lamp Rentgenowskich zostało utworzone 8 listopada 2011 roku, z okazji 45-lecia uczelni oraz w rocznicę odkrycia promieni X przez Wilhelma Röntgena.
Eksponaty, a jest ich obecnie ponad 1400, są przekazywane przez różne instytucje z Polski z zagranicy. Najwięcej eksponatów otrzymaliśmy z Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Czech, Słowacji, Australii, a także Japonii, a nawet i z Emiratów Arabskich - wylicza dr Jezierski. Na uwagę zasługuje również fakt, iż eksponaty pozyskuję często od osób prywatnych - zaznacza kustosz.
Początkowo zamiarem twórcy było gromadzenie lamp rentgenowskich, kołpaków, głowic czy kompletnych aparatów rentgenowskich, jednak z czasem kolekcja zaczęła się powiększać o inne obiekty, np. [o] kolimatory oraz mierniki i detektory promieniowania rentgenowskiego, układy ogniskujące promieniowanie rentgenowskie, kamery rentgenowskie [...], rentgenowskie wzmacniacze obrazu, zespoły katodowe i anodowe (w tym anody stałe oraz wirujące), wyposażenie ochronne przed promieniowaniem rentgenowskim (okulary, rękawice, fartuchy), a także literaturę dotyczącą promieniowania rentgenowskiego. Warto także wspomnieć o aparatach gammagraficznych (bez źródeł) i innych akcesoriach związanych z badaniami gammagraficznymi oraz źródłami promieniowania gamma (emanator radonu czy farba radowa z Ra-226).
Na witrynie placówki znajdziemy m.in. zakładkę z filmami i katalog. Chętni mogą także skorzystać z wirtualnego przewodnika.
Zarówno część "rentgenowska", jak i historyczna Muzeum są regularnie wzbogacane.
Warto przypomnieć, że w 2019 r., przebywając w Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie w związku z planowanym przekazaniem do Opola cennego emanatora radonu z lat 20. XX w., dr Jezierski odkrył, że jedna z dwóch lamp rentgenowskich z MMS-C jest lampą skonstruowana przez mało znanego polskiego fizyka Juliusza Lilienfelda (w muzeum o tym nie wiedziano).
Komentarze (0)